moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Azjatycka lekcja pokory

W bogatym pakiecie zakupów, które wojsko zrobiło w Korei Południowej, na pierwszy plan wysuwa się umowa dotycząca produkcji w Polsce czołgów K2 Black Panther. Ten kontrakt powinniśmy traktować w kategoriach odtwarzania zdolności, które utraciliśmy na własne życzenie. 30 lat temu to my mogliśmy być w dziedzinie broni pancernej wzorem do naśladowania dla koreańskiego przemysłu zbrojeniowego. Dzięki kompetencjom, które zdobyliśmy podczas licencyjnej produkcji czołgów z rodziny T-72, opracowaliśmy bowiem własną wersję tej konstrukcji, uruchamiając jej pełną produkcję, od śrubek przez elektronikę po zespoły napędowe. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. I dziś, jeżeli chcemy jak najszybciej odzyskać potencjał do projektowania i produkcji nowoczesnych czołgów, musimy skorzystać z pomocy innych.

Najpierw zakup 250 czołgów M1A2 Abrams w ich najnowszej wersji SEPv3. Później decyzja o zakupie z zapasów amerykańskiej armii 116 używanych czołgów Abrams w wersji M1A1SA i wreszcie kontrakt ramowy na dostawę tysiąca (!) koreańskich czołgów K2 Black Panther. 180 sztuk dostaniemy w wersji K2, a od 2026 roku 820 maszyn w wersji K2PL. Myślę, że trudno byłoby znaleźć w Wojsku Polskim żołnierza, który pamiętałby zakupy sprzętu pancernego o takiej skali. Żeby sobie o nich przypomnieć, trzeba byłoby cofnąć się pamięcią o ponad 40 lat, gdy nasza armia przesiadała się z wozów pancernych z lat pięćdziesiątych (rodzina czołgów T-55) do bardzo nowoczesnych czołgów T-72 i ich towarzyszy w linii, czyli bojowych wozów piechoty „jeden” (BWP-1). Wówczas to kupowaliśmy kilkaset czołgów T-72 i około tysiąca BWP-ów.

Teraz czeka nas rewolucja w podobnej skali. Kupujemy łącznie 1366 czołgów, co w przeliczeniu na ekwipunek dla „jednostek operacyjnych” oznacza wyposażenie dla mniej więcej czterech ciężkich, pancernych dywizji. Oczywiście mam pełną świadomość, z czego wynika taka skala zakupów broni pancernej i że jest to rewolucja wymuszona okolicznościami geopolitycznymi. Atak Rosji na Ukrainę wywrócił wszelkie długoletnie plany modernizacyjne do góry nogami i wymusił decyzje o natychmiastowej pomocy militarnej naszemu sąsiadowi. Ponieważ wsparliśmy Ukrainę naszymi czołgami, najpierw T-72, później i PT-91 Twardy, logiczne jest, że teraz polskie wojsko chce odbudować swój pancerny potencjał. I wziąwszy pod uwagę ostatnie decyzje, uważam, że wybraliśmy chyba najlepszy ze scenariuszy zakupów. Z kroków, które podejmuje Ministerstwo Obrony Narodowej, wynika bowiem, że chcemy nie tylko mieć szybko nowe czołgi w linii, lecz także, a może przede wszystkim, potencjał do ich samodzielnej produkcji, a później rozwijania w kolejnych wersjach.

Wróćmy na chwilę do Abramsów, używanych M1A1SA oraz nowych M1A2SEPv3, bo nawet nie próbuję ukrywać, że uważam je za najlepsze obecnie czołgi na świecie. Nie, nie zapomniałem o ich wadach, czyli np. silniku, który uniemożliwia pokonywanie przeszkód wodnych i cenie użytkowania, która do najniższych nie należy. Mimo to potęga ich ognia i pancerz wsparty nowoczesnymi systemami ochrony czyni je – moim zdaniem – światowym numerem jeden. Decyzję o interwencyjnym zakupie ich starszej wersji w pełni rozumiem. Daliśmy swoje „T” Ukrainie i dziura operacyjna, która powstała, wymagała pilnego, naprawdę pilnego załatania. Owszem, tę rolę mogły z powodzeniem przejąć Leopardy 2, w jakiejkolwiek wersji, ale jakoś nasi sojusznicy zza Odry nie kwapili się, aby nam je dostarczyć w realnym i szybkim terminie. A o propozycjach od innych państw też specjalnie nie było słychać. Dlatego decyzja, że bierzemy używane Abramsy, bo będą „na wczoraj”, jak najbardziej mnie przekonuje. Zwłaszcza że USA każą sobie zapłacić tylko za przywrócenie ich do gotowości bojowej.

Takie są potrzeby chwili. Jednak dla bezpieczeństwa naszego kraju o wiele bardziej istotny jest kontrakt dotyczący zakupu czołgów K2 Black Panther. I wcale nie dlatego, że ta ramowa umowa obejmuje tysiąc tanków. Kluczowy jest zapis, który zakłada produkcję tych maszyn w Polsce. Licencyjną produkcję, siłami naszego przemysłu, a nie w firmie-montowni, należącej do zagranicznego koncernu. To naprawdę przełomowy moment dla polskiego przemysłu. W ten sposób mamy szansę odzyskać zdolności, które utraciliśmy kiedyś na własne życzenie. Przecież 30 lat temu to my mogliśmy być w dziedzinie broni pancernej wzorem do naśladowania dla koreańskiego przemysłu zbrojeniowego. Na bazie kompetencji, które zdobyliśmy podczas licencyjnej produkcji czołgów z rodziny T-72, opracowaliśmy własną wersję tej konstrukcji, uruchamiając jej pełną produkcję, od śrubek przez elektronikę po zespoły napędowe. A że Twardy okazał się nie najgorszą konstrukcją, zaraz pojawiły się zapytania eksportowe od innych państw. Od tamtej pory jednak wiele się zmieniło, a wojsko poprzestawało na zakupach gotowego pancernego sprzętu. Jeżeli dziś chcemy jak najszybciej odzyskać potencjał do projektowania i produkcji nowoczesnych czołgów podstawowych, musimy skorzystać z pomocy innych. I są to Koreańczycy z południa.

Dlaczego? Stoi za nimi przede wszystkim niemałe doświadczenie w produkcji sprzętu wojskowego za granicą. Licencyjna produkcja ich armatohaubic K9 została uruchomiona w Turcji i Indiach, a obecnie trwa budowa fabryk tej broni w Australii. Czołgów K2, owszem, nigdzie nie wyeksportowano ani nie sprzedano linii do ich produkcji, ale liczą się rządowe gwarancje, że tak się właśnie stanie. Siłą producenta K2 Black Panther jest na pewno to, że dorobił się pełnego know-how i przez koreański przemysł wytwarzane są wszystkie podzespoły do tych czołgów, nie tylko armata i optoelektronika, lecz przede wszystkim zespół napędowy – silnik i skrzynia biegów.

Dziś to absolutnie kluczowe, aby podobnie jak było w przypadku czołgów PT-91, polski przemysł przy produkcji czołgów K2 Black Panther, mówiąc kolokwialnie, robił wszystko. Nawet silniki i skrzynie biegów. Tylko dzięki temu będziemy mieli własne zaplecze, które w razie potrzeby dostarczy części zamienne, naprawi zepsute i uszkodzone np. w walce pojazdy. Argumentów dostarcza także wojna w Ukrainie, bo nie jest pod tym względem wyjątkowa. Przypomina bowiem stare prawdy dotyczące wojskowej logistyki, „która nie jest wszystkim, ale bez niej wszystko jest niczym”.

Krzysztof Wilewski , publicysta portalu polska-zbrojna.pl

autor zdjęć: Republic of Korea Armed Forces

dodaj komentarz

komentarze


Święto w rocznicę wybuchu powstania
 
Święto podchorążych
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Huge Help
Marynarka Wojenna świętuje
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Zmiana warty w PKW Liban
„Projekt Wojownik” wrócił do Giżycka
Od legionisty do oficera wywiadu
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Modernizacja Marynarki Wojennej
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Szturmowanie okopów
Transformacja dla zwycięstwa
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Jutrzenka swobody
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
„Szczury Tobruku” atakują
Walczą o miejsce na kursie Jata
Karta dla rodzin wojskowych
Wzlot, upadek i powrót
Uczą się tworzyć gry historyczne
O amunicji w Bratysławie
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Cyfrowy pomnik pamięci
Olympus in Paris
Miecznik na horyzoncie
Olimp w Paryżu
HIMARS-y dostarczone
Szef MON-u z wizytą u podhalańczyków
Mamy BohaterONa!
Wzmacnianie granicy w toku
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Razem dla bezpieczeństwa Polski
Polskie „JAG” już działa
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Nowe uzbrojenie myśliwców
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Wybiła godzina zemsty
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Jak namierzyć drona?
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ostre słowa, mocne ciosy
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Medycyna w wersji specjalnej
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Dwa bataliony WOT-u przechodzą z brygady wielkopolskiej do lubuskiej
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Czworonożny żandarm w Paryżu
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
A Network of Drones

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO