Załogi transporterów Rosomak oraz samochodów Star i Honker wyruszyły w trzy rejony Polski. W Świnoujściu będą ładować sprzęt na okręty, w Powidzu na samoloty Herkules, w Wędrzynie zmierzą się z zadaniami na poligonie. Rozpoczynają się ćwiczenia „Wyzwanie 12”.
– To końcowy egzamin polskich żołnierzy przed rozpoczęciem dyżuru w Weimarskiej Grupie Bojowej – powiedział mjr Szczepan Głuszczak, szef sekcji prasowej 11 Dywizji Kawalerii Pancernej. Przemieszczanie się wojska i sprzętu w rejon konfliktu to tylko część wspólnych ćwiczeń żołnierzy Wojsk Lądowych, marynarzy, pilotów i żandarmów. Jak szybko i bezpiecznie dotrzeć w rejon akcji? Podpułkownik Marek Kociemba, szef szkolenia 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej przyznaje, że to trudne zadanie. – Dowódcy muszą szybko reagować na zmieniającą się sytuację i wiedzieć, co zrobić, gdy zepsuje się sprzęt albo zdarzy się wpadek.
Żołnierze zmierzą się z takimi niespodziankami – ujawnia mjr Głuszczak. – Będą musieli zgasić pożar, zlikwidować skażenie, ewakuować uszkodzony sprzęt czy poradzić sobie z demonstracją. Ale to nie koniec, bo już za kilka dni sprawdzą swoje umiejętności radzenia sobie w rejonie konfliktu. W Wędrzynie czeka ich ostrzał bazy, atak na patrol czy walka z tłumem.
W „Wyzwaniu 12” sprawdza się 1700 żołnierzy. Używają Rosomaków, śmigłowców, samolotów opancerzonych, armatohaubic i promów morskich. To ich sprawdzian przed służbą w Weimarskiej Grupie Bojowej UE, która rozpocznie się 1 stycznia 2013 roku. Jej zadaniem będzie reagowanie na zagrożenie militarne, ale też na sytuacje kryzysowe – powodzie, klęski żywiołowe. Polska ma wydzielić główne siły bojowe (batalion manewrowy, wyposażony w transportery Rosomak, głównie z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej). Po otrzymaniu rozkazu batalion manewrowy ma 10 dni na osiągnięcie gotowości do wyjazdu. Wspólnie z nami będą w niej służyć Francuzi (zajmą się zabezpieczeniem medycznym) oraz Niemcy (zabezpieczenie logistyczne). Dowódcą grupy będzie dowódca 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej gen. Rajmund T. Andrzejczak.
komentarze