W ubiegłym roku resort obrony zawarł umowy na dostawę sprzętu wojskowego o wartości ponad 13 mld zł, z czego niemal 6 mld zł, czyli 41 proc. trafiło do krajowych zakładów – poinformowali przedstawiciele MON podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej. – Rząd aktywnie wspiera polski przemysł zbrojeniowy – zapewniał wiceminister Wojciech Skurkiewicz.
Posiedzenie komisji obrony poświęcone polskiemu przemysłowi obronnemu zostało zwołane na wniosek posłów opozycji. Ich zdaniem, resort obrony nie uwzględnia w wystarczającym stopniu udziału polskiego przemysłu zbrojeniowego w realizacji programów modernizacji armii, a umowy na dostawę sprzętu podpisuje głównie z kontrahentami zagranicznymi. – Zaangażowanie krajowej branży zbrojeniowej w realizację dostaw dla wojska spadła z 60-70 proc. do 30 proc. – ocenił Czesław Mroczek (PO), były wiceminister obrony w rządzie PO-PSL i jednocześnie przedstawiciel wnioskodawców. – Wielkie kontrakty podpisywane w ostatnim czasie nie przewidują udziału polskiego przemysłu. Nie przekonuje mnie argument, że to z powodu braku nowoczesnych technologii w polskich zakładach. Gdy 10 lat temu podpisywaliśmy umowę na dostawę sprzętu w ramach programu unowocześniania artylerii rakietowej, potrafiliśmy zabezpieczyć udział rodzimego przemysłu. Uważaliśmy, że opracowanie programu modernizacji technicznej armii stanie się impulsem i szansą dla polskiego przemysłu. Jak jest teraz? Kupujecie sprzęt z półki zagranicznego producenta. W programie „Homar” udział polskiego przemysłu to zero procent. Podobnie jest w przypadku realizacji programu śmigłowcowego. Zamiast planowanych przez nas 50 maszyn kupujecie osiem, w dodatku produkowanych w całości za granicą. Nawet nie wiadomo, gdzie będą serwisowane – wymieniał Czesław Mroczek.
Poseł PO wspomniał też o programie „Wisła”, w ramach którego Polska kupiła m.in. baterie Patriot. – Minister Antonii Macierewicz zapowiadał, że w pierwszym etapie realizacji „Wisły” połowa zamówień trafi do wykonawców krajowych. Umowy zostały podpisane i okazało się, że zaangażowanie polskiej branży zbrojeniowej wynosi zaledwie 4 proc. – mówił były wiceminister, który w rządzie PO-PSL był odpowiedzialny za modernizację techniczną armii. Opozycja zarzuciła też ministerstwu, że nie zleca polskim producentom wystarczająco dużo prac przy realizacji programów takich jak „Krab”, „Rak”, „Pilica” czy „Poprad”.
Poseł Mroczek zwrócił również uwagę, że brak wsparcia dla krajowej branży skutkuje tym, że polski przemysł nie ukończył w ostatnim czasie prac nad żadnym nowym produktem. – Nie ma przyszłości przemysł, który nie ma własnych wyrobów – mówił poseł Mroczek. – Nie tworzycie, a zamykacie przyszłość polskiemu przemysłowi – podsumował.
Zarzuty opozycji odpierał wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Przekonywał, że rząd wspiera krajową branżę na kilka sposobów. Przede wszystkim, jak zapewniał, rolą rządu jest zapewnienie możliwości budżetowych i formalno-prawnych, które pozwolą na funkcjonowanie branży obronnej. Dlatego rząd zwiększył procent PKB, jaki jest przeznaczany na wydatki obronne, w tym modernizację techniczną armii. – W 2030 roku będzie to 2,5 proc. PKB (obecnie 2 proc. – przyp. red.). Już w przyszłym roku przeznaczymy na ten cel 2,1 proc. – przypominał wiceszef MON. Jak poinformowali przedstawiciele resortu, w latach 2017-2026 na zakup wojskowego sprzętu oraz jego serwisowanie Polska wyda ponad 185 mld zł.
Wojciech Skurkiewicz podkreślał, że podczas składania zamówień na dostawę sprzętu u zagranicznych producentów, negocjuje umowy offsetowe kierowane do polskiego przemysłu. – Podpisaliśmy trzy umowy offsetowe na łączną wartość 1 mld 300 mln zł. Beneficjentami tych kontraktów będzie 12 podmiotów – poinformował wiceminister. Dodał, że rząd wspiera polskie zakłady także ze względu na podstawowy interes bezpieczeństwa państwa.
Z danych MON wynika, że w ubiegłym roku zostały zawarte umowy na niemal 13 mld zł, z czego ok. 6 mld zł, czyli 41 proc. trafiło do polskich zakładów zbrojeniowych. Natomiast w tym roku zostało zarezerwowanych ponad 11 mld zł, z czego około 7 mld zł zostało już wydanych (dane do 31.05), przy czym wskaźnik udziału polskich wykonawców sięgnął aż 85 proc. Wzrósł też poziom eksportu spółek skupionych w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. W 2014 roku wartość sprzedaży na zagraniczne rynki wyniosła 1,6 mld zł, a w 2017 – ponad 2 mld zł. – Polski rząd bardzo aktywnie wspiera i promuje polski przemysł obronny na zagranicznych rynkach – zapewniał wiceminister Skurkiewicz.
– Wartość zamówień lokowanych u krajowych kontrahentów w latach 2011-2017 wyniósł blisko 29,5 mld zł, czyli około 3,7 mld zł rocznie. To stanowiło 60 proc. wartości wydatków Inspektoratu Uzbrojenia – mówił płk Waldemar Bogusławski, zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia. W tym samym czasie do zagranicznych producentów skierowano zamówienia o wartości około 19 mld zł, czyli około 40 proc. Płk Bogusławski dodał, że w ostatnim czasie wzrasta udział zagranicznych dostawców, a wynika to z konieczności zakupów nowoczesnego sprzętu o znaczeniu strategicznym, którego nie oferuje rodzima branża obronna, np. elementy tworzące system Wisła.
– Sytuacja polskiego przemysłu obronnego jest wynikiem działań i zaniedbań wszystkich rządów od 1989 roku – przyznał z kolei Witold Słowik, prezes PGZ. Według niego, obecna kondycja rodzimej zbrojeniówki, wynika m.in. z tego, że nie było spójnej koncepcji rozwoju, a kolejne rządy zmieniały programy wprowadzane przez poprzedników. – Przez wiele lat spółki żyły z wyprzedawania swoich zasobów, a nie z ich podstawowego zadania. Ta branża wymaga nadal ogromnych inwestycji. Ale nieprawdą jest, że w ostatnim czasie jej kondycja pogorszyła się. Co więcej, w ubiegłym roku po raz pierwszy od dłuższego czasu, PGZ osiągnął dodatni wynik finansowy, chodzi o 37 mln zł – dodał.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Rafał Mniedło
komentarze