XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie przeszły już do historii. Reprezentacja Polski w klasyfikacji medalowej zajęła 20. miejsce. Na podium stanęli tylko skoczkowie. Kamil Stoch wywalczył złoto w konkursie indywidualnym na dużej skoczni, a nasza czwórka brąz w konkursie drużynowym. Niewiele też brakowało, aby z medalem wróciły do kraju nasze biatlonistki. Polki prowadziły po trzeciej zmianie sztafety, ale zakończyły rywalizację na siódmej pozycji.
– Taki jest biatlon – często mówią zawodnicy uprawiający ten sport, ich trenerzy czy też komentatorzy sportowi. Tobias Torgensen, trener naszej biatlonowej reprezentacji, przyznał, że do złotego medalu olimpijskiego zabrakło jego podopiecznym tylko jednego strzelania. No cóż… A co mieli w takim razie powiedzieć Stefan Hula i Kamil Stoch po konkursie na normalnej skoczni w Pjongczangu. Po pierwszej, jeszcze „normalnej” serii Hula był pierwszy, a Stoch drugi. Tymczasem, po drugiej – rozgrywanej w anormalnych warunkach – nasi skoczkowie wypadli poza podium. Gdyby odwołano drugą serię, nikt w Polsce nie miałby o to pretensji do sędziów.
W biatlonie jednak po trzeciej zmianie kobiecej sztafety nie było żadnych podstaw do przerwania rywalizacji. St. kpr. Krystyna Guzik, która biegła jako trzecia w polskiej drużynie, wypuściła na trasę Weronikę Nowakowską na pierwszej pozycji. Osiem sekund za nią wybiegła st. kpr. Anaïs Bescond, podoficer z francuskiej armii, a jako trzecia – ze stratą kilkunastu sekund – ruszyła za Polką Białorusinka Daria Domraczewa. Na mecie Białorusinka była pierwsza, 11 s za nią finiszowała Szwedka Hanna Oeberg, a trzecie miejsce zajęła kapral Bescond. Francuzka straciła do Białorusinki niespełna 18 s. Nowakowska na finiszu stoczyła pojedynek o szóste miejsce ze Szwajcarką Irene Cadurisch. O 0,1 s wygrała jednak rywalka Polki. Nasze biatlonistki przegrały z rewelacyjnymi Białorusinkami o 43,6 s, a do brązowego medalu zabrakło im 26 s.
Poza siódmym miejscem sztafety kobiet najlepszy wynik w Pjongczangu z biatlonowej reprezentacji zanotowała Monika Hojnisz, która była szósta w biegu na 15 km. Lepsze lokaty z Polaków na igrzyskach w Korei Południowej wywalczyli tylko skoczkowie. Niestety, nie popisali się nasi łyżwiarze szybcy, z których występami wiązano medalowe nadzieje. Kryta hala dla panczenistów powstała w Tomaszowie Mazowieckim zaledwie kilka miesięcy przed imprezą w Pjongczangu. Pozostaje liczyć, że lepsze wyniki naszych łyżwiarzy dzięki tej inwestycji odnotujemy na kolejnych igrzyskach.
W jeszcze gorszej sytuacji od panczenistów są zaś bobsleiści, którzy nie mają żadnych perspektyw na trening na własnym torze w Polsce. Mało tego, jeszcze w listopadzie zeszłego roku nawet nie mieli na czym jeździć w czwórkach. Nie przeszkodziło im to jednak w pierwszym ślizgu w Pjongczangu zająć siódmą lokatę. Nie udało im się wprawdzie obronić tej rewelacyjnej pozycji w trzech kolejnych przejazdach, ale i tak zakończyli rywalizację dużo wyżej niż ktokolwiek się spodziewał. Nasi bobsleiści, którzy zakwalifikowali się na igrzyska w Pjongczangu w ostatniej chwili z rezerwowego miejsca, zostali sklasyfikowani na 13. miejscu. To najlepszy wynik w historii polskich bobslejów na igrzyskach olimpijskich.
Rekordowy rezultat uzyskała czwórka w składzie: Mateusz Luty, Arnold Zdebiak, Łukasz Miedzik i Grzegorz Kossakowski. Polacy jako jedyni z Brytyjczykami, którzy zajęli 17. miejsce, znaleźli się w pierwszej dwudziestce rywalizacji w Pjongczangu, mimo tego że nie trenują na torze wybudowanym we własnym kraju. Warto podkreślić, że w składzie polskiej czwórki był zawodnik Wojskowego Klubu Sportowego Flota Gdynia – Łukasz Miedzik, zaś wiceprezesem do spraw sportu w założonym pod koniec 2013 roku Polskim Związku Bobslei i Skeletonu jest kmdr Arkadiusz Sobieraj. Niewiele też brakowało, aby w bobslejowej czwórce był w Pjongczangu żołnierz. St. szer. Kamil Masztak z poznańskiego Wojskowego Zespołu Sportowego trenował z drużyną narodową i był przymierzany do składu na igrzyska. Kontuzja sprawiła, że nie zdążył wrócić do olimpijskiej formy. Jego koledzy pamiętali o nim jednak i po ostatnim starcie w Korei Południowej podkreślali, że Kamil ma też swój udział w ich świetnym wyniku.
Szer. Masztakowi nie udało się wystartować w Pjongczangu, ale wcale nie byłby pierwszym polskim żołnierzem startującym w bobslejach na zimowych igrzyskach. Bobsleiści po raz pierwszy walczyli o medale w 1924 roku we francuskim Chamonix. I właśnie tam w bobslejowej piątce, piątce – bowiem od kolejnych igrzysk w szwajcarskim Sankt Moritz odbywa się rywalizacja tylko w dwójkach i czwórkach – znaleźli się żołnierze. Polskę reprezentowali oficerowie Oddziału II Sztabu Generalnego: Jerzy Bardziński, Antoni Bura, Jerzy Łucki, Józef Plater i Jerzy Potulicki-Skórzewski. Po pierwszym ślizgu nasi oficerowie wywiadu zajmowali 12. pozycję. Ostatecznie w stawce 23 załóg zajęli 17. miejsce.
komentarze