15 lat i 7 programów modernizacyjnych o wartości 11 mld euro. Maria Dolores de Cospedal, minister obrony, przedstawiła na posiedzeniu rządu plan unowocześnienia hiszpańskiej armii. Przewiduje on m.in. budowę pięciu fregat czy kupno nowych samolotów szkolnych. O kontrakt na dostawę tych ostatnich ubiega się Airbus oferujący polski PZL-130 Orlik 3.
Hiszpania pomimo problemów, jakie przeżywa jej gospodarka, stara się systematycznie modernizować siły zbrojne. W połowie marca Maria Dolores de Cospedal, minister obrony, przedstawiła na posiedzeniu rządu plan modernizacji sił zbrojnych obliczony na 15 lat. W tym czasie ma rozpocząć się realizacja siedmiu programów zakupu lub unowocześnienia posiadanego uzbrojenia. Jednocześnie Madryt będzie kontynuował programy przyjęte w latach poprzednich.
Siedem programów dla sił zbrojnych
Wśród siedmiu nowych programów, dwa dotyczą modernizacji marynarki wojennej. Hiszpania chce zbudować pięć fregat typu F-110. Już wcześniej na prace badawczo-
-rozwojowe zaplanowano w budżecie 174 mln euro. Nowe fregaty mają być jednostkami wielozadaniowymi o wyporności ponad 6000 t. Będą one mogły brać udział w różnego rodzaju operacjach militarnych, włącznie z konfliktami o wysokim natężeniu. Plan zakłada, że pierwsza z fregat wejdzie do służby w 2024 roku, później wojsko ma otrzymywać jedną rocznie. F-110 zastąpią w hiszpańskiej marynarce wojennej fregaty typu Santa Maria, które są hiszpańską wersją amerykańskiej konstrukcji Oliver Hazard Perry.
Z planami dotyczącymi fregat związany jest program wprowadzenia morskiej wersji śmigłowca NH90. Maszyna ma trafić do sił morskich w 2023 roku i zastąpić amerykańskie maszyny SH-60B Seahawk, których Hiszpania posiada 13 sztuk.
Kolejne trzy programy modernizacyjne dotyczą wojsk lądowych. Jeden z nich zakłada kupno 348 ośmiokołowych opancerzonych wozów bojowych. Madryt przeznaczy na to około 3,8 mld euro. Drugi lądowy program przewiduje modernizację należących do lotnictwa wojsk lądowych śmigłowców transportowych CH-47D Chinook do wersji CH-47F. Hiszpanie mają 17 takich maszyn. I wreszcie, Madryt chce pozyskać sieciocentryczny system wsparcia dowodzenia i działań wojsk, czyli BMS-Lince. Ten system armia testowała na czołgach Leopard 2E i bojowych wozach Pizarro podczas udziału w misji NATO na Łotwie.
Polska maszyna w grze o hiszpański kontrakt
Hiszpania chce też wprowadzić na wyposażenie nowy samolot szkolny. Maszyna ta ma zastąpić, będące w służbie od 1980 roku, odrzutowce CASA C-101 Aviojet. Obecnie wojsko dysponuje 64 maszynami C-101EB. O kontrakt na dostawę samolotów szkolnych rywalizują producenci czterech konstrukcji. Chodzi o oferowany przez Airbusa polski PZL-130 Orlik 3, szwajcarski Pilatus PC-9 i PC-21 oraz amerykański Beechcraft T-6 Texan. Jednak ten zakup nie rozwiąże wszystkich problemów szkoleniowych hiszpańskiego lotnictwa. Bowiem w najbliższych latach potrzebny będzie następca Northropa F-5B, wykorzystywanego do zaawansowanego szkolenia bojowego pilotów odrzutowców F/A-18 Hornet i Eurofighter. Drugim programem lotniczym jest zakup wielozadaniowego samolotu tankowania powietrznego Airbus A330 MRTT. Wedle wcześniejszych zapowiedzi w grę wchodzi nabycie trzech egzemplarzy za 600 mln euro.
Minister Maria Dolores de Cospedal podała, że siedem nowych programów modernizacyjnych będzie kosztować hiszpańskich podatników 10,805 mld euro. Kwota – jak na okres 15 lat – nie jest imponująca, ale należy pamiętać, że równocześnie będzie kontynuowanych 11 programów przyjętych wcześniej. Chodzi na przykład o pozyskanie samolotu wielozadaniowego Eurofighter, samolotu transportowego A400M Atlas, śmigłowca szturmowego Tiger czy okrętu podwodnego S-80. Szczególnie obciążający dla budżetu jest ten ostatni. Z powodu problemów technicznych jakie pojawiły się w trakcie realizacji tego projektu, koszty budowy czterech okrętów wzrosły z 2,135 mld euro do 3,685 mld euro. Co więcej, hiszpańskie ministerstwo obrony nie zapłaciło jeszcze wszystkich rachunków za 12 zakończonych już programów modernizacyjnych. Były one częścią planów przyjętych kilkanaście lat temu, które obejmowały łącznie 23 programy modernizacyjne. W sumie na wcześniejsze projekty resort obrony będzie musiało wygospodarować ok. 20 mld euro. Stąd też nowe programy, podobnie jak wcześniejsze, prawdopodobnie będą finansowane z kredytów Ministerstwa Gospodarki, Przemysłu i Konkurencyjności, tak aby na początku jak najmniej obciążały budżet państwa i nie zwiększały jego deficytu.
Wojsko dźwignią miejscowej gospodarki
Te zaległości wynikają z ograniczenia przez Madryt środków na obronność. Według danych NATO, w 2017 roku stanowiły one zaledwie 0,92% PKB. Hiszpania nie jest w stanie spełnić natowskiego celu jaki przyjęto podczas szczytu sojuszu w walijskim Newport w 2014 roku – zwiększenia nakładów obronnych do 2024 roku do 2% PKB. W styczniu minister de Cospedal powiedziała w parlamencie, że osiągną jedynie 1,53% PKB. Ale sytuacja społeczno-gospodarcza sprawia, że te zapowiedzi wzbudzają krytykę samych Hiszpanów. Dlatego rząd postawił na projekty, które w większości mogą być realizowane w kraju. Marynarka wojenna podała, że budowa fregat F-110 wygeneruje ponad 8000 nowych miejsc pracy, w tym 1600 etatów powstanie w hiszpańskich zakładach Navantia i Indra. Ta ostatnia, wspólnie z Thalesem, będzie też uczestniczyła w programie BMS. Śmigłowce morskie NH90 mają powstać w należącym do Airbusa zakładzie w Albacete. W innym zakładzie tego koncernu, w Getafe pod Madrytem, cywilne odrzutowce są modyfikowane do celów wojskowych. Rosną również szanse na dostawę pojazdów bojowych przez firmę General Dynamics European Land Systems, która ma w Hiszpanii zakłady produkujące sprzęt pancerny. Ze względu na powiązania z Airbusem (koncern ma w Hiszpanii swoje zakłady) rosną też szanse Orlika. (WRT)
autor zdjęć: fot. st.chor. A. Dwulatek
komentarze