Armata Bofors z okrętu podwodnego ORP „Sęp”, przedwojenny kuter pościgowy „Batory”, płaskorzeźba z wizerunkiem orła, która we wrześniu 1939 roku wisiała nad wejściem do koszar na Westerplatte – to tylko kilka eksponatów z pokaźnej kolekcji Muzeum Marynarki Wojennej. Placówka właśnie świętuje 70-lecie.
Dla miłośników morza i militariów to miejsce wyjątkowe. Jest najstarszym muzeum w Gdyni, a zarazem pierwszym morskim w Polsce. Od kilku dekad przybliża barwną i burzliwą historię polskiej marynarki. Muzeum Marynarki Wojennej zdążyło już na stałe wrosnąć w krajobraz Gdyni, a przecież początki miało wyjątkowo trudne. Do tego mocno naznaczone polityką, i to w raczej ponurym wydaniu.
Życie na Kamiennej Górze
– Nasze muzeum zaliczyć można do kategorii „źle urodzonych” – przyznaje Oskar Myszor, historyk i autor rocznicowej prezentacji na temat MMW. Wszystko zaczęło się od czasowej wystawy, która została zorganizowana w Gdyni kilka miesięcy po zakończeniu wojny. Miała ona upamiętnić obronę Wybrzeża w 1939 roku, ale też jego wyzwolenie. Sporo materiałów siłą rzeczy dotyczyło marynarki wojennej. – W 1946 roku gdyński garnizon wizytował minister obrony marsz. Michał Rola-Żymierski. Obejrzał zdemontowaną już wystawę, a w dowództwie marynarki usłyszał: warto zorganizować coś podobnego na stałe – opowiada Myszor. – Pomysły były różne. Wśród potencjalnych lokalizacji przyszłego muzeum przewijały się Sopot i jedna z tamtejszych willi, ale też Westerplatte. Skończyło się wówczas na tym, że ekspozycja poświęcona siłom morskim powstała w... Warszawie. Zajęła jedną z sal Muzeum Wojska Polskiego. Sytuacja niespodziewanie zmieniła się kilka lat później. W sierpniu 1951 roku grupa marynarzy opanowała jednostkę hydrograficzną ORP „Żuraw”, uciekła nim do Szwecji i poprosiła o azyl. W Głównym Zarządzie Politycznym Wojska Polskiego rozpętała się burza. – Zaczęły padać argumenty, że marynarzom brakuje „patriotycznego wychowania” i „świadomości politycznej”, i że należy natychmiast coś z tym zrobić. Pomóc w tym miało m.in. odpowiednio zaaranżowane muzeum – tłumaczy Myszor.
Placówka powstała w Gdyni. Zajęła starą willę na zboczu Kamiennej Góry, tuż przy miejskiej plaży. – Muzeum zostało otwarte 28 czerwca 1953 roku, przy okazji obchodów Święta Morza. W uroczystości wziął udział Bolesław Bierut, który wówczas pełnił funkcję premiera, a do tego dwóch sowieckich wojskowych ubranych w polskie mundury: minister obrony marsz. Konstanty Rokossowski i dowódca Marynarki Wojennej kadm. Aleksandr Winogradow – opowiada Myszor. – Sama wystawa z dzisiejszej perspektywy była dość przerażająca: pełna wzmianek o „białopolakach”, „faszystowskiej sanacji”, wyższości sowieckich dokonań morskich, całkowicie za to wyprana z informacji o marynarzach, którzy podczas wojny walczyli u boku aliantów – dodaje. Na szczęście nie trwało to długo. Podczas odwilży 1956 roku wystawa została przearanżowana. Usunięto stalinowską agitację, uczciwie przedstawiono wysiłek obronny w 1939 roku, choć z przemilczeniem Flotylli Pińskiej, a przede wszystkim przypomniano o marynarzach walczących na Zachodzie. W roku 1962 otwarto nowoczesną ekspozycję, wzbogaconą o wiele cennych eksponatów, jak choćby mundury pozyskane od Instytutu im. gen. Sikorskiego w Londynie. Prawdziwym wydarzeniem stało się jednak wciągnięcie do muzealnej ewidencji historycznego niszczyciela ORP „Burza”, który w czasie wojny u boku Royal Navy brał udział w kampaniach norweskiej i francuskiej oraz w bitwie o Atlantyk, a po wycofaniu ze służby stanął przy skwerze Kościuszki i otworzył pokład dla zwiedzających.
Ale kolejne lata nie były dla muzeum łatwe. W 1969 roku straciło ono dotychczasową siedzibę. Stara willa została wyburzona. Muzeum trafiło do pobliskiego pawilonu, który wcześniej zajmowało kino Klubu Marynarki Wojennej. Ale w połowie lat 70. budynek trzeba było rozebrać, by nie przeszkadzał w budowie Bulwaru Nadmorskiego. W związku z kryzysem gospodarczym nie udało się postawić zaplanowanej już nowej siedziby. Na miejscu pozostała tylko odnowiona wystawa plenerowa. Administracja i magazyny przez kilka dekad tułały się po pomieszczeniach różnych jednostek gdyńskiego garnizonu, a niewielką wystawę trzeba było zmieścić pod pokładem niszczyciela ORP „Błyskawica”, który w 1975 roku zastąpił „Burzę”.
Nową siedzibę muzeum zyskało dopiero w 2012 roku. Kompleks stanął na historycznej działce, u dołu Kamiennej Góry, w sąsiedztwie wybudowanej równolegle nowej siedziby Muzeum Miasta Gdyni. Niedawno powiększył się, i to w nietypowy sposób. – Zbudowaliśmy podziemny magazyn studyjny. Nowoczesna przestrzeń służy nam do przechowywania eksponatów, ale jednocześnie pełni funkcję ekspozycji. Pod koniec maja za realizację projektu zostaliśmy uhonorowani „Sybillą”, czyli statuetką za muzealne wydarzenie roku. W naszej branży ta nagroda jest niczym Oscar dla filmowców – podkreśla Tomasz Miegoń, dyrektor muzeum. – Mimo trudności idziemy więc do przodu...
Wśród niemych świadków
Co można obejrzeć w Muzeum Marynarki Wojennej? Lista artefaktów jest naprawdę imponująca. Wśród dokumentów zgromadzonych na stałej wystawie znalazły się na przykład oryginalne dzienniki jednego z ojców polskiej marynarki kmdr. Bogumiła Nowotnego, ale też strzęp bandery z ORP „Gryf”, największego okrętu bojowego II RP, który poszedł na dno we wrześniu 1939 roku po zbombardowaniu portu Hel. Eksponowane są tam osobiste pamiątki po marynarzach, elementy wyposażenia historycznych okrętów, unikatowe fotografie i mapy. Na ekspozycji plenerowej stanęły m.in. kuter pościgowy „Batory”, wykorzystywany przed wojną przez polską Straż Graniczną do ścigania przemytników, i motorówka sanitarna „Samarytanka”. Do tego dochodzi okrętowe uzbrojenie: podwójna armata przeciwlotnicza „Boforsa” z podwodnego ORP „Sępa” – bliźniaczej jednostki legendarnego „Orła”, który zaginął podczas patrolu na Morzu Północnym, 20-milimetrowe działko Oerlikon z ORP „Błyskawica” czy też najcięższy karabin maszynowy kalibru 13,2 mm, wydobyty ze wspomnianego „Gryfa”. W muzeum można oglądać unikatowy pojazd podwodny „Błotniak”. Niewielkie batyskafy zostały skonstruowane w latach siedemdziesiątych, miały służyć do działań dywersyjnych, nigdy jednak nie weszły do służby.
Do tego dochodzi pokaźny zbiór broni podwodnej – torped i min. Tutaj warto zwrócić uwagę choćby na francuską minę morską SM 5. Z nich właśnie korzystały załogi polskich okrętów podwodnych podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 roku. Bywało, że z powodzeniem. Ustawiona w pobliżu Półwyspu Helskiego SM 5 pozwoliła zatopić niemiecki trałowiec M 85. Dla wielu jednak Muzeum Marynarki Wojennej to przede wszystkim ORP „Błyskawica”. Najstarszy niszczyciel na świecie stoi przy pobliskim skwerze Kościuszki. Formalnie pozostaje w służbie jako okręt reprezentacyjny sił morskich. Ma dowódcę i załogę. Ale jednocześnie pełni funkcję muzealną i każdego roku odwiedzany jest przez tłumy gości zarówno z Polski, jak i zagranicy.
Tymczasem gdyńskie muzeum ma w zbiorach nie tylko eksponaty związane ze służbą na morzu. Jednym z najcenniejszych zabytków jest płaskorzeźba z wizerunkiem orła, która wisiała nad wejściem do koszar na Westerplatte. W pierwszych dniach wojny kompleks ucierpiał podczas bombardowania, ale orzeł zdołał ocaleć. Po wydobyciu z gruzów został odrestaurowany i przekazany muzealnikom.
– Nasze eksponaty pochodzą z bardzo różnych źródeł – od marynarki wojennej po prywatnych donatorów. Zbiory staramy się regularnie wzbogacać. Niebawem udostępnimy zwiedzającym wycofany ze służby ORP „Sokół”, jeden z okrętów podwodnych typu Kobben. Kadłub jednostki przeszedł prace adaptacyjne w PGZ Stoczni Wojennej. Teraz przygotowujemy się do przetransportowania go do naszej siedziby, ale to bardzo skomplikowana, a co za tym idzie kosztowna operacja – podkreśla dyrektor Miegoń. Na razie nie wiadomo jeszcze, kiedy przedsięwzięcie zostanie sfinalizowane. – Planów mamy wiele. Zależy nam, by muzeum nie kojarzyło się tylko z cennymi eksponatami, lecz także było placówką kultury w pełnym znaczeniu tego słowa. Dlatego na przykład niedawno uruchomiliśmy kino studyjne, w którym prezentujemy filmy o tematyce morskiej i wojennej – tłumaczy dyrektor.
Teraz jednak przyszedł czas świętowania.
Kotwica na torcie
Rocznicowe uroczystości rozłożone zostały na kilka dni, a w weekend zbiegną się ze świętem marynarki wojennej. W sobotę muzeum zorganizowało piknik z zajęciami edukacyjnymi, koncertami, prezentacją grup rekonstrukcyjnych i historycznych pojazdów. W niedzielę wszyscy chętni będą mogli zwiedzać za darmo muzealne wystawy oraz pokład ORP „Błyskawica”. Wreszcie na 28 czerwca zaplanowano rocznicowe seminarium. Wówczas zostanie otwarta wystawa „Kotwica na torcie”. – Zaprezentujemy eksponaty, które nie pasują do profilu muzeum. To prezenty, które przez dziesięciolecia muzeum otrzymywało od różnego rodzaju delegacji z kraju i zagranicy. Dziś historia wielu z nich jest nieznana nawet dla samych pracowników – tłumaczy Aneta Baranowska z MMW. Jakie to eksponaty? Aby się przekonać, należy przyjechać do Gdyni. – Sam pomysł traktujemy trochę z przymrużeniem oka. Urodziny to przecież także okazja do dobrej zabawy – podsumowuje dyrektor Miegoń.
autor zdjęć: Karolina Łapucka/ MMW, Henryk Nagrodzki/ MMW, arch. MMW, Wikipedia
komentarze