moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Aniołki” Niepokólczyckiego w akcji

„Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. To ludowe przysłowie dobrze ilustruje rolę kobiecych oddziałów dywersyjnych Armii Krajowej. Okazało się bowiem, że kobiety mogą być nie tylko świetnymi wywiadowczyniami czy agentkami, ale także saperkami wysadzającymi w powietrze niemieckie pociągi lub koszary. Przykład? To właśnie kobiety 20 sierpnia 1944 roku dokonały za pomocą ładunków wybuchowych dwóch wyłomów w gmachu PAST-y, przez które wdarły się szturmowe oddziały powstańcze i zdobyły ten budynek.

Koncepcja włączenia kobiet do działań dywersyjnych zrodziła się już w listopadzie 1939 roku, kiedy to mjr Franciszek Niepokólczycki „Teodor” i płk Janusz Albrecht „Wojciech” spotkali się w jednym z warszawskich mieszkań, by zaplanować utworzenie pionu dywersyjno-sabotażowego Służby Zwycięstwu Polski (SZP). Obaj oficerowie w swych pracach wzorowali się na Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), w której zdobywali pierwsze bojowe i konspiracyjne doświadczenia. Obaj też zapamiętali niepoślednią rolę kobiet w organizacji. Jako agentki i łączniczki często osiągały lepsze wyniki od mężczyzn z tego prostego powodu, że nie wzbudzały podejrzeń niemieckich czy rosyjskich żandarmów. Na ten fakt wskazał mjr Niepokólczycki. Według niego, również w akcjach dywersyjnych kobietom znacznie łatwiej dotrzeć do obiektów ataku – na przykład mostów, torów kolejowych czy magazynów – niż dywersantom mężczyznom.

Kobiecy patrol minerski

W POW szczególnie zasłużył się oddział żeński dowodzony przez Ellę Kwiatkowską-Stefanowską i Jadwigę Barthel de Weydenthal, składający się między innymi z sekcji wywiadowczej i sanitarnej. Po odzyskaniu niepodległości, jego członkinie zaangażowały się w walkę o granice i w wojnę polsko-bolszewicką. Do 1939 roku wiele z nich zostało instruktorkami Przysposobienia Wojskowego Kobiet (PWK). Taką drogę przeszła na przykład dr Zofia Franio, która oprócz prowadzenia praktyki lekarskiej w Szpitalu Zakaźnym przy ul. Wolskiej w Warszawie była instruktorką PWK w stopniu porucznika. Jesienią 1939 roku jej mieszkanie służyło za jeden z pierwszych punktów kontaktowych dowódcy głównego SZP, gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza.

Wiosną 1940 roku mjr Niepokólczycki, już jako szef Wydziału Saperów, a jednocześnie dowódca Związku Odwetu (ZO) w kolejnej po SZP organizacji konspiracyjnej – Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) urzeczywistnił plan powołania kobiecego patrolu dywersyjnego. Na jego dowódcę wyznaczył właśnie Zofię Franio „Doktór”. Poza nią w skład tego pierwszego oddziału bojowego kobiet weszły: Antonina Mijal-Bartoszewska „Tosia”, Kazimiera Olszewska „Mira”, Kazimiera Skoszkiewicz-Lubańska „Kazika” i Janina Rudomino „Nina”.

Wszystkie, podobnie jak „Doktór”, były instruktorkami PWK, posiadającymi już przeszkolenie wojskowe, a także przeszkolenie w dziedzinie różnych pomocniczych służb wojskowych. Od razu przystąpiono więc do szkolenia specjalistycznego. W maju 1940 roku, na celowo zorganizowanym kursie minerskim przyszłe saperki dywersantki poznawały zasady obchodzenia się z materiałami wybuchowymi, zapalnikami i środkami zapalającymi. Jednocześnie poznawały konstrukcje mostów oraz funkcjonowanie linii kolejowych – głównych obiektów ich przyszłych akcji. Po przeszkoleniu pierwszej piątki, każda z jej członkiń utworzyła własny patrol, ucząc – już samodzielnie lub przy pomocy oficerów saperów – zwerbowane ochotniczki.

W ten sposób w okresie 1940–1942 powstało siedem patroli kobiecych. Pod koniec roku 1942, kiedy Związek Odwetu został przekształcony w Kedyw Armii Krajowej (AK) patrole minerskie „Doktór” liczyły 45 kobiet, z których 30 miało za sobą służbę w przedwojennym PWK. Późną jesienią 1942 roku minerskie patrole kobiece przydzielono do Kedywu Okręgu Warszawskiego, podporządkowując je kpt. Jerzemu Lewińskiemu „Chuchro”. Jeden z patroli kobiecych wziął wtedy udział w pierwszej dużej akcji bojowej AK, noszącej kryptonim „Wieniec” i wymierzonej w linie kolejowe wokół Warszawy. W nocy z 7 na 8 października 1942 roku saperki pod dowództwem Antoniny Mijal wysadziły tory pod przejeżdżającą lokomotywą na trasie Okęcie – Piaseczno w pobliżu stacji Pyry.

Patrole dr Franio nie tylko uczestniczyły w akcjach bojowych. Wciągnięto je także do pracy w Biurze Badań Technicznych (BTT) Wydziału Saperów Komendy Głównej AK. Na czele biura stał por. inż. Zbigniew Lewandowski „Szyna”, który bardzo wysoko oceniał zaangażowanie saperek. Z czasem zaczęły w BTT odgrywać jedną z wiodących ról. Na przykład Antonina Mijal kierowała produkcją min i przygotowywaniem do akcji; Kazimiera Olszewska „Mira” została kierowniczką łączności BTT, a Jadwiga Kuberska „Mea” kierowała magazynami broni i środków wybuchowych Kedywu Okręgu Warszawskiego.

O tym, jak dobrymi organizatorkami były dr Franio i jej podwładne, świadczy przygotowanie pomocy dla żydowskich formacji wojskowych szykujących się do powstania w getcie warszawskim na początku 1943 roku. Do ich obowiązków należała między innymi koordynacja przerzutów amunicji i środków zapalających z magazynów Kedywu do getta. Centralny punkt przerzutowy znajdował się na Krakowskim Przedmieściu 4. Punktem kierowała Kazimiera Olszewska. Ona też, wraz z Marią Piotrowicz „Zonią” i Michaliną Petrykowską „Miecią”, przenosiła „wybuchowe pakunki” do sklepu przy Marszałkowskiej 77, skąd przekazywano je do getta. Choć towarzyszyła im osłona, zadanie należało do niezwykle niebezpiecznych, gdyż w razie schwytania groziły im tortury w alei Szucha i śmierć lub w najlepszym wypadku zesłanie do obozu koncentracyjnego.

„Dysk” por. „Leny”

Kiedy zapadła decyzja, że kobiece patrole minerskie dr Franio przejdą do dyspozycji Okręgu Warszawskiego AK, w kwietniu 1942 roku powołano jeszcze jeden kobiecy zespół sabotażowo-dywersyjny podległy bezpośrednio komendzie Związku Odwetu. Komendantką nowego oddziału kobiecego, który otrzymał nazwę „Dysk” (Dywersja i Sabotaż Kobiet) została charyzmatyczna por. Wanda Gert „Lena”. W latach 1914–1916 służyła w męskim przebraniu w I Brygadzie Legionów jako Kazimierz Żuchowicz. Następnie znalazła się w POW, a w okresie międzywojennym, podobnie jak „Doktór” została instruktorką PWK w stopniu porucznika. Także większość członkiń pierwszego składu „Dysku” miała za sobą przeszkolenie w PWK lub była jego instruktorkami. Należały do nich między innymi: Władysława Macieszyna „Sława”, Maria Jankowska „Margeryta”, dr Jadwiga Bekowa „Jaga”, Janina Szymańska „Wiga”, Hanna Bielik „Filipina” i Maria Zielonka „Zofia”.

Po przekształceniu ZO w Kedyw, „Dysk” został włączony do oddziału dyspozycyjnego „Motor 30”, dowodzonego przez mjr. Wojciecha Kiwerskiego „Doktora”. W strukturach „Motoru 30” kobiecy oddział szkolono w trzech głównych obszarach: minerskim, sabotażowym i łączności. W sumie patrole „Dysku” liczyły pod koniec 1943 roku według różnych źródeł od 74 do 130 kobiet. Zorganizowano też dla nich osobną Szkołę Podchorążych, która funkcjonowała do powstania. Wykłady podchorążówki odbywały się dwa lub trzy razy w tygodniu w mieszkaniach prywatnych i były uzupełniane niedzielnymi ćwiczeniami w podwarszawskich lasach. Obejmowały one między innymi szkolenie saperskie, naukę o broni, terenoznawstwo oraz organizację armii niemieckiej. Prowadzono również znacznie bardziej rozszerzone niż w oddziałach męskich szkolenie sanitarne. Uczestniczki Szkoły Podchorążych przechodziły też naukę jazdy na kursach samochodowych organizowanych przez Henryka Prylińskiego w Alejach Jerozolimskich 27. Pierwsza, praktyczna część egzaminów kończących podchorążówkę odbyła się w Zielone Świątki 1944 roku w jednej z leśniczówek w Puszczy Kampinoskiej. Komisję egzaminacyjną tworzyły Wanda Gertz „Lena”, Maria Zielonka „Zofia” i Maria Janowska „Margeryta”. Z kolei część teoretyczną kandydatki do stopnia podchorążego zdawały przed oficerem saperów i dowódcą oddziału dyspozycyjnego Kedywu „Broda” kpt. Janem Kajusem Andrzejewskim „Janem”. Kapitan bardzo wysoko ocenił przygotowanie członkiń „Dysku”.

Na powstańczych barykadach

W czerwcu 1944 roku, w ramach przygotowań do powstania, członkinie „Dysku” otrzymały zadanie rozprowadzenia po kwaterach butelek zapalających z benzyną. Po wybuchu powstania warszawskiego „Dysk” został włączony do Brygady „Broda 53”, którą dowodził były wykładowca z podchorążówki i egzaminator, kpt. Andrzejewski. Miejscem zbiórki oddziału 1 sierpnia 1944 roku była fabryka Telefunken przy ul. Mireckiego na Woli. Dotarły tam na czas 42 kobiety. Po upadku dzielnicy, mimo zażartych walk o jej utrzymanie, saperki przeszły wraz z resztą oddziałów przez ruiny getta na Stare Miasto. Kiedy Niemcy wyparli powstańców także ze Starówki, oddział „Leny” kanałami przedostał się do Śródmieścia. Tutaj część zdrowych kobiet pod dowództwem Marii Zielonki „Zofii” ruszyła w kierunku Czerniakowa, a chore i ranne pozostały na miejscu. W trakcie walk zginęło 11 członkiń „Dysku”, a dziewięć zostało rannych. Po kapitulacji powstania część kobiet z mjr Wandą Gertz na czele poszła do niewoli, a reszta została wywieziona wraz ze szpitalami lub wyszła z ludnością cywilną.

Zarówno na Woli, jak i na Starym Mieście pododdziały „Dysku” nie zajmowały się tym, do czego zostały wyszkolone, czyli minerstwem, lecz pełniły służbę łącznościową, sanitarną, obserwacyjną i odbierały zrzuty z alianckich samolotów. Inaczej sprawa miała się w wypadku kobiecych patroli minerskich dr Franio. To właśnie jej podwładne 20 sierpnia 1944 roku dokonały za pomocą ładunków wybuchowych dwóch wyłomów w gmachu PAST-y, przez które wdarły się szturmowe oddziały powstańcze i zdobyły ten budynek. Po upadku powstania dr Zofii Franio i jej podwładnym udało się wyjść z Warszawy wraz z ludnością cywilną.

„Aniołki” Niepokólczyckiego (taki kryptonim nosił też jeden z patroli „Dysku”), zgodnie z jego przewidywaniami, okazały się bardzo skutecznymi dywersantkami, saperkami i sabotażystkami oraz kierowniczkami produkcji materiałów wybuchowych w konspiracyjnej Warszawie. Co więcej, w porównaniu z innymi oddziałami dywersyjnymi, nie opuszczało ich też szczęście. Jak podkreśla badacz warszawskiej konspiracji, Tomasz Strzembosz, zarówno kobiece patrole minerskie, jak i zespoły „Dysku” nie przeżyły żadnej wsypy spowodowanej zdradą czy inwigilacją.

Bibliografia:

T. Strzembosz, Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939-1944, Warszawa 1983
P. Korczyński, Elitarne oddziały specjalne Wojska Polskiego 1939-1945, Poznań 2013

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna Historia”

dodaj komentarz

komentarze


The Darker, the Better
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Czwarta dostawa Abramsów
Razem na ratunek
PKO Bank Polski z ofertą specjalną dla służb mundurowych
Plan na WAM
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Najdłuższa noc
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Polski „Wiking” dla Danii
Czy Strykery trafią do Wojska Polskiego?
Militarne Schengen
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Rządy Polski i Niemiec wyznaczają kierunki współpracy
Po co wojsku satelity?
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Dzień wart stu lat
Sukces bezzałogowego skrzydłowego
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
BWP made in Poland. Czy będzie towarem eksportowym?
NATO ćwiczy wśród fińskich wysp
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Wojskowa łączność w Kosmosie
Żołnierze zawodowi zasilają szeregi armii
Niebo pod osłoną
Ograniczenia lotów na wschodzie Polski
Szeremeta niepokonana na ringu w Budapeszcie
Najlepsi w XXII Maratonie Komandosa
Nietypowy awans u terytorialsów. Pierwszy taki w kraju
Pancerniacy jadą na misję
Mundurowi z benefitami
Skytrucki dla Niemiec
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Kapral Bartnik mistrzem świata
Przygotowani znaczy bezpieczni
W krainie Świętego Mikołaja
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Wojsko ma swojego satelitę!
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Nadchodzi era Borsuka
Sportowcy podsumowali 2025 rok
Borsuki jadą do wojska!
Zmierzyli się z własnymi słabościami
Gdy ucichnie artyleria
wGotowości do reakcji
Współpraca na rzecz bezpieczeństwa energetycznego
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Żołnierze z „armii mistrzów” czekają na głosy
Wojsko przetestuje nowe technologie
Gotowi na zagrożenia cyfrowe
Komplet medali wojskowych na ringu
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Nowe zasady dla kobiet w armii
Zwrot na Bałtyk
Więcej Herculesów dla Abramsów
Artylerzyści mają moc!
Nitro-Chem stawia na budowanie mocy
Z Su-22 dronów nie będzie
Polska niesie ogromną odpowiedzialność
Uczelnie łączą siły
Celne oko, spokój i wytrzymałość – znamy najlepszych strzelców wyborowych wśród terytorialsów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO