moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Ukraińscy sprawiedliwi” czy „Ukraińcy wyklęci”?

Ukrainiec ratujący Polaka przed OUN-UPA ryzykował dużo boleśniejszą śmierć, niż Polak ratujący Żydów. Mimo to, wielu z ukraińskich sąsiadów decydowało się pomóc osaczonym Polakom. Wielu zapłaciło za to życiem własnym i swojej rodziny. Po ponad 70 latach ich poświęcenie zdaje się być zapomniane przez jedna stronę, a potępiane przez drugą. Na Ukrainie – przy nasilających się nastrojach antypolskich – takie postacie są bardziej zdrajcami niż bohaterami. W Polsce zaś ich dokonania są zupełnie nieznane. To dość niemoralna sytuacja, gdyż posługując się spostrzeżeniem Szewacha Weissa, następne pokolenia wywodzące się z uratowanych, zawdzięczają im życie i dziedziczą swoisty dług wdzięczności.

Posługując się źródłami historycznymi, a przede wszystkim relacjami świadków, jesteśmy w stanie odnotować ponad tysiąc przypadków wśród Ukraińców, którzy w dobie szalejącego ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego zaryzykowali życie swoje i bliskich – ratując Polaków. Czy to liczba mała biorąc pod uwagę 135 tys. pomordowanych? Wbrew pozorom nie. Wielu bowiem ocalonych Polaków zabrało do grobu nie tylko nazwiska swoich dobroczyńców, ale nawet fakt udzielenia im pomocy. Takie wspomnienia i relacje były ryzykowne dla samych Ukraińców, którzy przecież żyli wśród morderców. Woleli więc milczeć aż do śmierci. Wspomniane dane są więc najprawdopodobniej znacznie zaniżone.

Jest jeszcze inna kwestia, o której pisze znawca tematu Romuald Niedzielko – skoro sami Polacy, uciekając ze strachu przed okrutnymi scenami zostawiali swoich bliskich: mężów, żony, dzieci, rodziców czy rodzeństwo, to dla Ukraińców ten sam strach musiał być jeszcze bardziej paraliżujący. Znane są przypadki, gdy zniewolony strachem Polak obserwował tortury i zabijanie swoich najbliższych. Dokładnie takim samym losem, nie tylko swoim, ale całej swojej rodziny ryzykowali Ukraińcy, którzy pomagali Polakom. Musieli wybierać – życie ich bliskich czy życie polskich sąsiadów. Racje moralne przy takiej presji psychicznej wcale nie są jednoznaczne.

 

Za pomoc Polakom groziła śmierć w męczarniach

Przypadki ostrzegania Polaków przed planowanymi napadami były liczne. Często zdyszana Ukrainka lub Ukrainiec wpadali do któregoś z polskich domów, lub wioski i łapiąc z trudem oddech krzyczeli: „Uciekajcie! Uciekajcie!”. A to przecież mogło skończyć się dla nich śmiercią. Ktoś nieżyczliwy mógł usłyszeć ostrzeżenie i donieść UPA. Ktoś inny mógł zadać sobie pytanie: kto uprzedził Polaków, skąd wiedzieli, że muszą uciekać? Bywało też i tak, że Polacy – wierząc w ich dobre relacje z Ukraińcami – nie wierzyli w niebezpieczeństwo (a takich było niemało), nie słuchali rad, by uciec. Schwytani i torturowani mogli wydać Ukraińca, który przyszedł z przestrogą. Identyczne ryzyko stanowiło pomaganie rannym ofiarom, czy pomoc w wywiezieniu ich poza zagrożony obszar. Ukrywanie Polaków stanowiło jeszcze większą groźbę, ponieważ trzeba było wytrzymać presję upływającego czasu. Podobnie, jak branie na wychowanie ocalałych dzieci i później oddawanie ich na ekspatriację. Spektakularne są przypadki „niewidzenia” kogoś ukrywającego się, kogoś kogo miało się zabić. Znane są też przypadki, gdy sterroryzowani uczestnicy banderowskiego ludobójstwa, udawali, że wykonują wyrok śmierci na Polakach. Członkowie samoobrony w Zasmykach byli świadkami innego przypadku: „I wtedy w wielkiej tajemnicy przybył do Zasmyk Ukrainiec i prosił o rozmowę z dowództwem. Oznajmił, że wie wszystko i gotów jest złożyć dokładny meldunek, ponieważ nie może znieść tego, co się dzieje, patrzeć na lejącą się niewinną krew. Jest Ukraińcem, leży mu na sercu wolność jego kraju, ale droga wybrana przez zwolenników Bandery i jemu podobnych jest drogą zbrodniczą”.

Przykłady bohaterstwa zwykłych ludzi można mnożyć. W Niedźwiedzich Jamach (gmina Kisielin) ukraińska rodzina Skoropadów wzięła na wychowanie troje polskich dzieci – półsieroty: Julię, Genowefę i Władysława Szyszków, których matka została zamordowana przez upowców w kościele w Kisielinie 11 lipca 1943. 10-letnim Henrykiem Szyszką zaopiekował się Ukrainiec Rodion, którego syn był w UPA. W 1944 roku władze sowieckie skazały całą rodzinę na zesłanie i wywiozły – wraz z przygarniętym chłopcem – na Syberię. W Adamówce (gmina Ludwipol) za mordowaną Polką z trójką dzieci wstawiła się Ukrainka Sowieta Fiłyńska. Została zamordowana. Jej dziecko przygarnęli żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Warto wspomnieć o Janinie Kalinowskiej, działaczce społecznej, walczącej o upamiętnienie ofiar zbrodni, która nie wie dokładnie ile ma lat i kiedy się urodziła. Pamięta jak wyczołgała się spod ciała zabitej matki i jak biegła do najbliższego domu ukraińskiego. Ukrainiec, który zamykał ją w komórce wyszeptał tylko komendę: „siedź cichutko”. Na zawsze zapamiętała ten strach, który jej wówczas towarzyszył. Później, ukraińska rodzina, która jej pomogła starała się przypomnieć ile mogła mieć lat dziewczynka, która zapukała do ich drzwi.

Pomoc czy zdrada?

„Zdrady” – jak rozumiano gest miłosierdzia wobec mordowanych Polaków – nie chciano darować nikomu. „Szura Sapożnik, najładniejsza dziewczyna we wsi [...]. Pamiętam, jak opłakiwała razem z moją mamą śmierć mojej siostry Wandy i współczuła Polakom [...]”. W lipcu 1943 roku, za sprzyjanie „Lachom” oraz nieujawnienie kryjówki jej brata Tolka, który odmówił udziału w akcji przeciwko Polakom i wstąpienia do UPA, Sapożnik została przez upowców zamordowana. Bywało, że ukrywająca Polaków rodzina, po ich wykryciu, musiała oglądać powolną śmierć zadawaną Polakom, by zobaczyć co ich czeka. Niekiedy stosowano odwrotną kolejność. Jeden ze sprawiedliwych Ukraińców, Józef Pawluk, który w Augustowie w gminie Kisielin przez trzy dni dokarmiał ukrywających się Polaków, powiedział, że „nigdy w życiu nie widział i nie słyszał o takiej rzezi, i nikt, kto tego nie widział, nigdy nie uwierzy w to, że jego pobratymcy tego dokonali [...]”.

Zarówno ukrywający się Polacy, jak i udzielający im schronienia Ukraińcy, byli wystawieni na głębokie traumy i depresje. Mieczysław Słojewski z Borku w gminie Stepań wspominał: „Dwukrotnie zamierzałem popełnić samobójstwo ze strachu przed schwytaniem i męczarniami, jakich spodziewałem się od ukraińskich bandytów. Brałem mego synka Edzia i szliśmy nad rzeczkę [...] Zamierzałem razem z synkiem się utopić, aby skrócić czas poniewierki i straszliwego lęku. I kiedy brałem syna za rączkę, ten wtedy mówił z płaczem do mnie: tatusiu! wracamy do naszej kryjówki. Nie miałem odwagi skoczyć do wody”. Z pomocą przyszedł im znajomy Ukrainiec ze Stawiszcza, Petro Bazeluk. W miejscowości Korsyn Ukrainiec Iłtuch widząc jaką hańbę banderowcy ściągają na naród popełnił samobójstwo strzelając sobie z rewolweru w głowę.

Dziś trudno oddać emocje i grozę sytuacji, z jaką musieli się zmierzyć Polacy i sprawiedliwi Ukraińcy. Franciszka Kosińska w Dosznie w gminie Datyń wspomina, że kiedy ledwo uszła z życiem mogła ponownie je stracić. „Weszłyśmy do chaty Ukraińca. [...] przed dom zajechała banda na koniach. Może 30, może 40 ludzi. [...] wszedł jeden i od progu zapytał: »hde tu Polaczka Frania?« [...] Odparłam po ukraińsku – a jeżeli to ja Polaczka Frania, to nie wolno mi żyć? Dziecko przyczepione do mojej szyi szeptało: »nie mów po polsku, nie mów po polsku...« Modliłam się, patrząc mu w oczy, których nigdy nie zapomnę. [...] Mój gospodarz tymczasem przekonywał Ukraińca, że tu nie ma żadnej Polaczki Frani, a ta to »niespełna rozumu«. »A gdzie ona brała ślub?« – dopytywał się tamten. »No jak gdzie? W cerkwi, a gdzie mogła brać?« [...] bandyci zaczęli odjeżdżać [...] Nagle usłyszałam za sobą jakiś łomot. To gospodarz próbując usiąść na krześle zwalił się na podłogę. Dostałam jakichś drgawek, ząb nie trafiał na ząb. [...] Reszta domowników stała jak zahipnotyzowana. [...].” Czy ktoś wyobraża sobie trwogę wyboru i nerwy wspomnianego Ukraińca i czy ktokolwiek spoza kręgu bezpośrednich uratowanych o takim człowieku pamięta?

Polacy nie chcą pamiętać kto im pomógł?

Często mówimy o niewdzięczności pewnej części społeczności żydowskiej, która zdaje się nie pamiętać zasług Polaków, zasług narodu, który jest pierwszym wśród „Sprawiedliwych”. Tym razem to my powinniśmy się uderzyć w piersi, bo wobec „ukraińskich sprawiedliwych”, którzy ratowali nas przed UPA zachowujemy się równie niewdzięcznie. Do tej pory szczytem wdzięczności było przywoływanie publicznie ukraińskich sprawiedliwych i słowne podziękowanie. W praktyce jednak przez lata, od 1989 roku, najważniejsze państwowe instytucje przejmowały się bardziej wrażliwością tych, przed którymi trzeba było Polaków ratować. Tymczasem bohaterstwo „ukraińskich sprawiedliwych” w wielu środowiskach na Ukrainie nadal postrzegane jest jako przejaw zdrady. Przełomową inicjatywą w przejściu od słów do czynów wydaje się uchwalenie po długich latach ustawy o „Krzyżu Wschodnim”, który ma być nadawany osobom pomagającym Polakom w czasie drugiej wojny światowej. Pytanie tylko czy jako państwo i społeczeństwo na tym symbolicznym geście poprzestaniemy, czy też zrobimy coś by „sprawiedliwi”, lub częściej ich potomkowie, nie bali się odznaczenia przyjmować?

Aleksander Szycht , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

dodaj komentarz

komentarze

~bolekchrobry
1510568400
Panie Aleksandrze bardzo proszę o powrót na łamy KRESY24 ,brakuje pana
C1-F7-CE-CB

Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
 
Kluczowa rola Polaków
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Zrobić formę przed Kanadą
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W drodze na szczyt
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Rehabilitacja poprzez sport
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Ryngrafy za „Feniksa”
Więcej powołań do DZSW
Podchorążowie lepsi od oficerów
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
„Niedźwiadek” na czele AK
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Olimp w Paryżu
Ochrona artylerii rakietowej
Awanse dla medalistów
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Wybiła godzina zemsty
Ciało może o wiele więcej, niż myśli głowa
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Chirurg za konsolą
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Polskie Pioruny bronią Estonii
Rosomaki i Piranie
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Kluczowy partner
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Zmiana warty w PKW Liban
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Posłowie o modernizacji armii
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Rekord w „Akcji Serce”
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Wiązką w przeciwnika
Fiasko misji tajnych służb
Olympus in Paris

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO