22 maja dowódca Izraelskich Sił Powietrznych gen. Amikam Norkin poinformował, że izraelskie F-35, jako pierwsze tego typu maszyny na świecie, zostały użyte w działaniach bojowych. Nie sprecyzował wprawdzie w jakiego rodzaju misji, ani też w jakim charakterze, potwierdził jednak, że myśliwców F-35I Adir (Potężny), bo taką nazwę noszą one w Izraelu, użyto już dwukrotnie i na dwóch różnych teatrach działań.
Informacja o użyciu w działaniach bojowych F-35 została upubliczniona podczas odbywającej się w mieście Herclijja trzydniowej konferencji upamiętniającej 70 rocznicę powstania Izraelskich Sił Powietrznych. Wzięli w niej udział dowódcy i przedstawiciele lotnictw ponad dwudziestu państw. Była to więc doskonała okazja do pochwalenia się możliwościami myśliwca, który oprócz właściwości „stealth”, ma też niezwykle zaawansowane rozwiązania w zakresie awioniki, które sprawiają, że maszyny mogą być wykorzystywane jako platforma rozpoznania i dowodzenia dla samolotów IV generacji, które z kolei dzięki temu nie muszą używać własnych sensorów pokładowych. Pełna sieciocentryczność, zdolność do transmisji danych w czasie rzeczywistym, zarówno do innych samolotów, jak i systemów naziemnych, to cechy, które sprawiają, że F-35 określany jest przez izraelskich wojskowych mianem game-changera – konstrukcji, która zmieni zasady walki. W konferencji w Herclijji brała udział także Marillyn Hewson, dyrektor generalny koncernu Lockheed Martin, która podkreśliła, że technologia C4I (Command, Control, Communications, Computers, Intelligence), zastosowana na płatowcu ma kluczowe znaczenie np. do zwalczania zagrożenia rakietowego ze strony Hezbollahu, umożliwia ona bowiem natychmiastową identyfikację i określenie kolejności zwalczania poszczególnych celów.
Gen. Norkin nie powiedział kiedy ani gdzie użyto nowych myśliwców, które wstępną gotowość operacyjną uzyskały w grudniu ubiegłego roku. Generał zaprezentował jednak podczas konferencji m.in. zdjęcie F-35 nad Bejrutem. Stwierdził też, że latają one „nad całym regionem Bliskiego Wschodu”. Warto tu wspomnieć, że według ujawnionych w marcu informacji kuwejckiego dziennika Al-Jarida para izraelskich Adirów miała przelecieć nad Syrią i Irakiem, by wejść w przestrzeń powietrzną Iranu, „odwiedzając” przy tym okolice Isfahanu, Szirazu oraz Bandar Abbas. Lot, jeśli faktycznie miał miejsce, stanowił test dla irańskiego systemu obrony powietrznej i bez wątpienia był związany z wprowadzeniem do służby rosyjskich zestawów obrony powietrznej S-300. W prasie pojawiają się także spekulacje, że F-35 mogą pojawiać się nawet nad Sudanem, co ma oczywiście związek z wiodącymi przez ten kraj szlakami dostaw broni dla palestyńskiego Hamasu. Jeśli tak, to termin „Bliski Wschód” został potraktowany przez gen. Norkina bardzo szeroko.
Norkin zapewnił, że F-35 nie brały udziału w ostatnim ataku na cele irańskie w Syrii, który został przeprowadzony w nocy z 9 na 10 maja. Wcześniej, po zestrzeleniu w lutym nad Syrią myśliwca F-16, pojawiały się głosy krytyki, że do penetracji systemu obrony powietrznej nie są używane najnowsze maszyny o właściwościach „stealth”. Wedle doniesień dziennika Haaretz jedną z bojowych misji Adirów mogły być działania rozpoznawcze w trakcie operacji zniszczenia tuneli zaopatrzeniowych Hamasu w Strefie Gazy, inne media spekulują także, że jednak mogły one brać udział w lutowych atakach na Syrię.
Izrael posiada dziewięć myśliwców F-35I Adir, które służą w stacjonującej w bazie Nevatim na Pustyni Negew 140 eskadrze Złotych Orłów. Do roku 2024 ma być ich łącznie pięćdziesiąt, co pozwoli na pełne ukompletowane dwóch eskadr. W Jerozolimie brana jest także pod uwagę możliwość zakupu dodatkowych dwudziestu pięciu, a być może i pięćdziesięciu maszyn, jednak głównie z uwagi na cenę (wartość kontraktu to 7,2 mld USD) znajduje ona przeciwników wśród części polityków. Rozważano także celowość ewentualnego pozyskania maszyn w wersji „B”, tj. skróconego startu i lądowania, te bowiem mogłyby działać z prowizorycznych lub też zniszczonych lotnisk, z czym w wypadku zaistnienia regularnego konfliktu zbrojnego musi liczyć się Izrael. O tym ile myśliwców i w jakiej wersji kupi ostatecznie Izrael zdecyduje w głównej mierze to, na jaki model lotnictwa się zdecyduje. Utrzymanie w linii wyłącznie maszyn V generacji jest dziś niemożliwe z ekonomicznego punktu widzenia (Izrael posiada flotę przeszło 400 myśliwców), ale byłoby również bezcelowe z czysto militarnej perspektywy. Połączenie i wykorzystanie możliwości myśliwców V oraz IV, IV+ generacji wydaje się dziś najlepszym modelem dla sił powietrznych, zresztą nie tylko izraelskich.
Jako ciekawostkę warto powiedzieć, że F-35 nie jest pierwszym amerykańskim myśliwcem, którego debiut bojowy miał miejsce w Izraelu, wcześniej miało to miejsce już dwukrotnie – w 1979 izraelski F-15 zestrzelił syryjskiego MiG-a-21, dwa lata później zaś F-16 strącił syryjski śmigłowiec Mi-8.
komentarze