W jednym z najtrudniejszych szkoleń polskiej armii – kursie „Lider” – wzięło udział 28 żołnierzy. Zaledwie pięciu go ukończyło. „Lider” to kurs przywództwa dla podoficerów. Tytuł mogą zdobyć tylko ci, którzy sprawdzą się w morderczym marszu, wykażą zdolnościami taktycznymi i umiejętnością kierowania grupą.
Kurs organizowany jest kilka razy w roku w jednostkach wojsk lądowych. Tym razem uczestniczyli w nim żołnierze z 5 Lubuskiego Pułku Artylerii.
– Idea kursu polega na tym, że ma on wyłonić żołnierzy przywódców, zdolnych kierować grupą w każdej sytuacji – mówi st. chor. sztab. Andrzej Wojtusik, twórca „Lidera”. Sprawdzian zaliczają tylko najlepsi. Organizowany jest od 2008 r. Do tej pory w 37 edycjach wzięło udział około pół tysiąca żołnierzy, ale jedynie połowa dotarła do mety.
Ostatnim tegorocznym kursem zorganizowanym dla lubuskich artylerzystów kierował mł. chor. Wojciech Jackowski z 17 Brygady Zmechanizowanej. – Na początek żołnierze mieli zajęcia z psychologii, socjologii, przywództwa – mówi st. sierż. Marcin Pawelski, instruktor kursu.
Poza teorią instruktorzy oceniali predyspozycje fizyczne każdego z kursantów. Testowano ich umiejętności budowania zespołu, motywowania podwładnych i działania w warunkach ekstremalnych. Liczyły się nie tylko wyniki z poszczególnych testów i ćwiczeń, ale równie ważna była analiza osobowości żołnierza.
Tylko sześciu kursantów przeszło do ostatniego etapu egzaminu, czyli 40- kilometrowego marszu. – W tym czasie musieli wykonywać określone zadania pod presją czasu – tłumaczy st. sierż. Marcin Pawelski.
– Charakter tych zadań zależy od specyfiki jednostki, ale wszystko mieści się w pojęciu tak zwanego żołnierskiego abecadła – mówi Wojtusik. Najczęściej kursanci muszą odnaleźć zagubioną amunicję i sprzęt, zorganizować zasadzkę czy przeprowadzić ewakuację rannych. Nie wszystkim się to udaje.
– Działania, jakie musieliśmy wykonywać w trasie, bardzo szybko obnażyły nasze braki – mówi laureat „Lidera” plut. Michał Dejewski-Senski. Marsz okazał się za trudny dla jednego z uczestników i tylko pięciu żołnierzy: plut. Michał Dejewski-Senski, st. kpr. Marcin Kiedo, kpr. Mariusz Zatylny, szer. Dariusz Kołodziejczyk i szer. Mateusz Dychtoń zdobyli miano Lidera.
Absolwenci kursu dołączają do wojskowej elity. – To wyróżnienie, choćby ze względu na niewielką liczbę laureatów – mówi plut. Dejewski-Senski. – Ale dla mnie ważniejsze jest to, że mogłem poznać swoje mocne i słabe strony.
Płk Sławomir Owczarek, dowódca 5 Lubuskiego Pułku Artylerii, od początku kibicował laureatom wszystkich edycji. – Większość z nich otrzymała już wyższe stanowiska służbowe lub dostała szansę ukończenia kursu podoficerskiego. Z pewnością w podobny sposób będą premiowani także absolwenci ostatniego „Lidera” – mówi chor. sztab. Ryszard Kaliński, pomocnik dowódcy pułku ds. podoficerów, współorganizator kursu z ramienia jednostki
***
Kurs „Lider” wystartował w 2008 r. Do tej pory wzięło w nim udział około pół tysiąca podoficerów. Ukończyło mniej niż połowa. W Wojskach Lądowych jest dwudziestu instruktorów, którzy mogą prowadzić szkolenia.
autor zdjęć: 5 pa
komentarze