Dziennik „Wiedomosti” dotarł do nieujawnianych przez władze Rosji danych o liczbie zgonów żołnierzy w latach 2012-2016. Gazeta zaczerpnęła tę informację z dokumentacji przetargu na świadczenie usług ubezpieczeniowych dla sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Okazało się, że w ciągu czterech lat doszło do ponad trzech tysięcy zgonów żołnierzy. Trudno nie łączyć wzrostu śmiertelności w szeregach armii z konfliktem, który toczy się we wschodniej Ukrainie.
Informacje dotyczące liczby zgonów wśród żołnierzy dziennik opublikował 4 grudnia na swoich stronach internetowych. Dziennikarze – jako źródło – podali dokumentację przetargową dotyczącą świadczeń ubezpieczeniowych dla sił zbrojnych na lata 2018–2019. Dziennik „Wiedomosti” podał, że w latach 2012–2016 doszło do 3035 przypadków śmierci wojskowych w czynnej służbie, objętych ubezpieczeniem. Gazeta napisała, powołując się na byłego urzędnika ministerstwa obrony, że ubezpieczeni są wszyscy żołnierze: służby stałej, kontraktowej i zasadniczej.
Najwięcej zgonów – 790 odnotowano w 2014 roku, gdy rozpoczęła się wspierana przez władze w Moskwie rebelia we wschodniej Ukrainie. Kijów wielokrotnie sygnalizował, że w walkach po stronie separatystów uczestniczą żołnierze rosyjscy. Kreml temu gwałtownie zaprzeczał, a gdy pojawiły się doniesienia o śmierci w obwodzie donieckim ponad stu wojskowych jednego dnia (13 sierpnia), uznał je za „brednie” zasługujące jedynie na uwagę Rosyjskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Jednak latem 2014 roku także z innych źródeł, od rodzin i znajomych żołnierzy, docierały informacje o wysokiej śmiertelności wśród członków elitarnych formacji rosyjskich sił zbrojnych, którzy oficjalnie byli na „urlopach”. Ewidentnie wypoczynek im nie służył.
Od 2011 roku ministerstwo obrony Rosji nie publikuje danych statystycznych o zgonach żołnierzy podczas służby, niezależnie do przyczyn. Natomiast od 2015 roku dane o śmierci wojskowych w Federacji Rosyjskiej są objęte tajemnicę państwową. Jak wyglądała śmiertelność w szeregach armii wcześniej? W latach 2008–2010 odnotowywano od 470 do 478 zgonów rocznie. Zaś w latach 2012 i 2013 było ich odpowiednio 630 i 596. Widać, że działania wojenne nie były potrzebne, by życie traciło setki wojskowych. Powody śmierci były różne: choroby, wypadki podczas ćwiczeń, ale też często samobójstwa, a nawet zabójstwa. W przypadku żołnierzy służby zasadniczej dwa ostatnie powody rozstawania się z życiem często łączono z brutalną odmianą fali, czyli dziedowszczyzną. Co ciekawe Komitet Matek Żołnierzy, organizacja pozarządowa zajmująca się przestrzeganiem praw człowieka w siłach zbrojnych Rosji, jest uznawana przez jej władze za „zagranicznego agenta”.
W 2015 roku, gdy poza Ukrainą Rosja zaangażowała się jeszcze w konflikt w Syrii, odnotowano 626 zgonów. W ubiegłym roku ich liczba zmniejszyła się do 326, na co mógł mieć wpływ spadek intensywności starć we wschodniej Ukrainie. Trudno oszacować tegoroczny bilans. W sierpniu agencja Reutersa podawała, że przez pierwsze siedem miesięcy 2017 roku zginęło w Syrii 40 Rosjan, więcej niż w poprzednich 15 miesiącach zaangażowania Moskwy w tę wojnę. Jednak wśród zabitych byli nie tylko żołnierze w czynnej służbie, ale też najemnicy.
komentarze