moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Lekarz – oficer to brzmi dumnie

Medyk wojskowy musi kształcić się bezustannie. Nie dla awansów i profitów, lecz dla dobra pacjentów, aby jak najskuteczniej mógł ratować ich zdrowie i życie – mówi ppor. lek. Gabriela Różańska, prymus 6-letnich studiów w Kolegium Wojskowo-Lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, która obecnie odbywa staż w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.

Co w Pani życiu było większym marzeniem wojsko czy medycyna?

ppor. lek. Gabriela Różańska: Zdecydowanie medycyna. Już w gimnazjum myślałam o tym, że kiedyś zostanę lekarzem. Do wojska trafiłam trochę przez przypadek. Gdy w liceum zaczęłam szukać odpowiedniej dla siebie uczelni medycznej, trafiłam na stronę Kolegium Wojskowo-Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Postanowiłam, że spróbuję się tam dostać. Udało się i – niejako z marszu – znalazłam się w szeregach armii. O wojsku wiedziałam wówczas niewiele, tato, mimo swojej profesji, wojska do domu nie przynosił. Ale szybko je pokochałam i teraz jestem dumna, że jako lekarz mogę nosić oficerski mundur.

Studia, które trwały sześć lat, ukończyła Pani z pierwszą lokatą, ze średnią 4,88. Ma Pani upragniony tytuł i pierwsze oficerskie gwiazdki. Ciężko było to osiągnąć?

To było sześć lat tytanicznej pracy, a mam świadomość, że to dopiero początek. W naszym zawodzie kształcenie trwa bowiem nieustannie. I wcale nie dla ambicji czy profitów, lecz dla dobra pacjentów, aby jak najskuteczniej leczyć i ratować ich życie. Tym bardziej, że w medycynie cały czas następuje postęp. Gdy zaczynałam studia, stosowane były inne leki czy technologie, teraz mamy do dyspozycji skuteczniejsze, nowocześniejsze środki. Szybko zmienia się też medycyna pola walki. Wprowadzane są nowe rozwiązania i procedury. Za tym wszystkim medycy muszą nadążyć.
Gdy po sierpniowej promocji moje koleżanki i koledzy z kierunków ogólnowojskowych świętowali, ja siadałam do książek, bo tydzień później miałam egzamin lekarski. W naszej specjalności dopiero po zdaniu tych egzaminów przystąpimy do rozmów kadrowych. Uzyskane wyniki decydują o tym, kto wejdzie na nie w pierwszej kolejności. Wiadomo, że pierwsi mają możliwość wyboru lepszego miejsca przyszłej pracy i służby.

Co było trudniejsze, droga do gwiazdek czy lekarskiego tytułu?

Zajęć medycznych mieliśmy zdecydowanie więcej. Chodziliśmy na nie razem ze studentami cywilnymi, jednak my mieliśmy jeszcze obowiązki żołnierskie. Na każdym roku jeden miesiąc był poświęcony szkoleniu wojskowemu. Musieliśmy nauczyć się wszystkiego, co oficer wojska i lekarz w mundurze umieć powinien. Wyjeżdżaliśmy na place ćwiczeń i poligony. Szkoliliśmy się na wszystkich poziomach medycyny pola walki – od ewakuacji rannych po pracę w szpitalu polowym. Na koniec studiów oprócz egzaminów oficerskich musieliśmy zdać wspomniany już egzamin lekarski.

Żołnierską służbę medycy rozpoczynają jednak od typowej unitarki...

Na początku studiów przeszliśmy szkolenie podstawowe takie, jak każdy żołnierz wcielany do armii. Mimo że wcześniej jeździłam konno, skakałam ze spadochronem, ukończyłam kurs szybowcowy i wyjeżdżałam na różne obozy, unitarka była dla mnie najtrudniejszym etapem sześcioletniej edukacji. Rzut granatem, strzelania z broni długiej i krótkiej, okopywanie, szkolenia z musztry, a szczególnie czołganie po żołędziach zapamiętam do końca życia. Ale była to dobra szkoła. Wówczas nauczyliśmy się współpracować w grupie. Wiem, że ta umiejętność bardzo przyda mi się w dalszej pracy i służbie.

