Zwiększenie liczebności wojska do 200 tysięcy żołnierzy i podniesienie poziomu wydatków obronnych do co najmniej 2,5 proc. produktu krajowego brutto w 2030 roku – to najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o modernizacji armii. Dokument opracowany przez MON w środę poparli senatorowie z Komisji Obrony Narodowej.
– Proszę o przyjęcie ustawy, która ma szczególne znaczenie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski – mówił wiceminister Bartosz Kownacki, zwracając się do senatorów z Komisji Obrony Narodowej. Podczas obrad komisji omawiano zapisy nowelizacji „Ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP” oraz „Prawa zamówień publicznych”. Zakłada ona m.in. systematyczny wzrost wydatków na obronność do co najmniej 2,5 proc. PKB w 2030 roku oraz zwiększenie armii z obecnych 150 tysięcy żołnierzy do 200 tysięcy wojskowych. Projekt został już przyjęty przez Sejm, teraz trafił do Senatu. – Nie waham się powiedzieć, że przyjęcie tych nowych rozwiązań to szansa na to, aby Polska, po raz pierwszy od 30 lat, była w stanie samodzielnie bronić się do czasu nadejścia sojuszników – podkreślał Bartosz Kownacki.
Wiceminister zwracał uwagę, że bez ustawowo zwiększonego budżetu obronnego nie może być mowy o rozbudowie armii i jej modernizacji. – Pod większością z tych ambitnych programów modernizacyjnych, które opracowali nasi poprzednicy, można się podpisać, ale jest jeden problem. Na ich realizację nie będzie funduszy, jeśli nie zmienimy ustawy – ostrzegał Bartosz Kownacki. Sekretarz stanu, który w MON odpowiada za zakupy dla wojska, przekonywał senatorów także do poparcia zmian, które dotyczą zaliczek udzielanych dostawcom sprzętu. – To nie jest duża zmiana, bo zwiększamy je z 25 proc. do 33 proc. wartości zamówienia. Myślę też, że maksymalnych zaliczek będziemy udzielać tylko w wyjątkowych sytuacjach – zapewniał Bartosz Kownacki. Dziś zaliczki większe niż 25 proc. MON może udzielać np. amerykańskim partnerom. – Wolałbym, aby trafiały one raczej do polskich producentów – przekonywał wiceminister. Według niego, większe zaliczki wpłyną na obniżenie kosztów produkcji, ponieważ firmy nie będą musiały brać wysokooprocentowanych pożyczek.
Senatorowie opowiedzieli się za proponowanymi zmianami. Wprowadzili tylko jedną poprawkę – chcieli, by w ustawie zapisać, że liczba etatów zarezerwowanych dla żołnierzy zawodowych wynosi „nie więcej niż 150 tysięcy”, a nie jak proponowano „nie więcej niż 130 tysięcy”. Teraz projekt ustawy trafi pod głosowanie wszystkich senatorów.
Wcześniej członkowie Komisji Obrony rozmawiali o Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego, który odbył się na początku września w Kielcach. – Nasze targi mają służyć polskiemu przemysłowi obronnemu – mówił Andrzej Mochoń, prezes zarządu Targów Kielce. Przekonywał, że wystawienie własnego stoiska na największych imprezach zbrojeniowych w Europie czy Azji jest bardzo drogie i wielu krajowych firm po prostu na to nie stać. Nawet – jak mówił – największy rodzimy podmiot zbrojeniowy, czyli Polska Grupa Zbrojeniowa, zwykle jedzie na targi np. do Malezji, Tajlandii czy Indii jedynie z materiałami promocyjnymi. Zabieranie ciężkiego sprzętu jest ze względów logistycznych trudne i bardzo kosztowne. – Taniej jest zaprosić innych do nas – przyznawał prezes Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Ale to nie jedyny cel, który przyświeca organizatorom targów w Kielcach. – To również okazja do tego, by kadra oficerska mogła zapoznać się z najnowszym sprzętem wojskowym. Bo ilu polskich oficerów jedzie na targi zbrojeniowe do Paryża czy Londynu, żeby zobaczyć rynkowe nowości? – zauważył prezes. Koszt przyjazdu do Kielc jest minimalny w porównaniu do wyjazdów na zagraniczne imprezy zbrojeniowe – dodał.
Prezes Andrzej Mochoń przypomniał, że w tym roku Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego obchodził 25-lecie. Była to pierwsza wystawa zorganizowana w kieleckim centrum wystawienniczym. – Od MSPO zaczęła się historia Targów Kieleckich. Można powiedzieć, że kiedyś byliśmy Kopciuszkiem, a teraz jesteśmy trzeci na podium. Londyn – Paryż – Kielce. To brzmi dumnie, ale rzeczywiście jesteśmy w trójce największych targów zbrojeniowych organizowanych w Europie – podkreślał prezes Mochoń. Większe od polskiej wystawy są tylko londyńskie Defence Systems and Equipment International (DSEI) i paryskie Eurosatory. – Ciągle jest między nami dystans i pewno pozostanie, ale z roku na rok się zmniejsza – przekonywał.
autor zdjęć: Michał Niwicz, arch. MSPO
komentarze