W dniach 7-8 grudnia br. 5 Mazowiecka Brygada Obrony Terytorialnej przeprowadziła kurs instruktorsko-metodyczny dla żołnierzy zajmujących stanowisko ratownika pola walki. W szkoleniu uczestniczyło kilkunastu terytorialsów ze wszystkich batalionów lekkiej piechoty podległych Brygadzie.
Celem dwudniowego kursu przeprowadzonego w ciechanowskich koszarach przez 51 batalion lekkiej piechoty 5 Mazowieckiej Brygady OT było wyrównanie i podniesienie poziomu wiedzy ratowników sekcji lekkiej piechoty z zakresu medycyny pola walki oraz przygotowanie ich do właściwego prowadzenia punktów nauczania podczas zajęć programowych, a docelowo wykształcenie nowej kadry instruktorskiej.
- Na wstępie przypomnieliśmy żołnierzom o trzech kluczowych elementach ratowania życia, czyli przede wszystkim o własnym bezpieczeństwie, o krwi i oddechu – bo to one najszybciej zabijają na polu walki. Od początku kursu żołnierze ćwiczyli na bojowo, w pełnym oporządzeniu, żeby lepiej zrozumieć pewne ograniczenia ruchowe oraz zmniejszenie mobilności, wynikające z pracy w przenoszonym sprzęcie. Pozwoliło to na wyeliminowanie złych nawyków i lepsze zrozumienie warunków, w których będą działać. – powiedział jeden z instruktorów 51 batalionu lekkiej piechoty 5MBOT.
Podczas szkolenia omówiono i przećwiczono praktycznie wszystkie elementy wojskowego akronimu protokołu SMARCH – czyli oceny stanu rannego. Kursanci doskonalili wiedzę i umiejętności z wielu zagadnień, począwszy od oceny sytuacji taktycznej przez samopomoc, reagowanie na masywne krwotoki, zatrzymanie krążenia, oddychania, odmę płucną czy hipotermię, kończąc na przygotowaniu rannego do ewakuacji medycznej.
Ponadto, terytorialsi dowiedzieli się w jaki sposób udzielić pomocy rannemu, stosując nie tylko wyposażenie znajdujące się w indywidualnym pakiecie medycznym każdego żołnierza – IPMED, ale również wykorzystując niekonwencjonalne metody i środki, dzięki którym poszkodowany zyska czas do przyjazdu wykwalifikowanego personelu medycznego.
Jedną z uczestniczek kursu była szer. Ewa. W 5 MBOT służy ponad pół roku, na co dzień pracuje w warszawskich szpitalach: Bródnowskim i Bielańskim.
- Jestem pielęgniarką, ale z medycyną pola walki nigdy nie miałam do czynienia. Są to dwa różne światy. Na oddziale mamy więcej sprzętu i zupełnie inny profil pacjenta. Jest on zaopatrzony i przygotowany do dalszej diagnostyki. W wojsku jesteśmy pierwszymi osobami, które udzielą pomocy rannemu prosto z pola walki, mając ograniczone środki mieszczące się w małej saszetce. Organizację kursu oceniam bardzo dobrze, wynieśliśmy z niego niesamowitą dawkę wiedzy i już teraz wiem, że chcę ją w tym kierunku zagłębiać. – powiedziała szer. Ewa
Żołnierze WOT dzielą życie wojskowe z życiem cywilnym. Dlatego wiedza przez nich zdobyta podczas szkoleń i kursów może okazać się bezcenna w niesieniu pomocy lokalnej społeczności.
- Jeśli będą świadkami np. zdarzenia drogowego, wypadku, to ich umiejętności pozwolą na odpowiednią reakcję. Procedury wojskowe są mniej czułe od procedur cywilnych, ale co do zasady dążą do tego samego, czyli do pozyskania dodatkowego czasu dla osoby poszkodowanej. Jeśli mechanizm urazu będzie zgodny z tym, które najczęściej występują w sytuacjach bojowych, to przeszkolona osoba będzie w stanie pomóc. – spuentował instruktor 51blp.
autor zdjęć: 5 MBOT
komentarze