Do oddziałów specjalnych przez dobrowolną zasadniczą służbę wojskową? O tym, że jest to możliwe, przekonało się już kilku ochotników. Po trudnym specjalistycznym szkoleniu w JW Agat przystąpili do jeszcze trudniejszej selekcji. – Niektórzy kręcą nosem na DZSW, ale my w niej widzimy jedną z najlepszych dróg do pozyskania wartościowych kandydatów – mówi instruktor z Agatu.
Spotykamy się zaledwie kilka dni po selekcji do Jednostki Wojskowej Agat. Do tego wyczerpującego egzaminu w górach szykowali się przez ostatnich kilka miesięcy, nic więc dziwnego, że zwycięzcy delektują się sukcesem. Łatwo nie mieli, każdy dzień szkolenia specjalistycznego w Agacie stanowił wyzwanie. Poranna zaprawa, przynajmniej trzy treningi dziennie, do tego zajęcia z terenoznawstwa i nawigacji, długodystansowe marsze, szkolenia ogniowe i taktyczne. – Momentami było ciężko. Ale czy warto? Na pewno tak – deklarują.
Plan na życie
Mikołajowi błyszczą oczy. Nie kryje radości i z dumą opowiada o zdanej selekcji oraz marzeniach, które ulokował w wojskach specjalnych. Ma zaledwie 21 lat, ale o służbie w armii myślał już kilka lat temu. Nic dziwnego. Jego ojciec przez ponad dwie dekady służył w Jednostce Wojskowej GROM. Mundury nosili także jego pradziadkowie. Jeden z nich w czasie II wojny ratował Żydów z piotrkowskiego getta, a prababcia była kurierką. – W domu mówiło się o zasługach pradziadków, niewiele natomiast o służbie taty – wspomina Mikołaj i dodaje z uśmiechem: Przez jakiś czas myślałem nawet, że tata jest hydraulikiem. Mundur w domu tłumaczył zainteresowaniami, na przykład hobby związanym z air soft gun. Pierwszą poważną rozmowę o służbie wojskowej z ojcem odbył w połowie szkoły podstawowej. Dowiedział się wówczas, że jest on żołnierzem, a do tego związanym z formacją, o której dziecko nie powinno za wiele wiedzieć, a tym bardziej mówić. ¬– Kiedyś na jego mundurze zobaczyłem oznakę rozpoznawczą z napisem GROM. Nie zapytałem, o co chodzi, sprawdziłem sam. W szkolnej kafejce internetowej przeszukiwałem sieć i czytałem o polskich jednostkach specjalnych. I naraz znalazłem GROM. Wow! To było coś! ¬– wspomina 21-latek. To ruszyło lawinę.
Czytał coraz więcej, a informacje o polskich specjalsach chłonął jak gąbka. – Gdy byłem w technikum, tata wyjaśnił mi różnicę pomiędzy wojskami konwencjonalnymi a specjalnymi. Mówił o poczuciu obowiązku i odpowiedzialności, o ludziach z pasją, o gotowości do poświęcenia. To chyba wtedy, jeszcze przed maturą, podjąłem decyzję, że chcę służyć w wojskach specjalnych – wspomina. Nie była to jednak prosta droga, bo Mikołaj jako młody sportowiec nabawił się poważnych kontuzji, miał operację i długo się rehabilitował. Krótko po powrocie do zdrowia aplikował do Centrum Szkolenia Wojsk Specjalnych, by zostać elewem na kursie Jata. Nie przeszedł jednak kwalifikacji. – Potem zmarła moja mama. Jeszcze przed śmiercią obiecałem jej, że będę człowiekiem, z którego byłaby dumna. Obiecałem jej też, że zostanę żołnierzem – opisuje Mikołaj. Nie chciał jednak kopiować historii swojego ojca, dlatego z rozmysłem nie koncentrował się na warszawskiej jednostce specjalnej.
Zgłosił się do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej (DZSW). Szkolenie podstawowe w styczniu 2023 roku rozpoczął w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej w Krakowie. – Podczas szkolenia spotkaliśmy się z rekruterami z Jednostki Wojskowej Nil. I choć to bardzo ciekawa jednostka, to mnie się marzyły zespoły bojowe, operacje specjalne i działania najwyższego ryzyka. Ktoś podpowiedział wtedy Agat – wspomina. Złożył ankietę, a kilka dni później odebrał telefon. Dzwonili z Gliwic. Zaprosili go na kwalifikacje.
