Niestety wojsko coraz rzadziej pełni rolę mecenasa sportu. To zaangażowanie słabnie od 1989 roku. I choć armia nadal utrzymuje wojskowe kluby sportowe i inwestuje w zawodników, nie możemy nawet porównywać się z takimi krajami, jak chociażby Włochy czy Niemcy – uważa Robert Korzeniowski, wielokrotny mistrz olimpijski, jeden z najwybitniejszych polskich sportowców.
W żołnierskiej służbie, podobnie jak w sporcie, liczy się zdyscyplinowanie i konsekwencja. Dlatego kariera w wojsku sprzyja kształtowaniu charakteru sportowców.
Jest też inny powód, bardziej prozaiczny. Dziś wielu zawodników obawia się o swoją przyszłość po zakończeniu sportowej kariery. Ci, którzy są jednocześnie żołnierzami mają oparcie w armii, nie muszą martwić się o emeryturę, która zaprząta głowy sportowców dużo wcześniej niż większości ludzi. Gdy wojskowi zawodnicy mają już za sobą lata sukcesów, mogą nadal dobrze służyć w armii, nie rezygnując wcale ze sportu. Bywa, że są świetnymi dowódcami i instruktorami w wojskowych klubach.
Sam kiedyś trenowałem w wojskowym klubie Wawel. Na etacie pracowało tam aż 100 osób, choć nie było takiej potrzeby. Dlatego dobrze się stało, że sportowe kluby wojskowe przeszły reorganizację. Wydaje mi się jednak, że przy okazji zmian w wojsku zatracono wiarę w istotę ducha sportu wyczynowego. Reformująca się armia przestała, tak jak wcześniej, dbać o szeroko pojęty rozwój sportowców. Wojsko niestety w coraz mniejszym stopniu odgrywa rolę mecenasa sportu.
Jednocześnie mam wrażenie, że wojsko nie docenia, a może raczej nie chwali się swoimi sportowymi osiągnięciami. A przecież z jednostek wojskowych wywodzi się wielu wspaniałych zawodników, dzięki którym na igrzyskach rozbrzmiewa Mazurek Dąbrowskiego. Co więcej sami sportowcy także nie dość często wspominają publicznie, że trenują w wojskowych klubach. Być może wstydzą się przyznać, że trenują za państwowe pieniądze przeznaczone na obronność, bo to z zupełnie niezrozumiałych powodów wywołuje niezdrowe emocje.
A przecież każda złotówka zainwestowana w zawodników przynosi wielokrotny zysk. Jako obywatel chciałbym, żeby właśnie publiczne pieniądze były przeznaczane na wsparcie utalentowanych sportowców. A przy okazji mogłaby to być znakomita reklama dla wojska. Nie mam wątpliwości, że armia inwestując w sportowców z pewnością zyska uznanie w oczach społeczeństwa.
Co dzisiaj słychać w byłym klubie Roberta Korzeniowskiego? Podsumowanie 2012 roku w krakowskim Wawelu na portalu polska-zbrojna.pl.
Wawel wznowił współpracę z wojskiem
Cztery lata Wojskowy Klub Sportowy Wawel czekał na kolejny złoty medal mistrzostw świata. Podobnie jak w 2008 roku wywalczył go strzelec Łukasz Czapla. Nie był to jedyny sukces krakowian. – Trudno wyliczyć wszystkich medalistów – chwali swoich zawodników prezes klubu ppłk rez. Dariusz M. Saletra. |
komentarze