USA i ich sojusznicy z napięciem wyczekują, czy Korea Północna przeprowadzi test rakietowy. Amerykański dowódca na Pacyfiku zapewnił senatorów, że każdy stanowiący zagrożenie pocisk północnokoreański może być zestrzelony. Rosja najbardziej obawia się, że w wyniku konfliktu może dojść do radioaktywnego skażenia środowiska.
Korea Południowa nasiliła obserwację poczynań północnego sąsiada. Podniesiono stan gotowości sił zbrojnych z poziomu 3 na poziom 2 (Watch con 2) w czterostopniowej skali. Pozostał już tylko ostatni oznaczający działania wojenne. Wszystko w związku z podejrzeniami, że w najbliższym czasie Korea Północna może przeprowadzić próbę rakietową.
Według południowokoreańskiej agencji prasowej wojska Północy mogą wystrzelić więcej niż jeden pocisk balistyczny. Niewykluczone, że w tym samym czasie odpalone zostaną różnego typu rakiety z różnych lokalizacji. Minister spraw zagranicznych Republiki Korei Yun Byung-se powiedział, że według informacji wywiadów południowokoreańskiego i amerykańskiego test rakietowy jest bardzo prawdopodobny. Szef południowokoreańskiej dyplomacji ujawnił, że władze w Seulu poprosiły Chiny i Rosję, by wykorzystały swe kontakty z reżimem w Pjongjang do złagodzenia napięcia.
Podczas wtorkowego spotkania z senacką Komisją Sił Zbrojnych dowódca amerykańskich wojsk w rejonie Pacyfiku adm. Samuel Locklear zapewnił, że USA mają zdolność do zestrzelenia północnokoreańskich rakiet. Jednak decyzja o tym zależeć będzie od analizy trajektorii ich lotu. Admirał stwierdził, że pociski typu Musudan, których przemieszczenie na wschodnie wybrzeże Półwyspu Koreańskiego dostrzeżono w ubiegłym tygodniu, mogą zagrozić wyspie Guam, ale nie Hawajom, a tym bardziej kontynentalnym stanom.
Zagrożenie ze strony Korei Północnej zmusiło amerykańskie siły powietrzne do weryfikacji tegorocznych planów oszczędnościowych. Jednym z zamierzeń było ograniczenie pracy śledzącego rakiety radaru AN/FPS-108 Cobra Dane w bazie lotniczej Eareckson na wyspie Shemya w archipelagu Aleutów, niedaleko Alaski.
Rosjanie, choć nie wierzą w wybuch wojny, także wzmogli czujność. Największe ich obawy w razie konfliktu budzi ewentualne uszkodzenie południowokoreańskich reaktorów atomowych. Mogłoby to spowodować nieporównywalnie większe skażenie radioaktywne niż awaria w Czarnobylu. Choć granica rosyjsko-północnokoreańska ma tylko 14 km długości, w razie wojny mogłaby też napłynąć przez nią fala uchodźców.
Źródła: Reuters, RIA-Novosti, BBC News, Defense News, Yonhap
autor zdjęć: US DoD
komentarze