Po szkoleniu podstawowym w AWL pojechaliśmy studiować do Łodzi. Przyjeżdżali tam instruktorzy i wykładowcy z wrocławskiej akademii, aby dalej uczyć nas żołnierskiego rzemiosła. Do Wrocławia wróciliśmy na finał, czyli promocję oficerską.

W trakcie studiów uczestniczyła Pani w pierwszej bojowej akcji medycznej.

Gdy rozpoczęła się walka z Covid-19, wszyscy z mojego roku zostali włączeni w akcję pomocy społeczeństwu. Najpierw na terenie naszego centrum medycznego przygotowywaliśmy, wyposażaliśmy i dezynfekowaliśmy wojskowe sanitarki, którymi transportowano chorych. Później dyżurowaliśmy w izolatorium w miejscowości Porszewice koło Łodzi. Opiekowaliśmy się tam chorymi. Dostarczaliśmy im leki, jedzenie, gdy była potrzeba przywoziliśmy im różne rzeczy, o które prosili. Pracowaliśmy w ubraniach ochronnych, zachowując wszystkie wymogi sanitarne, ale mieliśmy świadomość, że możemy się zakazić. To nie był łatwy czas.

Czy tytuł prymusa, oprócz prestiżu, pierścienia i dyplomów, wnosi coś jeszcze do życia absolwenta, otwiera jakieś drzwi, ułatwia start?

Z pewnością daje to dużo wiary w siebie, ale niczego nie ułatwia. Tak jak 39 moich koleżanek i kolegów promowanych 12 września czeka mnie teraz roczny staż. Będę go odbywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Będzie to ważny sprawdzian. Wtedy wiedzę ze studiów będę mogła wykorzystać w praktyce i leczyć chorych na różnych oddziałach szpitalnych. Przed końcem stażu odbędą się rozmowy kadrowe i będziemy mogli wybrać jednostkę czy placówkę medyczną, gdzie będziemy pełnili dalszą służbę.

W trakcie pracy każdy z nas rozpocznie specjalizację. Po pięciu–sześciu latach intensywnej nauki i pracy w zawodzie czeka nas kolejny ważny egzamin specjalizacyjny przed komisją państwową.

A Pani dalsze plany?

Gdy nabiorę doświadczenia, będę chciała wyjechać z naszymi żołnierzami na misję zagraniczną. Ale to raczej dopiero po specjalizacji. Uważam, że na misję w rejon konfliktu zbrojnego powinien jechać lekarz doświadczony, przygotowany na różne sytuacje. Medyk, który będzie w stanie skutecznie pomagać żołnierzom, a nie dopiero się uczyć.
W dalszej perspektywie myślę o studiach doktoranckich.


 

Ppor. lek. Gabriela Różańska urodziła się 15 listopada 1995 roku w Żarach. Liceum ogólnokształcące ukończyła w Gorzowie Wielkopolskim. Posiada odznakę i licencję szybowcową, jeździ konno. 6-letnie studia medyczne w Kolegium Wojskowo-Lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ukończyła z pierwszą lokatą uzyskując średnią ocen 4,88. 12 września była promowana na pierwszy stopień oficerski.

Rozmawiał: Bogusław Politowski

autor zdjęć: WCKMed, AWL

dodaj komentarz

komentarze

~Loki
1601232240
przełożeni uważają że szkolenie w tym specjalizacja, to przywilej, nie obowiązek lekarza. Będą utrudniać z całych sił.
E0-37-78-57

Czworonożny żandarm w Paryżu
 
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Więcej powołań do DZSW
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Awanse dla medalistów
„Niedźwiadek” na czele AK
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Kluczowy partner
Kluczowa rola Polaków
Zrobić formę przed Kanadą
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Olympus in Paris
Wybiła godzina zemsty
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Podchorążowie lepsi od oficerów
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Zmiana warty w PKW Liban
Olimp w Paryżu
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Ryngrafy za „Feniksa”
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Rekord w „Akcji Serce”
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Ciało może o wiele więcej, niż myśli głowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Wiązką w przeciwnika
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Rehabilitacja poprzez sport
Posłowie o modernizacji armii
Rosomaki i Piranie
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
W drodze na szczyt
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Ochrona artylerii rakietowej
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie Pioruny bronią Estonii
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Chirurg za konsolą
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Fiasko misji tajnych służb

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO