Ogłoszenie stanu wyjątkowego wzmocniło lokalne służby w zapewnianiu bezpieczeństwa granicy i obszarów przygranicznych, a obostrzenia nie są przesadnie uciążliwe. Możemy normalnie pracować, przemieszczać się, dzieci chodzą do szkoły. Dodatkowe siły na granicy sprawiają, że czujemy się bezpieczniej – mówi Mariusz Zańko, radny powiatu włodawskiego i sekretarz gminy Kodeń.
Na przygranicznych terenach we wschodniej Polsce, w tym m.in. w powiecie włodawskim, został wprowadzony stan wyjątkowy. Co to oznacza dla lokalnych władz i mieszkańców?
Mariusz Zańko: Mieszkamy przy polskiej granicy, która jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej, jesteśmy wyczuleni na wszelkie oznaki niepokojów i czuliśmy się zagrożeni ostatnimi wydarzeniami. Skierowanie do naszego regionu dodatkowych sił Wojska Polskiego przyjęliśmy z zadowoleniem. Po pierwszych informacjach o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego wszyscy obawialiśmy się, że będzie to dla nas uciążliwe. Z zadowoleniem przyjęliśmy treść rozporządzeń wykonawczych, które uszczegółowiły przepisy. Mieszkańców szczególnie ucieszyła możliwość organizacji imprez rodzinnych i religijnych, takich jak śluby czy chrzciny. Takie wydarzenia są planowane z dużym wyprzedzeniem i odwoływanie ich byłoby sporym kłopotem. Na szczęście mogą się one odbyć bez problemów, także z udziałem osób na stałe mieszkających poza obszarem obowiązywania stanu wyjątkowego.
Jakie jest nastawienie mieszkańców do decyzji władz państwa?
Mieszkańcy regionu przyjęli ogłoszenie stanu wyjątkowego ze spokojem. Powszechne jest przekonanie, że podjęte działania wzmocniły lokalne służby w zapewnianiu bezpieczeństwa granicy i obszarów przygranicznych, a jednocześnie nie są przesadnie uciążliwe dla nas, mieszkańców. Możemy normalnie pracować, przemieszczać się, spotykać. Dzieci chodzą do szkoły. A dodatkowe siły na granicy sprawiają, że czujemy się bezpieczniej.
Co bardzo pozytywne, przedstawiciele Policji, Straży Granicznej i Wojska Polskiego są w stałym kontakcie z władzami lokalnymi. Wymiana informacji zawsze dobrze wpływa na uspokojenie nastrojów. Wszyscy wiedzą, jakie są ich zadania i mamy poczucie, że nie zostaliśmy sami z tym problemem, że możemy liczyć na wsparcie i takie wsparcie zostało nam udzielone.
Czy w sytuacji niepewności, z którą niewątpliwie mamy do czynienia, widok żołnierzy w mundurach może działać uspokajająco na mieszkańców?
Służby mundurowe na naszym terenie zawsze cieszyły się dużą sympatią mieszkańców. Żyjemy na granicy państwa, więc widok strażników granicznych czy policji nie jest dla nas nowością. Wsparcie udzielone lokalnym służbom przez Wojsko Polskie jest odbierane pozytywnie. Czujemy, że żołnierze wojsk obrony terytorialnej są tu, by zwiększyć nasze bezpieczeństwo.
Jakie są dotychczasowe doświadczenia samorządowców z powiatu włodawskiego ze współpracy z wojskami obrony terytorialnej? Czy już wcześniej mogliście przekonać się o sile motta tej formacji „Zawsze gotowi, zawsze blisko”?
Zarówno we Włodawie, gdzie mieszkam, jak i w Kodniu, gdzie pracuję, wielokrotnie korzystaliśmy z pomocy WOT-u. Żołnierze tej formacji regularnie pomagają w organizacji imprez lokalnych, uczestniczą w samorządowych świętach i piknikach, spotykają się z mieszkańcami. Bardzo duże wsparcie wojska odczuliśmy w czasie pandemii. Działania, które wówczas realizowali żołnierze, czyli dostarczanie żywności osobom samotnym i potrzebującym, praca w punktach medycznych czy opieka nad pensjonariuszami domów pomocy społecznej, były dla nas dużą pomocą, za którą bardzo dziękujemy. Cieszę się, że także teraz, w obliczu kryzysu granicznego, możemy liczyć na wsparcie wojska.
autor zdjęć: arch. prywatne, DWOT
komentarze