moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Polski medyk na szkoleniu w USA

„68W” – tak nazywa się obowiązkowe szkolenie medyków US Army. Amerykański kurs dla ratowników pola walki ukończył niedawno polski specjals. Przez cztery miesiące uczył się, między innymi, jak pod ostrzałem udzielać pomocy rannym, tamować krwotoki czy zakładać opaski uciskowe. Wymagające szkolenie rozpoczęło 200 żołnierzy, ale nie wszystkim udało się dotrwać do końca.

Kursy dla medyków piechoty armii USA, tzw. 68W Combat Medic, odbywają się w Fort Sam Huston w Teksasie. Czteromiesięczne szkolenie przechodzą tam żołnierze, którzy w swoich pododdziałach mają zostać medykami pola walki. Niedawno w takim szkoleniu wziął udział także polski operator. Tomek – żołnierz jednostki – ma 33 lata, a od czterech lat jest dyplomowanym ratownikiem medycznym i operatorem z zespołu szturmowego. Doświadczenie medyczne zdobywał, m.in. pracując w wojskowym szpitalu, gdzie na oddziale chirurgii ogólnej asystował przy operacjach. Jako medyk był też dwukrotnie na misji w Afganistanie.

– Podczas szkolenia w USA miałem okazję sprawdzić się w innym środowisku, poznać procedury medyczne stosowane przez Amerykanów – mówi ratownik. – Ale ukończenie tego kursu jest dla mnie ważne także z innego powodu. Amerykanie traktują to szkolenie jako przepustkę do udziału w zaawansowanych kursach z zakresu medycyny pola walki. Jest więc duża szansa, że w przyszłości wyjadę za ocean na kurs medyków sił specjalnych – dodaje.

Pierwsza pomoc

„68W” rozpoczęło 200 żołnierzy, ale dyplom ukończenia kursu dostało około 170. – Co tydzień mieliśmy sprawdziany. Jeśli ktoś nie zaliczył trzech kolejnych testów, to żegnał się z nauką. Kilka osób z kursu wyeliminowały też kontuzje – opowiada medyk.

Kurs podzielony był na kilka etapów. Pierwszych kilka tygodni żołnierze spędzili na nauce kwalifikowanej pomocy przedmedycznej. Podczas zajęć żołnierze uczyli się zasad udzielania pierwszej pomocy, czyli wykonywania resuscytacji krążeniowo-oddechowej, a także organizowania i przeprowadzania akcji ratowniczych. Wykładowcy, czyli lekarze i ratownicy, mówili wojskowym o różnego rodzaju chorobach, omawiali schorzenia typowe dla różnych grup – np. ludzi w podeszłym wieku, dzieci czy pacjentów otyłych. Uczyli, jak należy wypełniać dokumentację medyczną poszkodowanych. – Dla początkującego medyka to były bardzo interesujące zajęcia. Instruktorzy chcieli, by medycy mieli szersze pojęcie o pacjencie i potrafili coś więcej, niż tylko wykonywać masaż klatki piersiowej – przyznaje operator.

Po sześciu tygodniach nauki na poziomie podstawowym uczestnicy kursu zdawali egzamin państwowy. – Po jego zaliczeniu uzyskuje się w Stanach tytuł technika medycznych czynności ratunkowych na poziomie podstawowym. A to oznacza, że można już jeździć w karetkach pogotowia – wyjaśnia.

Podstawowe szkolenie z zakresu pierwszej pomocy nie ograniczało się jedynie do sal wykładowych. Podczas zajęć żołnierze używali fantomów, ćwiczyli też transport rannych, np. przenosząc poszkodowanego na noszach przez różnego rodzaju tory przeszkód lub po schodach. – Mieliśmy niczym nieograniczone możliwości, korzystaliśmy z różnego rodzaju środków opatrunkowych, opasek uciskowych, pakietów do samopomocy medycznej. To były bardzo komfortowe warunki – wspomina operator.

W wersji combat

Najciekawszym etapem kursu było dla wojskowych szkolenie specjalistyczne z zakresu medycyny pola walki. – Szkoliliśmy się naprzemiennie: jeden dzień na wykładach, drugi na zajęciach praktycznych w terenie: z bronią, w pełnym umundurowaniu i oporządzeniu. I tak przez kolejnych osiem tygodni – opowiada Tomek. Wyjaśnia, że podczas zajęć instruktorzy opierali się wyłącznie na zasadach taktycznej opieki nad poszkodowanymi na polu walki (Tactical Combat Casualty Care, TC3 lub TCCC). – Oczywiście w Polsce medycy też stosują się do amerykańskich wytycznych TC3 (1). Ale co innego czytać instrukcje, a co innego uczyć się medycyny polowej w obcym języku i w stresie – mówi medyk.

Wykładowcy skupiali się na procedurach TC3, które mówią, że najczęstszą przyczyną zgonów na polu walki są krwotoki, odma płucna i niedrożność dróg oddechowych. Kursanci ćwiczyli niemal wszystkie zabiegi na sobie (wyjątkiem było usuwanie odmy płucnej, co wykonuje się na manekinie), zakładali opaski uciskowe, a nawet wykonywali wkłucia dożylne (zamiast płynoterapii i lekoterapii podawali sól fizjologiczną).

– Najważniejszym tematem podczas zajęć było tamowanie krwotoków. Trzeba to było opanować jak przysłowiowy amen w pacierzu. Bez przerwy ćwiczyliśmy zakładanie opasek uciskowych – mówi medyk. Żołnierze podczas ćwiczeń działali w niewielkich, czteroosobowych zespołach. Jedna osoba odgrywała rolę poszkodowanego, pozostali wchodzili na przemian w rolę medyka, jego pomocnika i żołnierza, który ubezpiecza ich działania na polu walki. Instruktor określał rany poszkodowanego i na hasło „akcja” wojskowi musieli w maksymalnie 30 minut przeprowadzić dwudziestoczteropunktową procedurę medyczną, przy czym pierwszych sześć punktów trzeba wykonać w mniej niż sześć minut. – Wypełnienie tych procedur to nic innego jak sprawdzenie stanu pacjenta jeszcze w sytuacji zagrożenia, na przykład pod ostrzałem przeciwnika, udzielenie mu pierwszej pomocy, a potem opieka nad nim w sytuacji, gdy jest się z dala od miejsca zagrożenia. Trzeba wtedy dokładnie sprawdzić, czy poszkodowany nie ma krwotoków, czy może oddychać, a następnie wezwać ewakuację medyczną – opowiada. Komandos zauważył, że w USA podczas szkolenia żołnierze np. bardzo mocno zaciskają rannym opaski. – Robią to tak mocno, żeby „pacjent” czuł ból. Ale to wynika z badań i ich doświadczeń. Gdy żołnierze na ćwiczeniach lekko zakładali opaski uciskowe, to później, gdy faktycznie musieli udzielić pomocy, robili tak, jak się szkolili. A lekko założona opaska nie zatamuje krwotoku. U nas też medycy powinni o tym pamiętać podczas ćwiczeń – mówi Tomek.

Ostatnim etapem kursu było dwutygodniowe szkolenie poligonowe, gdzie zdobyte wcześniej umiejętności medycy musieli wykorzystać podczas ćwiczeń taktycznych.

MKS

autor zdjęć: Michał Niwicz

dodaj komentarz

komentarze


Turecki most dla Krosnowic
 
Kluczowy partner
„Ferie z WOT” po raz siódmy
Rosja prowadzi przeciw Polsce wojnę informacyjną
Na zagraniczne kursy razem z rodziną?
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Rosomaki i Piranie
„Polska Zbrojna” dla Orkiestry
Polacy łamią tajemnice Enigmy
Bałtyk – kluczowy akwen dla NATO
Okręty rakietowe po nowemu
Żołnierze górą w głosowaniu na sportowca 2024 roku
Na nowy rok – dodatek stażowy po nowemu
Eurokorpus na czele grupy bojowej UE
Wielka gra interesów
PGZ – kluczowy partner
Ciężki BWP dla polskiego wojska
Atak na cyberpoligonie
Nie walczymy z powietrzem
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Co może Europa?
Spotkanie Grupy E5 w Polsce
Z Jastrzębi w Żmije
Zmiana warty w PKW Liban
Wiązką w przeciwnika
Arcelin – cud, który może się zdarzyć tylko raz
Bez kawalerii wojny się nie wygrywa
Silna aktywna rezerwa celem na przyszłość
Synteza, czyli cios w splot słoneczny Rzeszy
Snowboardzistka z „armii mistrzów” najlepsza na stoku w Scuol
Less Foreign in a Foreign Country
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Statuetki Benemerenti przyznane po raz trzydziesty
Minister o dymisji szefa Inspektoratu Wsparcia
Wicepremier Kosianiak-Kamysz w Ramstein o pomocy dla Ukrainy
Granice są po to, by je pokonywać
Olympus in Paris
Przetrwać z Feniksem
Rozgryźć Czarną Panterę
Śmierć szwoleżera
Z życzeniami na 105. urodziny powstańca warszawskiego!
Ostatnia prosta
Zmiany w prawie 2025
Wojsko wraca do Gorzowa
Czworonożny żandarm w Paryżu
Minister wyznaczył szefa Inspektoratu Wsparcia
Biegający żandarm
Polska w gotowości
Roboty w Fabryce Broni „Łucznik”
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
NATO rozpoczyna nową operację na Bałtyku
Siedząc na krawędzi
14 lutego Dniem Armii Krajowej
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Zrobić formę przed Kanadą
MON o przyszłości Kryla
Węgrzy w polskich mundurach
„Cel Wisła”, czyli ku starciu cywilizacji
Czy europejskie państwa wspólnie zbudują niszczyciel?
Polska wizja europejskiego bezpieczeństwa
Co się zmieni w ustawie o obronie ojczyzny?
Najtrudniej utrzymać się na szczycie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO