Niemcy bali się ich okropnie, nazywali ich „Czarnymi Diabłami” od koloru beretów i czarnych, długich, skórzanych płaszczy, ale przede wszystkim z powodu szaleńczej, niespotykanej wręcz odwagi, którą żołnierze generała Stanisława Maczka mieli we krwi. Odwagi, której dodawała im perspektywa wywalczenia wolności dla Polski. Każdego roku pod koniec października na cmentarzu w holenderskiej Bredzie, gdzie spoczął generał Maczek, żołnierze 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej „Czarnej Dywizji” spotykają się z kombatantami i ich potomkami, aby uczcić pamięć tych, którzy poświęcili życie w obronie ojczyzny. Oddać hołd naszym poprzednikom – żołnierzom 1 Polskiej Dywizji Pancernej, którzy ginęli za Europę. Ich tradycje kultywuje 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej. To dla nas nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim zaszczyt. Nie chwilowa – przy okazji rocznic – pamięć o żołnierzach i wydarzeniach sprzed osiemdziesięciu lat, lecz nieustający hołd składany przeszłości w imię teraźniejszości i dla przyszłości.
Historię generała i jego żołnierzy śledzę od lat, bo należą do wartych naśladowania autorytetów. Nie tylko dlatego, że ich ofiarność i bohaterskie czyny dla obecnego pokolenia żołnierzy naszej dywizji stanowią wzór i cel. Dostrzegam w generale prócz genialnego dowódcy również wspaniałego ojca, męża, dziadka – po prostu dobrego człowieka. Pięknie wspomina go wnuczka. Gdy szli do kościoła przez łąkę, generał pozostawił ją w tyle. Dziewczyna krzyknęła: „Dziadziuniu, proszę, zaczekaj!”. On zaś odparł: „Kochana moja, ja mam 97 lat! A ty masz 25… Myślisz, że będę na ciebie czekał?!”.
Maczkowcy ze swym generałem stali się pomnikiem jeszcze za życia. Dziś są symbolem przelanej żołnierskiej krwi. Podobnie jak osiemdziesiąt lat temu żołnierze generała Maczka nie szczędzili życia, tak dziś ich jedyni spadkobiercy – żołnierze 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej „Czarnej Dywizji” – którymi mam zaszczyt dowodzić, swą służbą każdego dnia dają świadectwo, że żołnierska pamięć i szacunek dla dokonań poprzedników nie są pustymi sloganami, ale stanowią nieprzemijającą wartość w środowisku kawalerzystów spod znaku husarskiego skrzydła. Nasze dzisiejsze zadania na szczęście są zgoła inne od tych z wojennych lat. Obrona kraju i służba ojczyźnie pozostają wartościami niezmiennymi. Rozkaz generała Maczka postawiony swoim żołnierzom po wylądowaniu na plaży w Normandii: „Bijcie się twardo, ale po rycersku” towarzyszy mi każdego dnia.
Dziś w „Czarnej Dywizji” nie mamy już czarnych płaszczy, ale jako jedyni w Polskich Siłach Zbrojnych mamy zaszczyt nosić czarne berety, naramienniki i krawaty ze znakiem pancerniaków, z tak zwaną wiewiórą. Dla żołnierzy służących w „Czarnej Dywizji” najważniejsza była, jest i pozostanie walka o wolność ojczyzny, bo – powtarzając za wielkim generałem – „Żołnierz polski bić się może o wolność wszystkich narodów – umiera tylko dla Polski”.
Tekst ukazał się w najnowszym numerze kwartalnika
„Polska Zbrojna. Historia” (1/2022 r.).
autor zdjęć: mjr Artur Pinkowski
komentarze