Polska zawiesza przestrzeganie przepisów Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie, który obowiązywał ponad 30 lat. Na podobny ruch zdecydowały się także inne europejskie państwa NATO. To oznacza, że nie będą musiały ujawniać danych m.in. o wyposażeniu swoich wojsk. O zawieszeniu przestrzegania umowy dyskutowali dziś posłowie z komisji obrony.
Traktat o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie został podpisany 19 listopada 1990 roku w Paryżu, Polska ratyfikowała go rok później, a przepisy porozumienia weszły w życie w 1992 roku. Był to jeden z ważniejszych dokumentów świadczących o zakończeniu tzw. wyścigu zbrojeń, który toczył się w czasie zimnej wojny. Umowę zaakceptowały państwa z obu stron żelaznej kurtyny – zarówno należące do NATO, jak i byłego Układu Warszawskiego. Porozumienie zobowiązywało sygnatariuszy do proporcjonalnej redukcji sił konwencjonalnych w Europie. W praktyce oznaczało to m.in. wprowadzenie limitów uzbrojenia i podawanie informacji o posiadanym sprzęcie wojskowym.
W 2007 roku Rosja zawiesiła wykonywanie przepisów traktatu. W odpowiedzi Wielka Brytania w 2011 roku odmówiła wymiany informacji wojskowych z Moskwą. Pozostałe europejskie kraje zrzeszone w NATO na podobny krok zdecydowały się dopiero w listopadzie 2023 roku. Wówczas, po wielomiesięcznych debatach, sojusznicy przyjęli wspólną deklarację o planowanym zawieszeniu przestrzegania umowy. Teraz parlamenty lub rządy poszczególnych państw muszą potwierdzić tę decyzję.
O zawieszeniu przestrzegania Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie dyskutowali podczas wspólnego posiedzenia posłowie z komisji: Obrony Narodowej oraz Spraw Zagranicznych. Informacje o powodach tej decyzji przedstawił Władysław Teofil Bartoszewski, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. – To był dokument napawający optymizmem, ponieważ wszystkie kraje byłego Układu Warszawskiego oraz państwa NATO zdecydowały się ograniczyć ofensywne uzbrojenie konwencjonalne, m.in. czołgi, BWP-y, samoloty bojowe, śmigłowce uderzeniowe itp. – wymieniał Bartoszewski. – Jednak w sytuacji, która zaistniała po agresji Rosji na Ukrainę, wszystkie państwa członkowskie Sojuszu oraz ubiegająca się wówczas o członkostwo w NATO Szwecja wydały 7 listopada 2023 roku wspólne oświadczenie o planowanym zawieszeniu traktatu – tłumaczył wiceminister. Decyzja ta – jak mówił Bartoszewski – wynikała z wypowiedzenia porozumienia przez Moskwę oraz ataku Rosji na Ukrainę. Dlatego sojusznicy uznali, że przestrzeganie w obecnej sytuacji zapisów umowy stanowi zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Zwłaszcza że sygnatariuszem traktatu nadal jest Białoruś. To oznacza, że informacje militarne przekazywane przez zachodnie państwa mogą – za pośrednictwem Mińska – trafiać do rosyjskich wojskowych. – Zawieszenie stosowania traktatu należy uznać za konieczne z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski i NATO – przekonywał Bartoszewski.
Posłowie chcieli dowiedzieć się, dlaczego Polska nie wypowiada traktatu, a jedynie zawiesza jego postanowienia. Okazuje się jednak, że niektóre europejskie państwa były przeciwne zrywaniu porozumienia. Ponieważ sojusznicy muszą działać jednomyślnie, uznano, że jedynym wyjściem będzie zawieszenie traktatu. Posłowie dopytywali, kto konkretnie blokował wypowiedzenie porozumienia, jednak przedstawiciele rządu odmówili podania tych informacji na jawnym posiedzeniu komisji, gdyż międzynarodowe rozmowy w tej sprawie były poufne. Jednocześnie eksperci sejmowi uspokajali, że sposób wycofania się z traktatu nie ma większego znaczenia, ponieważ w praktyce zawieszenie przynosi te same skutki co wypowiedzenie. Jest też bezterminowe i całkowite.
Na pytanie posłów, czy Europę czeka kolejny wyścig zbrojeń i druga zimna wojna, sekretarz stanu w MSZ-ecie odpowiedział: – Nie wiem, czy to początek wyścigu zbrojeń, na pewno jest to słuszna i naturalna decyzja – podkreślał Bartoszewski. – Sytuacja bezpieczeństwa zmieniła się i obserwujemy powrót zimnej wojny. Dlatego limit zbrojeń, do jakiego nas zobowiązywał traktat, jest anachronizmem. A sytuacja, w której Białoruś jest członkiem tego porozumienia, to jakaś aberracja – ocenił. Wiceminister przypomniał, że wydatki Rosji na obronę już oscylują wokół 8% PKB, tymczasem państwa NATO są pod tym względem daleko w tyle. – Polska wydaje na obronność około 4% PKB, co jest najlepszym wynikiem w Sojuszu. Możliwe, że 18 państw NATO do końca roku podniesie te wydatki do 2% PKB. Wszyscy w Europie mówią, że należy się dozbrajać. Wiele państw jest też przekonanych, że powinniśmy przejść na gospodarkę prowadzoną w trybie wojennym. To dlatego, że jesteśmy zagrożeni możliwością ataku ze strony Federacji Rosyjskiej. Wprawdzie państwa natowskie różnią się w ocenie tego, czy grozi nam atak w ciągu 3–5 lat czy 5–8 lat, ale nikt nie neguje takiego ryzyka – zaznaczył.
Natomiast Cezary Tomczyk, wiceminister obrony, zapewniał: – Jeśli wyścig, który Rosja rozpoczęła, zagrozi bezpieczeństwu Europy, to zrobimy wszystko, by Rosja go przegrała.
Posłowie przyznali, że decyzja Polski jest niezbędna. – To smutna, ale konieczna decyzja – ocenił poseł Paweł Suski (KO), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. – Jest ona konsekwencją agresywnych działań Rosji. Musimy tak zrobić dla własnego bezpieczeństwa – dodał.
Posłowie jednogłośnie opowiedzieli się za przyjęciem sprawozdania o zawieszeniu respektowania zapisów traktatu. Jeszcze dziś sprawozdanie połączonych komisji trafi pod obrady Sejmu.
autor zdjęć: sierż. Aleksander Perz
komentarze