Żołnierze, którzy w wojsku zdobyli uprawnienia do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych, nie mogą korzystać ze swoich kwalifikacji poza służbą bez ukończenia specjalnego kursu. Tymczasem takie prawo mają m.in. strażacy i policjanci. – Żołnierze zostali pominięci w przepisach, dlatego podjąłem działania, aby to naprawić – mówi poseł Paweł Szramka, który z interpelacją w tej sprawie wystąpił do MON.
Według obowiązujących przepisów kierowcą pojazdu uprzywilejowanego (np. ambulansu) może być osoba, która ukończyła 21 lat, ma prawo jazdy odpowiednie dla danego rodzaju pojazdu oraz uzyskała orzeczenia lekarskie i psychologiczne o braku przeciwwskazań zdrowotnych do kierowania pojazdem uprzywilejowanym. Wymogiem jest także posiadanie zezwolenia na kierowanie takim pojazdem w zakresie określonej kategorii prawa jazdy (w przypadku żołnierzy zezwolenie takie jest wydawane przez odpowiedni organ jednostki, w której pełnią oni służbę) oraz ukończony kurs dla kierujących pojazdami uprzywilejowanymi.
Jest jednak jedno „ale”, na które zwrócił uwagę poseł Paweł Szramka (Kukiz ’15). – Przepisy mówią, że przedstawiciele innych niż wojsko służb, na przykład strażacy, policjanci i funkcjonariusze Straży Granicznej, mogą prowadzić cywilne pojazdy uprzywilejowane na podstawie uprawnień zdobytych w czasie służby. Tymczasem żołnierze, aby móc korzystać ze swoich kwalifikacji w cywilu, mają obowiązek ukończenia odpowiedniego kursu dla kierujących takimi pojazdami – tłumaczy poseł.
Podkreśla, że z problemem zwróciło się do niego wielu wojskowych. Wśród nich kierowca-ratownik, który uprawnienia do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych ma od 2008 roku. – Żołnierz ten przez dziewięć lat prowadził uprzywilejowany pojazd ciężarowy. Nierzadko w trudnych warunkach terenowych, na przykład podczas szkolenia poligonowego. Teraz, chcąc podjąć pracę, musi na nowo zdobywać uprawnienia – mówi poseł.
Wśród zgłaszających problem byli jednak głównie żołnierze, którzy w wojsku służą na etatach kierowców-ratowników medycznych (zgodnie z przepisami mogą oni na zlecenie podejmować pracę na przykład w pogotowiu), a także byli już wojskowi, którzy po zdjęciu munduru chcieli podjąć pracę w charakterze kierowcy-ratownika.
– Problemem jest nie tylko nieuznawanie kalifikacji i zdobytego doświadczenia, lecz istotne są także koszty, które zainteresowany musiałby ponieść, płacąc z własnej kieszeni. Dla każdej kategorii obowiązuje oddzielny kurs. Na przykład ukończenie kursu kategorii C nie upoważnia do prowadzenia pojazdu uprzywilejowanego kategorii B. W pogotowiu są jednak różne karetki, co w praktyce oznacza, że ratownik medyczny musi uczestniczyć w dwóch kursach – dodaje poseł. Koszty szkolenia są niemałe, wahają się bowiem od 650 do nawet tysiąca złotych.
Na problem braku odpowiednich rozwiązań prawnych poseł Szramka zwrócił uwagę w interpelacji poselskiej. Zapytał, czy resort obrony narodowej jest gotów poprzeć zmiany w rozporządzeniu, które zrównają prawa żołnierzy z prawami przedstawicieli innych służb i formacji. W imieniu ministra obrony narodowej odpowiedzi udzielił Wojciech Skurkiewicz, sekretarz stanu w MON. – Resort obrony narodowej uznaje za zasadne podjęcie prac legislacyjnych nad zmianą obowiązujących przepisów w zakresie wskazanym w interpelacji – napisał wiceminister Skurkiewicz.
– Cieszę się, że ze strony MON jest dobra wola, aby zmienić przepisy. Teraz czekamy na stanowisko ministra infrastruktury. Dobrze by się stało, aby kierowcy pojazdów uprzywilejowanych w wojsku mogli także w cywilu wykorzystywać swoje umiejętności – mówi poseł Szramka.
autor zdjęć: por. Tomasz Cyga
komentarze