Pod koniec maja Chińska Republika Ludowa ogłosiła wprowadzenie ograniczeń w eksporcie niektórych towarów o przeznaczeniu militarnym lub podwójnego zastosowania. Od 1 lipca tego roku taki eksport będzie możliwy wyłącznie za zgodą władz państwowych. Czemu może służyć ta regulacja?
Zgodnie z upublicznionymi informacjami ograniczenia mają dotyczyć kilku gałęzi przemysłu, w tym przemysłu lotniczego (wedle danych chińskiego urzędu celnego głównymi importerami chińskich komponentów lotniczych są Stany Zjednoczone, Wietnam oraz Singapur), produkcji turbin gazowych (trójka czołowych importerów, to Stany Zjednoczone, Indie i Wietnam). Z kolei głównymi odbiorcami chińskich komponentów używanych m.in. do produkcji hełmów oraz kamizelek kuloodpornych są: Brazylia, Wietnam, Stany Zjednoczone, a także Izrael. Jak zatem widać na podstawie przytoczonych danych, restrykcje Pekinu uderzą najmocniej w dwa państwa, tj. w USA (bez wątpienia celowo) oraz w Wietnam. W tym drugim wypadku wydaje się, że mamy do czynienia z tzw. stratami powiązanymi. Dla Wietnamu Chiny są głównym partnerem handlowym, nie dziwi zatem, że każde ograniczenie handlowe uderza w Hanoi. Nie będzie jednak zaskoczeniem, jeśli okaże się, że chińskie firmy będą dostawały zgodę na eksport ww. towarów do południowego sąsiada, nie będą jej jednak otrzymywać w stosunku do USA.
Zapoczątkowana jeszcze przez prezydenta Donalda Trumpa wojna handlowa z Chinami w istocie nigdy się nie zakończyła, a wręcz przybrała na sile, zwłaszcza po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Stany Zjednoczone regularnie oskarżają ChRL o wspieranie Federacji Rosyjskiej i nakładają sankcje na chińskie podmioty gospodarcze oraz chińskich obywateli. Od ubiegłego roku zostało nimi objęte ponad tysiąc firm i osób prywatnych. Nie może zatem dziwić, że Pekin odwzajemnia się tym samym. W końcu maja Chiny ogłosiły np. sankcje wobec Boeinga oraz dwóch innych podmiotów zaangażowanych w sprzedaż broni Tajwanowi. Z kolei w sierpniu ubiegłego roku Pekin wprowadził ograniczenia w eksporcie dwóch metali ziem rzadkich, tj. galu i germanu, pierwiastków wykorzystywanych m.in. do produkcji półprzewodników. Ograniczenia w tym zakresie bez wątpienia są niekorzystne również dla samych Chin, jednak jest to cena, jaką gotowe są one ponieść w starciu ze Stanami Zjednoczonymi.
Nitroceluloza wykorzystywana jest w przemyśle zbrojeniowym do produkcji prochów strzelniczych.
W latach zimnej wojny jednym z narzędzi Zachodu, które miało uniemożliwić pozyskanie przez państwa bloku wschodniego nowoczesnych technologii (w tym militarnych i podwójnego zastosowania) był reżim Komitetu Koordynacyjnego Wielostronnej Kontroli Eksportu (ang. CoCom, Coordinating Committee for Multilateral Export Controls). Przestał on działać w latach dziewięćdziesiątych, a więc w okresie tzw. dywidendy pokoju. Dzisiejszy rywal Stanów Zjednoczonych jest dla nich jednak w pewnym sensie poważniejszym wyzwaniem niż był Związek Radziecki. Ten ostatni nigdy nie stanowił zagrożenia w wymiarze gospodarczym, a jedynie militarnym i ideologicznym. Chiny są przede wszystkim poważnym rywalem gospodarczym, który bardzo umiejętnie przekuwa siłę ekonomiczną na potęgę militarną. Dodatkowo, w zglobalizowanym świecie Chiny są liczącym się partnerem handlowym dla każdego z państw wysoko rozwiniętych (oczywiście nie tylko dla nich). Jakiekolwiek próby ograniczania współpracy z nimi godzą bardzo mocno w państwo, które chciałoby się tego podjąć. Warto w tym miejscu przywołać jeden przykład – na początku bieżącego roku unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton skarżył się, że UE nie jest w stanie wysłać Ukrainie amunicji w oczekiwanej liczbie, ponieważ Chiny nie dostarczają Europie wystarczającej ilości nitrocelulozy. Jednocześnie pojawiły się oskarżenia pod adresem Pekinu, iż surowiec ten jest masowo eksportowany do Rosji.
Eksport dóbr objętych najnowszymi ograniczeniami przyniósł Chinom w pierwszych czterech miesiącach tego roku osiem miliardów dolarów. Jednak w starciu o globalne przywództwo koszty liczą się inaczej i bynajmniej nie mają one wyłącznie wymiaru finansowego. W czasach wielkomocarstwowej rywalizacji liberalizm gospodarczy przegrywa z politycznym realizmem. Duch CoCom-u zaczyna być ponownie odczuwalny w światowej gospodarce.
autor zdjęć: sierż. Aleksander Perz/ 18 DZ
komentarze