W ciągu ostatnich kilkunastu lat w Polsce powstało raczej niewiele filmów fabularnych i seriali o wojsku. Wcześniej też nie było lepiej. Nie mówię tu o filmach wojennych (o drugiej wojnie światowej), lecz o produkcjach pokazujących współczesne Wojsko Polskie od środka. Z tego powodu należy się cieszyć z każdej inicjatywy pokazania szerokiej widowni, jak funkcjonuje armia.
Oczekiwany od dłuższego czasu serial „Misja Afganistan” można było obejrzeć w październiku w Canal+. Emisja dwóch pierwszych, odkodowanych odcinków wywołała dyskusje na wielu forach internetowych. Uwagi dotyczyły głównie tego, czy filmowcy wiernie odwzorowali realia służby. Zarówno tej w kraju (akcja pierwszego odcinka toczyła się w jednym z garnizonów podczas przygotowań do wyjazdu), jak i działań taktycznych w prowincji Ghazni. Nic dziwnego, bo pierwszymi recenzentami byli ci, którzy wojskowe realia poznali na własnej skórze. Tych recenzentów jest wielu. Przez Polski Kontyngent Wojskowy ISAF „przeszło” ponad dwadzieścia kilka tysięcy żołnierzy. Każdy z nich ma rodzinę i krąg znajomych, dla których, z naturalnych względów, będzie wiarygodnym i kompetentnym komentatorem serialu.
X Muza nosi w sobie wielki potencjał formowania wyobraźni zbiorowej. Stąd próba opisania rzeczywistości „misyjnej” i wojskowej to poważne wyzwanie dla reżysera. Wiarygodność opowieści (literackiej czy filmowej) buduje się na drobiazgach i detalach, które zna i akceptuje odbiorca (czytelnik i widz). „Diabeł tkwi w szczegółach”. Jeśli szczegóły będą „akceptowalne”, to i fabuła zostanie „kupiona”. Ze względu na deficyt filmów o misjach WP, ten serial na długie lata ukształtuje wyobrażenie widzów o wojsku, a szczególnie o służbie w Afganistanie. To duża odpowiedzialność twórców.
Zdaję sobie sprawę, że decydujące znaczenie przy realizacji filmu ma jego budżet. Ma on wpływ na to, gdzie będą realizowane zdjęcia i jaki sprzęt wojskowy zostanie wykorzystany podczas kręcenia ujęć. Przy niewystarczającym budżecie filmowcy czasami idą na skróty. W efekcie można np. uznać, po obejrzeniu drugiego odcinka, że najwięksi twardziele w PKW ISAF to żołnierze grupy CIMIC. Pluton tworzący patrol schowany jest pod pancerzem Rosomaków, a grupa CIMIC jedzie w nieopancerzonej ciężarówce STAR załadowanej paczkami z pomocą humanitarną. Miałem okazję przyjrzeć się z bliska pracy zespołu CIMIC w Iraku. To fachowcy znający się na swojej robocie, dobrzy i odważni żołnierze, ale skłonności samobójczych u nich nie zauważyłem. A ciężarówki z opancerzonymi kabinami są osiągalne w Polsce. Mam nadzieję (cóż innego pozostaje), że w następnych odcinkach będzie jak najmniej wpadek, że uwagi konsultantów wojskowych zostały wzięte pod uwagę, że serial się obroni i że widzowie będą do niego wracać…
Dla porównania, w 1937 roku Romuald Gantkowski nakręcił film „Płomienne serca”, w którym pokazał m. in. służbę i szkolenie podchorążych w Szkole Podchorążych Piechoty. Wykorzystał do tego ujęcia nakręcone podczas manewrów międzydywizyjnych. Aktorzy występujący w filmie w większości byli również oficerami, podchorążymi czy też szeregowymi rezerwy, co spowodowało, iż powstał wiarygodny dla ówczesnej widowni obraz wojska. Dzięki temu Gantkowski miał łatwiejsze zadanie.
Film ten, choć z nie wiedzieć jakiego powodu nie był pokazany dotychczas w telewizji (lecz osiągalny w ośmiu częściach na YouTube), jest obecnie traktowany jako materiał źródłowy przez grupy rekonstrukcyjne oraz osoby interesujące się historią i obrazem armii II RP. Twórcom „Misji Afganistan” życzę tego samego.
komentarze