moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Tani zabójca”, który może zdetronizować „boga wojny”

Drony zmieniły pole bitwy w stopniu, którego kilka lat temu nie dało się przewidzieć. To temat na obszerną rozprawę, na potrzeby tego komentarza dość stwierdzić, że w rejonie najpoważniejszego obecnie konfliktu – w Ukrainie – bezzałogowce są niczym karabiny maszynowe w realiach I wojny światowej: budzącymi trwogę narzędziami do masowego zabijania.

W Iraku i Afganistanie szybko nauczyłem się, że najważniejsze to spoglądać pod nogi. Patrzeć, gdzie stawia się stopy, by przypadkiem nie wejść na minę. Owo BHP w równym stopniu dotyczyło załóg pojazdów, dla których miny pułapki stanowiły największe zagrożenie.

Podczas zmagań w Donbasie istotniejsze było nasłuchiwanie, zabijała bowiem głównie artyleria. Łowiło się zatem dźwięki wystrzałów i wybuchów i na tej podstawie szacowało ryzyko.

Gdy w styczniu 2023 roku dotarłem do Bachmutu, armaty huczały nieustannie, lecz to nie one przyciągały uwagę. Priorytetem było wypatrywanie bezzałogowców, gdyż śmierć nade wszystko niosły już wówczas drony. I niosą nadal. Teraz nawet częściej niż półtora roku temu. Szacuje się, że obie strony zużywają miesięcznie od kilkunastu do 20 tys. małych bezzałogowców (aparatów kategorii I, trzymając się klasyfikacji NATO). To pierwotnie cywilne urządzenia, przystosowane do przenoszenia niewielkich ładunków i służące do atakowania pojazdów oraz pojedynczych żołnierzy.

REKLAMA

Od patrzenia w dół do patrzenia w górę – dramatyczna zmiana wymogów treningu mięśniowo-percepcyjnego, realizująca się na przestrzeni zaledwie kilkunastu lat. Ktoś mógłby powiedzieć: różne wojny, różne doświadczenia, niekoniecznie da się je ułożyć w ewolucyjny, linearny schemat. Bo w realiach innego konfliktu mogłoby się okazać, że miejsca na masowe zastosowanie dronów nie ma.

Ratownicy i eksperci z policji badają pozostałości drona, który uderzył w budynek administracyjny w Kijowie 14 grudnia 2022 r. Fot. SERGEI SUPINSKY/AFP/East News

By spróbować rozstrzygnąć wątpliwości, ustalmy, skąd w ogóle wziął się ów dronowy charakter zmagań na Wschodzie. Otóż jest on skutkiem niedostatku amunicji artyleryjskiej oraz niedostatku precyzji samej artylerii. Nie bez znaczenia jest też ograniczona wydajność zaplecza przemysłowego. Rosyjska gospodarka została objęta sankcjami, Ukraina utraciła część własnego przemysłu, a dostawy z Zachodu nie są wystarczające. W takich okolicznościach powstała nisza ekonomiczna dla prostych konstrukcji bojowych, budowanych z łatwo dostępnych komercyjnych podzespołów. Mamy więc do czynienia z mechanizmem adaptacyjnym, wynikłym z faktu, że w Ukrainie nie walczą dwie zaawansowane technologicznie armie, za którymi stałyby wysoce wydajne i nowoczesne gospodarki.

W tej biedawojnie drony są substytutem przeciwpancernych pocisków kierowanych czy granatów moździerzowych. Gdyby ukraińska i rosyjska armia była tak wyposażona i zaopatrywana jak amerykańska, bezzałogowce najpewniej odgrywałyby inną rolę. Bo wówczas klasyczne, nowoczesne uzbrojenie i wsparcie artylerii byłyby łatwo dostępne. Z drugiej strony musimy pamiętać, że dron jest dużo tańszy niż pocisk. Natowska amunicja kalibru 155 mm kosztuje 2–3 tys. dolarów z sztukę. Kierowana – typu Excalibur i podobne rozwiązania – może być i 50 razy droższa. Tymczasem prosty dron to wydatek kilkuset dolarów, a ładunek wybuchowy, który można przenieść za pomocą tego urządzenia, to kolejne kilkaset.

Oczywiście wysłanie jednego drona nie przekłada się na jeden zniszczony czołg lub jednego zabitego wroga. Gdy oglądamy upubliczniane filmy, nie dajmy się zwieść wrażeniu wyjątkowej skuteczności tych aparatów. Pamiętajmy, że to materiał propagandowy, a więc odpowiednio wyselekcjonowany, tak by nie ilustrował (i nie ujawniał) porażek. Miejmy świadomość, że obie strony stosują różne techniki zakłócania i strącania dronów. W rezultacie ze stu aparatów do celu dociera kilkanaście, na niektórych odcinkach frontu ledwie kilka. Ale to i tak lepszy odsetek niż w wypadku tradycyjnej artylerii. Mało kto ze zwykłych zjadaczy chleba wie, że tylko promil wystrzeliwanych przez nią pocisków wyrządza przeciwnikowi fizyczne szkody, rozumiane jako zabicie czy zranienie. Z czysto księgowego punktu widzenia skuteczność artylerii jest niska i stąd moje przypuszczenie, że tanie drony przyjmą się także gdzie indziej. A powszechne ich wykorzystanie może doprowadzić do zmiany paradygmatu, w którym artyleria pozostaje „bogiem wojny”.

Marcin Ogdowski , korespondent wojenny, autor bloga bezkamuflazu.pl

autor zdjęć: SERGEI SUPINSKY/AFP/East News

dodaj komentarz

komentarze


Pożegnanie z Żaganiem
 
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Medycyna „pancerna”
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Karta dla rodzin wojskowych
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
„Szczury Tobruku” atakują
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Czworonożny żandarm w Paryżu
Jesień przeciwlotników
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Wybiła godzina zemsty
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Zyskać przewagę w powietrzu
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Setki cystern dla armii
Ostre słowa, mocne ciosy
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Aplikuj na kurs oficerski
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Transformacja wymogiem XXI wieku
Terytorialsi zobaczą więcej
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Homar, czyli przełom
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Ogień Czarnej Pantery
Mniej obcy w obcym kraju
Olimp w Paryżu
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Bój o cyberbezpieczeństwo
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Polskie „JAG” już działa
Zmiana warty w PKW Liban
Co słychać pod wodą?
Determinacja i wola walki to podstawa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Olympus in Paris

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO