W kawalerii II RP służyli np. szwoleżerowie, wachmistrze i rotmistrze. W ówczesnej artylerii służą m.in. kanonierzy, bombardierzy i ogniomistrze. To między innymi na nazwie stopnia wojskowego budowano przywiązanie żołnierza do rodzaju broni i pułku. Obecnie rozważa się przywrócenie tradycyjnych nazw stopni wojskowych. A może jednocześnie rozważyć także powrót do odpowiadających im nazw pododdziałów i oddziałów?
Polskie stopnie wojskowe po raz pierwszy w XX wieku „pojawiły się” 9 października 1914 roku w małej wiosce Jakubowice koło Opatowa. Tego dnia, w stacjonującym tam Sztabie 1 Pułku Piechoty Legionów Polskich, komendant pułku, Józef Piłsudski, podpisał rozkaz, którym nadał stopnie oficerskie 134 funkcyjnym służącym w pułku. Łącznie 114 podporuczników, 30 poruczników, czterech kapitanów, jeden rotmistrz, dwóch majorów i jeden podpułkownik. Do tamtej pory nosili oni tytuły wskazujące na funkcję pełnioną w pułku, np.: komendant plutonu, kompanii, szwadronu czy batalionu. Jednak regularne wojsko ma swoje wymagania formalne, zwłaszcza takie młode wojsko, które chce dorównać i przewyższyć wojsko sojuszników, z którym współdziała. System rang musiał być rozpoznawalny przez Austriaków i Niemców, ale też powinien odzwierciedlać i podkreślać narodowy, czyli polski, charakter nowej formacji. Przed powstaniem Legionów Polskich ostatnim regularnym Wojskiem Polskim, na którym można się było w sprawach formalnych wzorować, była Armia Królestwa Polskiego z lat 1815–1831. Dlatego nazwy stopni wojskowych, wyszczególnione w rozkazie (podporucznik, porucznik, kapitan, rotmistrz, major, podpułkownik), wywodziły się z tamtego, sprzed ponad 80 lat, wojska. Dlatego są porucznicy, a nie ma leutnantów. Podobne nadania stopni miały miejsce wśród podoficerów, którzy, w zależności od pełnionej funkcji, zostali kapralami, plutonowymi czy też sierżantami lub wachmistrzami. Opracowano również wzory oznak tych stopni, nie przejmując się zbytnio sprzeciwem „CK Mendy” Legionów wobec tych zewnętrznych atrybutów niezależności. Jeżeli wojsko jest emanacją państwa, to 1 pp Legionów, a potem I Brygada były w strukturze Legionów Polskich oraz reszty C. i K. Armii państwem w państwie.
Pierwsi i ostatni rotmistrze
W polskiej kawalerii XX wieku służyło potem wielu rotmistrzów, ale pierwszym z nich 9 października 1914 roku został komendant szwadronu ułanów LP Władysław „Belina” Prażmowski. Warto odnotować, że w II RP stopień rotmistrza obowiązywał w formacjach kawalerii i żandarmerii. Dla chronologicznego porządku należy dodać, że, jak na razie, ostatnie w naszych siłach zbrojnych awanse na rotmistrzów odbyły się 10 listopada 1990 roku, na podstawie Zarządzenia Prezydenta RP na Uchodźstwie o mianowaniu „oficerów Polskich Sił Zbrojnych do podpułkownika włącznie posiadających starszeństwo z 1964 roku lub wcześniejsze, którzy brali udział w wojnie w latach 1939–1945, a którzy nie służyli w Siłach Zbrojnych Polskiej Republiki Ludowej, o jeden stopień wyżej”. Na mocy tego zarządzenia porucznicy kawalerii zostali rotmistrzami. Ostatnimi polskimi rotmistrzami XX wieku.
Legioniści, strzelcy, ułani, szwoleżerowie, kanonierzy i saperzy
Nazwy stopni wojskowych stosowane w Legionach Polskich przeszły do powstałego w 1918 roku Wojska Polskiego, a w latach 20. i 30. XX wieku zostały usankcjonowane ustawami z lat 1924 i 1932 oraz rozporządzeniami Ministerstwa Spraw Wojskowych. Nazwy stopni zależały od formacji, w której żołnierz służył. I tak szeregowcy i starsi szeregowcy (dziś nazwani szeregowymi i starszymi szeregowymi) w formacjach piechoty, broni pancernych i strzelców konnych nosili stopień strzelca i starszego strzelca, w pułkach szwoleżerów – szwoleżera i starszego szwoleżera, w pułkach ułanów – ułana i starszego ułana. Z kolei w artylerii i służbie uzbrojenia byli kanonierami i bombardierami, a w oddziałach saperów nosili stopień sapera i starszego sapera. Wyjątek stanowiły pułki piechoty wchodzące w skład 1, 2 i 3 Dywizji Piechoty Legionów, gdzie szeregowcy nosili stopień legionisty i starszego legionisty.
Wachmistrze, ogniomistrze i majstrzy wojskowi
Stopień wachmistrza i starszego wachmistrza obowiązywał w formacjach kawalerii, żandarmerii i taborów. Ogniomistrz i starszy ogniomistrz występował w formacjach artylerii i służbie uzbrojenia. Z kolei w służbach technicznych (w warsztatach i zakładach) od 1920 roku w korpusie podoficerów obowiązywały takie nazwy stopni, jak: podmajstrzy wojskowy, młodszy majster wojskowy, majster wojskowy i starszy majster wojskowy. Słowo „majster” w ówczesnym słabo „utechnicznionym” społeczeństwie brzmiało dumnie.
Esprit de corps i morale
Piechota była zorganizowana w dywizje, pułki, bataliony, kompanie, plutony i drużyny. Kawaleria w brygady, pułki, szwadrony, plutony i sekcje. Artyleria w pułki, dywizjony, baterie, plutony i działony. Żołnierze nosili stopnie wojskowe ułatwiające im identyfikację zarówno z rodzajem broni (dziś nazywanym rodzajem sił zbrojnych lub rodzajem wojsk), jak i z macierzystym pułkiem. Opierając się na świeżej tradycji z wojny 1918–1920, jaką szczycił się każdy pułk (a część pułków miała tradycje z lat 1914–1920), budowano esprit de corps i wysokie morale oddziałów. Tę dumę żołnierza z faktu odbywania służby właśnie w tym, a nie innym pułku i przywiązanie do niego. Dumę ze służby w tym, a nie innym rodzaju wojsk. Do osiągnięcia tego celu używano różnych narzędzi, w tym właściwych nazw stopni wojskowych. Była w tym jakaś logika i konsekwencja. A za płk. Stefanem Mossorem można przypomnieć, że morale jest jednym z elementów budowania przewagi jeszcze w czasie pokoju. Nie jest to wyłącznie sztuka dla sztuki.
Powrót rotmistrza i innych
Kilka tygodni temu ukazała się w mediach informacja, że rozważana jest idea powrotu do tradycyjnych nazw stopni w Siłach Zbrojnych RP. Wymieniano w tym kontekście oczywiście stopień rotmistrza. W porównaniu z rotmistrzem, stopień kanoniera czy ogniomistrza nie wzbudza tak dużych emocji. Jednak sam powrót do nazw stopni niewiele zmieni. Od ponad dwudziestu lat praca wychowawcza w wielu batalionach jest oparta na przejętych tradycjach poszczególnych pułków i dywizjonów armii II RP. Włożono dużo wysiłku w przedsięwzięcia z tym związane. Można jednak zauważyć na tym tle pewne rozdwojenie jaźni. Oficjalnie mamy w jednej z brygad np. 2 Batalion Piechoty Zmotoryzowanej. Ten konkretny batalion dziedziczy tradycje 7 Pułku Strzelców Konnych o pięknej historii pokojowej i wojennej oraz nosi wyróżniającą nazwę „7 Batalion Strzelców Konnych Wielkopolskich”. Żołnierze znają historię 7 PSK, a sala tradycji tętni życiem. Układ kolorów na proporcu dowódcy batalionu niczym się nie różni od układu kolorów na proporcu dowódcy 7 PSK. Odznaka pamiątkowa batalionu jest wierną kopią odznaki pamiątkowej 7 PSK. Co roku 7 bSKW jest współorganizatorem „Balu Siódemek”, na którym uczestnicy pojawiają się w mundurach wieczorowych wz. 36. A w oficjalnych dokumentach jest to nadal 2 Batalion Piechoty Zmotoryzowanej, w którym służą szeregowi, a nie strzelcy, sierżanci, a nie wachmistrze i kapitanowie, a nie rotmistrze.
Celowe byłoby rozważenie powiązania powrotu do tradycyjnych nazw stopni z powrotem do równie tradycyjnych nazw pododdziałów i oddziałów. Rotmistrz dowodził szwadronem, a nie kompanią. Struktura batalionu piechoty zmotoryzowanej niewiele się różni od struktury pułku kawalerii. Nie ma dogmatu, że pułk koniecznie musi składać się z batalionów. Swego czasu istniały w dywizjach zmechanizowanych pułki czołgów o strukturze kompanijnej. I Ziemia dalej obracała się w tym samym kierunku. Wprowadzenie kompleksowych zmian, tj. przywrócenie nazw stopni, pododdziałów i oddziałów ułatwi zarówno pracę wychowawczą dowódców, jak i identyfikowanie się żołnierza z własnym oddziałem. W przypadku artylerii jest to o tyle łatwe, że zachowano tradycyjne nazwy pododdziałów (baterie i dywizjony). Na szczęście tu nie było unifikacji. Do kompletu brakuje tylko kanonierów, bombardierów i ogniomistrzów.
komentarze