Nie jest łatwo napisać opinię o podwładnym nawet po rocznej wspólnej służbie. Jeszcze trudniej jest napisać opinię rekomendującą, w przypadku gdy opiniujący nie zna rekomendowanego. Jednak tego typu referencje mogą mieć wpływ na to, kto w przyszłości zostanie np. głównodowodzącym armii USA. Kiedyś opinia miała również wpływ na obsadę stanowisk oficerskich w Wojsku Polskim. Może warto podjąć dyskusję o przywróceniu starych, dobrych wzorców?
Rekomendacja à la West Point
Akademia West Point jest najstarszą uczelnią wojskową Armii Stanów Zjednoczonych i jej absolwenci stanowią elitę korpusu oficerskiego wojska oraz elitę USA. Co roku do akademii przyjmowanych jest ok. 1200 kadetów. To niecałe 10 proc. kandydatów bijących się o indeks uczelni. Elitę buduje się bowiem na jakości, a nie ilości.
Każdego roku ok. 14 tysięcy kandydatów w aplikacjach o przyjęcie na studia przedstawia swój dotychczasowy dorobek – średnią ocen ze szkoły średniej, osiągnięcia sportowe oraz jeden, niespotykany chyba w innych armiach, element: osobistą pisemną rekomendację. Może ją wystawić obywatel USA aktualnie sprawujący jeden z trzech urzędów: prezydenta Stanów Zjednoczonych, wiceprezydenta lub kongresmena. Można się domyślać, że uzyskanie takiej rekomendacji nie jest sprawą łatwą i prostą. Każdy kongresmen „ma” tylko 5 miejsc w West Point i do każdego może nominować do 10 kandydatów. Przyszły kandydat na kadeta West Point musi napisać list do kongresmena z wnioskiem o rekomendację i odbyć rozmowę kwalifikacyjną. Jedyny wyjątek czyniony jest dla dzieci żołnierzy pełniących aktualnie czynną służbę wojskową. W tych przypadkach nominację wystawia Departament Obrony.
Należy zaznaczyć, że wspomniana nominacja jest jedynie warunkiem dopuszczenia do egzaminów. Dość skutecznie zabezpiecza jednak przed przystąpieniem do nich przypadkowych kandydatów, ludzi znikąd, którzy nagle, ni z tego ni z owego, postanowili wstąpić do West Point i zostać oficerami. Jest jeszcze druga strona medalu. Dla kadeta rekomendacja jest pewnego rodzaju kredytem zaufania, co ma dodatni wpływ na jego dyscyplinę i wysiłek wkładany w naukę. Zwykle staramy się nie zawieść tych, którzy nam zaufali. Można również uznać, że poprzez wystawienie 14 tysięcy rekomendacji rocznie ich autorzy są czynnie i osobiście zaangażowani w proces rekrutacyjny kandydatów do West Point, czyli w efekcie w proces wyłaniania przyszłych elit wojska i państwa.
Polska wersja rekomendacji à la Piłsudski
Podobne rozwiązanie funkcjonowało w II RP. Prezydent Ignacy Mościcki w swoim rozporządzeniu z 7 października 1932 roku o służbie wojskowej podoficerów i szeregowców nakazał ministrowi spraw wojskowych określenie warunków przyjęcia do szkół podchorążych. Minister, wówczas był nim marszałek Józef Piłsudski, w swoim rozporządzeniu wykonawczym stwierdził, że o przyjęcie do szkół podchorążych mogą się ubiegać obywatele posiadający m.in. „odpowiednie kwalifikacje moralne”. W jednym z następnych paragrafów rozporządzenia rozwinął to pojęcie, jednak aby uniknąć opisu pozytywnych cech i zachowań, których lista jest dość długa, zdecydował się na wymienienie tych negatywnych, dyskwalifikujących kandydata na podchorążego. W dokumencie znalazły się cztery: karalność za przestępstwa, uzasadnione wątpliwości dotyczące lojalności państwowej i patriotyzmu polskiego, dopuszczenie się czynu niezgodnego z pojęciami godności i honoru oficerskiego oraz uleganie nałogom. Piłsudski zdawał sobie sprawę, że komisja egzaminacyjna w szkole podchorążych nie będzie w stanie sprawdzić, czy kandydat na podchorążego „łapie się” na którąś z nich. Dlatego nałożył na niektórych obywateli RP obowiązek weryfikacji kwalifikacji moralnych kandydatów na podchorążych. Kwalifikacje te miały zostać stwierdzone „deklaracją przez dwóch oficerów zawodowych albo oficerów rezerwy lub też dwóch osób zajmujących poważne stanowiska w społeczeństwie”. Panowie ci, „na podstawie osobistej znajomości kandydata, powinni wypowiedzieć swą opinię o jego kwalifikacjach moralnych, pozwalających na ubieganie się o przyjęcie” do szkół podchorążych.
W załączonym do rozporządzenia wzorze deklaracji rekomendujący stwierdzał, od którego roku zna osobiście kandydata oraz udzielał referencji dotyczących wymagań moralnych. Jeśli rekomendujący miał zastrzeżenia co do spełniania przez kandydata na podchorążego wymogów któregoś z punktów, to skreślał ten punkt. Zgodnie z wymogami rozporządzenia rekomendujący nie informował kandydata na podchorążego o treści deklaracji, a samą deklarację wręczał mu w zalakowanej kopercie. Kandydat na podchorążego dostarczał do komisji egzaminacyjnej obydwie koperty z deklaracjami wraz z pozostałą wymaganą rozporządzeniem dokumentacją. Dla komisji nie był już człowiekiem znikąd. Ktoś, kto miał stopień oficerski lub „poważne stanowisko w społeczeństwie”, za niego poręczył (lub nie poręczył).
Wymóg dostarczania deklaracji nie dotyczył absolwentów Korpusów Kadetów. Zakładano, że w ciągu 5 lat nauki zostali wychowani zgodnie z wymaganiami obowiązującymi w wojsku, a ich charakterystyka znajdowała się w opiniach sporządzanych przez oficerów-wychowawców.
Obecnie obowiązuje jedynie konieczność przedstawienia zaświadczenia z Krajowego Rejestru Karnego o niekaralności. W latach 30. XX wieku taka instytucja nie istniała i dlatego obowiązek weryfikacji wymogu niekaralności składano na barki rekomendujących.
komentarze