Możliwość udzielania zaliczek producentom i rozliczania się z dostawcami za pośrednictwem banku chce wprowadzić ministerstwo obrony. Zdaniem resortu, regulacje dotyczące zamówień publicznych muszą zostać dostosowane do specyfiki zakupów dla wojska.
Przedstawiciele MON poinformowali o tych planach podczas posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej. Sprawa zaczęła się od kontroli NIK dotyczącej realizacji budżetu MON na rok 2011. Uwagę kontrolerów przyciągnęły zaliczki udzielane firmom mającym dostarczyć sprzęt i uzbrojenie. W dokumencie pokontrolnym NIK zwróciła uwagę, że nie zostały prawnie uregulowane zasady udzielania takich zaliczek. Izba zobowiązała więc Ministra Obrony Narodowej do zajęcia się tą kwestią.
– Wprowadziliśmy już odpowiednie regulacje, ale są to nasze wewnętrzne ustalenia. Chcielibyśmy, by sprawę zaliczek rozstrzygała ustawa – mówił podczas posiedzenia komisji Czesław Mroczek, wiceminister obrony. Poinformował on posłów, że resort zamierza zaproponować odpowiednie zmiany ustawowe.
Z kolei gen. bryg. Grzegorz Sodolski, dyrektor Departamentu Budżetowego MON, zaznaczył, że NIK nie podważała zasadności udzielonych zaliczek. Podkreślał on specyfikę zakupów realizowanych przez MON. „Dostawa Uzbrojenia i Sprzętu Wojskowego nie odbywa się z tzw. „półki”. Wyprodukowanie np. czołgu, transportera opancerzonego, samolotu, śmigłowca lub okrętu wojennego, wiąże się z: koniecznością poniesienia wielomilionowych nakładów refinansowych (...) oraz często nawet półtorarocznym i dłuższym okresem od podpisania umowy do dostarczenia gotowego wyrobu.” – czytamy w dokumencie dostarczonym posłom przez urzędników ministerstwa.
Udzielanie zaliczek jest w tej sytuacji koniecznością. Bez nich żaden z kontrahentów nie chce podpisać umowy i rozpocząć kosztownej i długoletniej produkcji. Co więcej, MON jest zmuszony wypłacać zaliczki coraz częściej. Wiąże się to z rosnącą kwotą przeznaczoną na modernizację techniczną polskiego wojska. Dla porównania, w 2009 roku resort wypłacił zaliczki na UiSW w wysokości 862,5 mln zł. Rok później była to już suma 1595,6 mln zł. A w 2011 roku – 1668,7 mln zł.
NIK wskazała w raporcie pokontrolnym konieczność opracowania precyzyjnych zasad korzystania z akredytywy dokumentowej. – To instrument finansowy stosowany wtedy, gdy sprzedający nie ma zaufania do kupującego i nie jest pewien, czy będzie on w stanie sfinansować zamówiony sprzęt – tłumaczył gen. Sodolski. Wówczas do transakcji pomiędzy klientem (np. MON) a wykonawcą (producent czy dostawca sprzętu) włącza się bank, który otwiera specjalny rachunek i udziela – na zlecenie klienta – akredytywy. Tym samym, kontrahent uzyskuje gwarancję, że ustalona zapłata wpłynie na jego konto, może więc rozpocząć produkcję zamówionego towaru. Ten sposób finansowania transakcji zbrojeniowych jest jednym z najbezpieczniejszych, niestety podnosi koszty zakupów o kilkanaście procent. Akredytywy często żądają od klientów producenci uzbrojenia z USA i Rosji.
Przedstawiciele MON zwrócili się do Ministerstwa Finansów z prośbą o opracowanie zmian przepisów ustawy o finansach publicznych. Tak, by MON uzyskał możliwość stosowania nie tylko zaliczek, ale także rachunków akredytyw dokumentowych.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik - Combat Camera / DO SZ
komentarze