Pod szpital podjechał medyczny Hummer należący do armii Stanów Zjednoczonych. Przywiózł rannego żołnierza, którym zajęli się specjaliści z oddziału ratunkowego. Tak w Gorzowie Wielkopolskim przebiegały wspólne ćwiczenia polskich lekarzy i Amerykanów stacjonujących w pobliskiej Skwierzynie.
64 Batalion Wsparcia Pancernej Brygady z Kolorado wyposażony jest w wysokiej klasy sprzęt medyczny. Posiada własne laboratorium, jego specjaliści są w stanie wykonywać prześwietlenia rentgenowskie, udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym w wypadkach i na polu walki, a potem zapewnić im rehabilitację oraz pomoc psychologiczną. Pod tym względem to najlepiej przygotowana amerykańska jednostka w Europie Środkowo-Wschodniej.
Wojskowi stacjonujący w Skwierzynie w bardziej skomplikowanych przypadkach, kiedy na przykład potrzebna jest operacja, muszą jednak liczyć na pomoc cywilnych placówek. – Nasz szpital nadaje się do tego doskonale. Po pierwsze, od Skwierzyny dzieli nas zaledwie 30 kilometrów, po drugie, mamy bardzo rozbudowaną ofertę, w tym oddziały chirurgiczne, anestezjologii i intensywnej terapii – wylicza Agnieszka Wiśniewska z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.
Do samej współpracy trzeba się jednak odpowiednio przygotować. – Przede wszystkim dlatego, że procedury, które stosujemy w medycynie taktycznej są nieco odmienne od tych, z którymi na co dzień do czynienia ma polska cywilna służba zdrowia – tłumaczy por. Shaun Ryan z 64 Batalionu Wsparcia. Różnice wiążą się choćby z kolejnością zabiegów wykonywanych przy rannym. Polacy najpierw starają się przywrócić drożność dróg oddechowych, dla Amerykanów najważniejsze jest zatamowanie krwawienia. Inna różnica dotyczy wykonania tak zwanego dojścia, czyli wprowadzenia wenflonu, którym rannemu podawane są różnego rodzaju płyny. W Polsce robi się wkłucie w żyłę, w amerykańskiej armii – poprzez szpik. – Jeśli trafi do nas ranny żołnierz, to z pewnością już po wcześniejszych zabiegach. Nasi lekarze muszą wiedzieć, w jaki sposób wcześniej postępowali ich koledzy ze Stanów Zjednoczonych, bo to ułatwia dalszą opiekę nad pacjentem – wyjaśnia Wiśniewska. I temu właśnie poświęcone były ćwiczenia.
Amerykanie zaprezentowali personelowi szpitala film instruktażowy. Zapoznali też Polaków ze stosowanymi w armii USA procedurami niesienia pomocy rannemu. Pokazy zostały przeprowadzone zarówno na manekinie, jak i żywym człowieku.
Potem zdobytą wiedzę przećwiczono w praktyce. Na podjazd dla karetek wjechał medyczny Hummer. Przywiózł żołnierza, który wcielił się w rolę rannego. – Zgodnie ze scenariuszem był on nieprzytomny i miał wielonarządowe urazy wewnętrzne. Nasz personel przejął go od Amerykanów. Ranny trafił na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie nasi lekarze przeprowadzili szczegółową diagnozę, a potem zaczęli udzielać mu pomocy – wyjaśnia Wiśniewska.
– To był naprawdę pożyteczny sprawdzian – przyznaje por. Shaun Ryan i dodaje, że amerykańscy żołnierze byli pod wrażeniem przygotowania i umiejętności pracowników szpitala. – Na co dzień zajmujemy się trochę innymi rzeczami, ale także my możemy się od nich wiele nauczyć – podkreśla por. Ryan. Nie wyklucza, że w przyszłości stacjonujący w Skwierzynie żołnierze będą chcieli przeprowadzić wspólne ćwiczenia na przykład z polską policją. – Zależy nam na zacieśnianiu więzów z polskimi instytucjami i społeczeństwem, a takie przedsięwzięcia mogłoby się okazać dla nas bardzo pouczające – zaznacza wojskowy.
W Polsce stacjonuje obecnie 3,5 tys. amerykańskich żołnierzy. Pododdziały Brygadowej Grupy Bojowej stacjonują w Żaganiu, Świętoszowie, Skwierzynie i Bolesławcu. Wiosną mają się pojawić kolejne oddziały, które trafią m.in. do Orzysza. Łączna liczba Amerykanów w Polsce sięgnąć ma 6,5 tys. żołnierzy wyposażonych między innymi w czołgi M1 Abrams, wozy bojowe Bradley i samochody Humvee.
autor zdjęć: www.szpital.gorzow.pl
komentarze