Droga do specjalsów
Dobrowolna zasadnicza służba wojskowa została wprowadzona w kwietniu 2022 roku na mocy ustawy o obronie ojczyzny. Zgodnie z przepisami ochotnicy przechodzą miesięczne szkolenie podstawowe i niezależnie od miejsca pełnienia służby uczą się podstaw taktyki, łączności, pracy z bronią, medycyny pola walki, poznają wojskowe regulaminy i musztrę. Po 27 dniach składają przysięgę wojskową i mogą (ale nie muszą) kontynuować swoją przygodę z mundurem w trakcie szkolenia specjalistycznego. To z kolei może trwać do 11 miesięcy. W tym czasie żołnierze albo otrzymają propozycję służby zawodowej, albo po upłynięciu tego okresu przechodzą do rezerwy. W myśl wprowadzonych w zeszłym roku przepisów szkolenie specjalistyczne może odbywać się także w jednostkach wojsk specjalnych. Osoby zainteresowane muszą jednak uprzednio przejść weryfikację. Kandydaci zdają egzamin z wychowania fizycznego i mają rozmowę z psychologiem, który ocenia ich predyspozycje do służby w wojskach specjalnych.
Ochotnicy z DZSW w Agacie szkolą się według jednolitego, zunifikowanego programu obowiązującego w całych siłach zbrojnych, ale poznają także specyfikę służby w wojskach specjalnych, wyposażenie i uzbrojenie operatorów. – Uczymy ich podstaw zielonej i czarnej taktyki, terenoznawstwa, nawigacji i strzelania – wylicza dowódca zespołu szturmowego C. To właśnie w ramach tego pododdziału w Agacie stworzono grupy szkoleniowe, gdzie trafiają ochotnicy z DZSW. Obecnie w tym zespole szkoli się około 30 żołnierzy z dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.
Każdy z rekrutów zaczyna naukę od pracy z bronią. W wojskach specjalnych żołnierze otrzymują broń krótką: pistolet HK USP i długą: karabinek HK416. – Pod okiem doświadczonych operatorów godzinami trenują czynności manualne. Dopiero gdy opanują je na sucho, mogą jechać na strzelnicę. Strzelają bardzo dużo, na pewno więcej niż żołnierze w jednostkach lądowych – mówi oficer Agatu. Nierzadko podczas jednego dnia ochotnicy z DZSW zużywają kilkaset sztuk amunicji. – Co jak co, ale strzelcy to wychodzą z nich nieźli – z uśmiechem przyznaje oficer gliwickiej jednostki.
21-letni Kamil pochodzi z Będzina. Jest nieśmiały, trochę speszony rozmową. Przyznaje, że do służby w armii trafił niejako przez przypadek. Jego uwagę przyciągnął plakat z napisem „Zostań żołnierzem RP”. Złożył wniosek o powołanie, a kilka dni później szkolenie podstawowe w ramach DZSW rozpoczął w 5 Pułku Chemicznym w Tarnowskich Górach. Do szkolenia specjalistycznego w Agacie przekonali go rekruterzy z wojsk specjalnych. Wahał się, czy bez doświadczenia sobie poradzi, czy ma wystarczająco dobrą kondycję, ale ostatecznie złożył wniosek o szkolenie specjalistyczne w Gliwicach, a potem bez żadnego problemu przeszedł wewnętrzne kwalifikacje. W tamtejszej jednostce spędził już blisko 11 miesięcy. Czy szkolenie było intensywne? W odpowiedzi tylko się uśmiecha, a potem dodaje: No ciężko bywa, ale ja nie narzekam. Trenowałem dżudo i rugby. Lubię dyscyplinę. Dopowiada, że szczególnie cieszył się na szkolenie strzeleckie, zwłaszcza że instruktorzy uczą ich posługiwania się bronią w różnych postawach, zmiany broni z długiej na krótką, strzelania lewą i prawą ręką.
Zajęcia ogniowe to tylko niewielka część szkolenia specjalistycznego. Żołnierze DZSW uczą się także taktyki, medycyny pola walki, ćwiczą sygnały dowodzenia, poruszanie się w szykach, nawigację i terenoznawstwo. Zajęcia mają w dzień i w nocy. Trenują na terenie poligonów, w jednostce czy na przygarnizonowych placach ćwiczeń.
Kilometry w nogach
– W armii służyli niemal wszyscy mężczyźni z mojej rodziny. Wiedziałem, że kiedyś i na mnie przyjdzie pora. I przyszła – mówi 23-letni Dawid. Jest zawodowym fotografem, ale trzy miesiące temu nikona zamienił na HK416. Zgłosił się do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Szkolenie podstawowe przeszedł w 6 Batalionie Powietrznodesantowym, a specjalistyczne rozpoczął już w Agacie. – Za mną trzy intensywne miesiące. Bardzo dużo się nauczyłem i utwierdziłem w przekonaniu, że to właśnie z tą jednostką chcę związać swoją zawodową przyszłość – przyznaje szeregowy. By jego marzenia o służbie wśród specjalsów mogły się ziścić, musi przejść jednak selekcję. Ten warunek powinni spełnić wszyscy kandydaci, którzy marzą o służbie w pododdziałach bojowych jednostek specjalnych. Śmiałkowie, którzy podejmą rękawicę i zdecydują się na taką drogę, nie zostaną sami. – Szkolenie specjalistyczne jest ukierunkowane na przygotowanie kandydatów do selekcji. Dlatego poza zajęciami programowymi każdy z ochotników DZSW systematycznie trenuje bieganie, pływanie, sporty siłowe. Żołnierze biorą udział w obozach kondycyjnych i wyczerpujących treningach w trudnym terenie – opisuje dowódca zespołu szturmowego C i dodaje: Niektórzy kręcą nosem na dobrowolną zasadniczą służbę wojskową, ale my w niej widzimy jedną z najlepszych dróg do pozyskania wartościowych kandydatów do służby w wojskach specjalnych. Przychodzą do nas ochotnicy, ludzie zmotywowani. Zatem wystarczy, że w odpowiedni sposób ich wyszkolimy i ukształtujemy mentalnie. Od nas samych zależy, jakich stworzymy z nich operatorów.
Korzyści są dla obu stron. Specjalsi budują kondycję ochotników, przekazują wiedzę, podpowiadają, jak trenować, regenerować po wysiłku, jak się odżywiać, a nawet jak skompletować przydatne na selekcji wyposażenie. – Uczą nas pracy z mapą, pakowania plecaków, tego jak przygotować się do długotrwałego wysiłku w niekorzystnych warunkach terenowych i pogodowych. I to nie tylko są wskazówki teoretyczne. Jeździmy w góry, z plecakami maszerujemy po bezdrożach, bytujemy w terenie i testujemy swój ekwipunek – mówi Mikołaj.
Wysiłek się opłaca. Większość żołnierzy z DZSW, którzy przystąpili do selekcji wiosną lub jesienią w 2023 roku, przeszła tę próbę pomyślnie. Szczęścia zabrakło m.in. Dawidowi. – Źle zaplanowałem jedzenie w trakcie wysiłku i wyeliminowała mnie hiperglikemia. Wiem, nad czym pracować, i się nie poddam. Mam jeszcze jedną szansę i wiosną przyszłego roku na pewno zaliczę selekcję – obiecuje. Bilet do Agatu i propozycje zawodowej służby otrzymali już Kamil i Mikołaj. Obaj przyznają, że przed selekcją się nie stresowali, bo czuli, że są dobrze przygotowani, a do wyzwania podeszli jak do każdego innego treningu. – Czułem, że mam wsparcie w najbliższych, że gdzieś tam na górze czuwa nade mną mama – przyznaje Mikołaj i dodaje: Zaraz po zdanej selekcji zadzwoniłem do dziewczyny, która od początku bardzo mnie wspierała, a potem do taty. Był bardzo wzruszony, a ja w końcu usłyszałem, że jest ze mnie dumny. Warto było.
autor zdjęć: Arch. JW Agat
komentarze