Czym żyła Warszawa we wrześniu 1939 roku? Rozpoczynamy cykl artykułów prezentujących codzienność Polski i stolicy widzianą oczami ówczesnej prasy.
Dziś w dzielnicach zachodnich i środkowych chmurno z możliwością deszczu i lekkich burz. Na pozostałym obszarze pogodnie i ciepło – pisał w piątek 1 września 1939 r. na pierwszej stronie „Kurjer Warszawski”. Poniżej donosił, że III Rzesza żąda oficjalnie Gdańska i plebiscytu na Pomorzu. Na nieprzytomne żądania Niemiec odpowiadamy gotowością bojową – ripostowała „Polska Zbrojna” zamieszczając zdjęcie polskich czołgów z podpisem: Nasze nowoczesne tanki zieją ogniem. Dzienniki podawały też, że prezydent Rzeczpospolitej podpisał dekret o upoważnieniu ministra skarbu do zaciągnięcia kredytu zagranicznego na cele obronne.
Tego dnia o wybuchu wojny poinformował dopiero „Kurjer Warszawski” w swoim wieczornym wydaniu: Niemcy podstępnie zaatakowali Polskę. W imię Boże – do zwycięstwa! Ojczyzna w niebezpieczeństwie woła pod broń swoich synów! Z doniesień agencyjnych czytelnik mógł się dowiedzieć, że rozpoczęła się ewakuacja Paryża, w Anglii zarządzono pełną mobilizację floty oraz powołanie rezerw armii regularnej i dodatkowej, a na Kremlu przyspieszono ratyfikację sowiecko-niemieckiego paktu o nieagresji.
Prasa uspokajała jednak, że w Berlinie panuje nastrój pesymizmu, a wśród ludności cywilnej daje się zauważyć panika i coraz częstsze demonstracje przeciwko wojnie. W okręgach przemysłowych Rzeszy wzrasta niezadowolenie szerokich mas robotniczych z powodu wprowadzenia kartek żywnościowych. Niemieckie kobiety w antywojennym proteście kładą się na szynach – dodawał „Kurjer Poranny”. Ponadto dzienniki sugerowały, iż Hitler przewiduje swoją śmierć. W czasie posiedzenia w Reichstagu Hitler oznajmił, że w razie śmierci następcą jego ma zostać marszałek Goering, a po nim Rudolf Hess.
Drugim tematem, który zdominował szpalty dzienników, były incydenty na polskiej granicy oraz w Gdańsku. Płonące pogranicze rozbrzmiewa echem strzałów. W nocy nieznani sprawcy rzucili petardę do budki granicznej na przejściu Radomno – pisał „Robotnik”. Niemiecka banda dywersyjna ostrzeliwała z karabinów maszynowych teren Polski w Wilczy, odparła ich nasza straż graniczna – podawał „Kurjer Warszawski”.
Natomiast w Gdańsku zapanowały, jak określił dziennikarz „Kurjera Porannego”, chaos i anarchia. Ostatni dziennikarz polski na terenie Gdańska, korespondent PAT, na wezwanie władz gdańskich musiał opuścić miasto. 21 polskich kolejarzy i 7 inspektorów celnych cierpi w gdańskich więzieniach. Bandy gdańskich hitlerowców zamknęły ujście Wisły.
Także w Warszawie szykowano się do wojny. Na ulicy Grójeckiej zjawił się tłum ochotników do kopania rowów przeciwlotniczych, a przy szpitalu św. Łazarza już drugi dzień kopią wysportowane dłonie członkiń Warszawskiego Klubu Wioślarek – wyliczał reporter „Robotnika”. Jednocześnie na łamach „Polski Zbrojnej” izby przemysłowo-handlowe zwróciły się do kupców i przemysłowców o cofnięcie wszystkich wymówień, tak aby nikt nie pozostał bez możliwości zarobkowania.
Pojawiły się ograniczenia w komunikacji. Kierownictwo Marynarki Wojennej komunikuje o ograniczeniu żeglugi na polskich wodach terytorialnych. Przerwana została komunikacja rzeczna do Gdańska i Gdyni. Wprowadzono na kolejach tymczasowe ograniczenie ruchu dalekobieżnego i częściowo podmiejskiego – czytamy w dziennikach.
Miejskie strony gazet, pełne były już codziennych, zwykłych spraw. Publiczność domaga się przywrócenia nazwisk urzędników nad okienkami w poczcie – apelował „Kurjer Warszawski”. Według najnowszych planów przy ulicy Bonifraterskiej stanie 12-kondygnacyjny budynek – wieża – informował „Kurjer Poranny”, a „Polska Zbrojna” zapewniała, że nadal obwiązują zniżki kolejowe na wyjazd na XIX Międzynarodowe Targi Wschodnie we Lwowie 2-12 września.
Wśród ogłoszeń drobnych najwięcej było anonsów o pracy: Gospodarna, solidna, dobre gotowanie, szuka zatrudnienia w dobrym domu chrześcijańskim, bez prania. Inżynier, znajomość niemieckiego i francuskiego, obejmie jakąkolwiek posadę. 11-latek z prowincji szuka pracy w Warszawie.
Tych, którzy liczyli jeszcze na spokojny koniec lata mogła zainteresować reklama: Opalamy się umiejętnie, szybko i równomiernie tylko z olejkiem orzechowym Nivea. Znalazło się też kilka ogłoszeń niezwykle na czasie: Sprzedam zeszyt „Wojenne gospodarstwo domowe – zapasy i żywienie” za 50 gr. Maja Owczarska przepowie ci przyszłość, z kart za 1 zł, z ręki za 2 zł. Czarny papier do zasłony okien – hurtowo sprzedam.
Warszawiaków na „Wesele Fonsia” zapraszał Teatr Narodowy, w „Tip-Top” grano „U nas najweselej” z Ordanówną i Bodo, a „Letni” był nieczynny z powodu próby generalnej przed sobotnią premierą „Serce w rozterce czyli ślusarz-widmo”. Równie lekki repertuar proponowały kina. „Napoleon” daje „Szyfr 413”, wyróżniający się dobrą fakturą scenariusza film szpiegowski. W Atlantiku pierwsza jaskółka sezonu – premiera „Honolulu” z Eleonor Powell i ulubieńcem kobiet Robertem Youngiem – informowały gazety.
Kroniki kryminalne w dziennikach pękały w szwach. 16-letni Jan Kleczman pokłócił się ze Stanisławem Wojtem, swoim szwagrem. W pewnej chwili chwycił za orczyk i zadał Wojtowi szereg ciosów w głowę. Ranny w stanie beznadziejnym trafił do szpitala – czytamy na łamach „Kurjera Porannego”. Dalej w tej samej gazecie: Na ulicy Bojanowskiej złodziej kradł cukier z furgonu. Złapał go na tym przechodzący obok zdun Skonieczny. „Robotnik” pisał: W majątku Krasnowola pod Warszawą właściciel Władysław Łapiński przyłapał wyrostków na kradzieży owoców. Wystrzelił do nich ze śrutówki raniąc dwóch złodziei w niewymowne miejsce. Zaś „Kurjer Warszawski” informował: Z domu na Smoczej wyskoczyła z okna Łaja Kuperstajn ponosząc śmierć na miejscu. Powodem było nieodwzajemnione uczucie do stróża Macieja Wolskiego.
komentarze