Pekin dąży do zbudowania bazy morskiej w Gwinei Równikowej – doniosła niedawno amerykańska prasa, powołując się na niejawny raport jednej z agencji wywiadowczych w Stanach Zjednoczonych. Gdyby doniesienia te się potwierdziły, oznaczałoby to otwarcie nowego rozdziału w niezbyt długiej, lecz nad wyraz dynamicznej historii chińskiej ekspansji morskiej.
Chiny mają dziś jedną bazę morską położoną na terytorium innego państwa – utworzono ją w 2017 roku w Dżibuti. Afrykańskie państwo przystało na takie rozwiązanie, ponieważ ChRL od wielu lat angażuje się w misję antypiracką w Rogu Afryki. I choć od tego czasu pojawiały się informacje o planach budowy kolejnych baz w Vanuatu, na Wyspach Salomona, w Pakistanie, Kambodży, a ostatnio nawet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, pozostały one jedynie plotkami. Oczywiście na podstawie wyłącznie jawnych informacji trudno jednoznacznie ocenić, w jakiem stopniu plany te były realne i czy nie zostały, na przykład, zablokowane przez Stany Zjednoczone. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że Chiny angażują się w projekty infrastrukturalne w wielu państwach Afryki, Azji czy Oceanii, a ich aktywność ma charakter gospodarczy. Jest to związane zarówno z tzw. inicjatywą Pasa i Drogi (jej celem jest reaktywacja jedwabnego szlaku), jak i innymi działaniami, które mają zwiększyć ekspansję chińskich inwestycji i kapitału.
Powstaje jednak pytanie: jeśli nawet finansowana przez Państwo Środka infrastruktura portowa ma przeznaczenie komercyjne, to czy z czasem się to nie zmieni? Teoretycznie jest to możliwe, zwłaszcza w słabych gospodarczo państwach, które są beneficjentami kredytów udzielanych przez Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych i już mają lub mogą mieć w przyszłości trudności ze spłatą tych kredytów.
Wydaje się, że perspektywa ustanowienia chińskiej obecności na wybrzeżach Atlantyku została przez Stany Zjednoczone potraktowana bardzo poważnie. W październiku ubiegłego roku do Gwinei Równikowej udał się zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jonathan Finer, który spotkał się z urzędującym prezydentem Teodoro Obiang Nguema Mbasogo oraz jego synem, aby przekonać ich do zablokowania chińskich dążeń. Z kolei raptem miesiąc wcześniej z identyczną misją do ZEA pojechali doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan i koordynator ds. bliskowschodnich Brett McGurk.
Okręty chińskiej marynarki wojennej podczas ćwiczeń na Morzu Południowochińskim.
Może to świadczyć o tym, że Chiny faktycznie podejmują działania obliczone na uzyskanie dostępu do portów w lokalizacjach kluczowych z geostrategicznego punktu widzenia. Trzeba jednak pamiętać, że polityka mocarstw podobna jest do partytury rozpisanej na całą orkiestrę, nie na pojedynczy instrument. Działania podejmowane w jednej części świata mogą służyć ukryciu tego, co dzieje się w drugiej, odwróceniu uwagi rywala i zmuszeniu go do angażowania własnych zasobów na wielu drugorzędnych kierunkach. Przy tym, nawet jeśli jedna i druga próba spali na panewce, kolejna może zakończyć się sukcesem, co w takiej sytuacji byłoby swego rodzaju bonusem, nie zaś główną korzyścią. W przypadku polityki ChRL trzeba podkreślić jeszcze jedno – nie jest ona podporządkowana kalendarzowi wyborczemu, lecz jest obliczona na kilka dekad. Taka perspektywa, krańcowo różna od zachodniej, często utrudnia prawidłowe zdiagnozowanie chińskich intencji.
Czy Chiny potrzebują dziś zamorskich baz dla swej marynarki wojennej? I tak, i nie. Tak – ponieważ dążą do rozproszenia uwagi Stanów Zjednoczonych i to głównie w kwestiach politycznych, nie militarnych. Tyle tylko, że w tym celu mogą w dalszym ciągu finansować budowę i rozwój portów komercyjnych w słabych ekonomicznie, ale strategicznie położonych państwach. Nie – gdyż środek ciężkości chińskiej polityki morskiej przypada, i w najbliższych latach wciąż będzie przypadał, na akwen Morza Południowochińskiego oraz w nieco mniejszym stopniu Morza Wschodniochińskiego. To tam, w obrębie tzw. pierwszej linii wysp, rozstrzygnie się kwestia utrzymania globalnego prymatu US Navy. Potencjalne ustanowienie bazy w Gwinei Równikowej to tylko jeden z kroków ku zapowiadanemu na 2049 rok wielkiemu odrodzeniu narodu chińskiego.
autor zdjęć: eng.chinamil.com.cn/Photo by Zhang Bin
komentarze