Odniósł dwa zwycięstwa pod Chruśliną i pod Żyrzynem. Później przyszła klęska pod Fajsławicami i niepowodzenie w bitwie pod Kockiem. Tam został pojmany i zakończył udział w powstaniu styczniowym. Zapomniane epizody narodowego zrywu z udziałem gen. Michała Heydenreicha ps. „Kruk” przypomnieli rekonstruktorzy z Kocka.
Michał Heydenreich ps. „Kruk” to postać nietuzinkowa. Syn spolonizowanego Niemca i Francuzki, oficer armii carskiej. Przyłączył się do powstańczej armii, w której został naczelnikiem wojennym województw podlaskiego i lubelskiego. Najsłynniejszą akcją jego oddziału był atak na rosyjski konwój pocztowy. 8 sierpnia 1863 roku pod Żyrzynem powstańcy rozbili 500-osobową ochronę transportu. Polacy zdobyli nie tylko przewożone konwojem pieniądze, ale także dużą ilość broni. Było to jedno z największych zwycięstw w powstaniu styczniowym. W uznaniu zasług został mianowany przez Rząd Narodowy generałem. Bitwa ta jest upamiętniona na jednej z tablic na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.
Niestety, kilka dni później wojska rosyjskie wzięły krwawy odwet za wcześniejsze porażki. Oddział Heydenreicha został rozbity pod Fajsławicami. Dowódcy udało się przedostać do Galicji, gdzie kontynuował walkę z carską armią. Udział w powstaniu zakończył kilka miesięcy później pod Kockiem, gdzie zdziesiątkowane wojska powstańcze doznały kolejnej porażki. Generał został pojmany.
Właśnie ten epizod z 1863 roku przypomnieli miłośnicy historii, którzy zorganizowali w Kocku rekonstrukcję historyczną „Bitwa o Pałac, czyli powstanie styczniowe w Kocku”. Bitwa została stoczona w Boże Narodzenie 1863 roku. W zbrojnej potyczce połączone oddziały polskie pod dowództwem Michała Heydenreicha zostały rozbite przez wojska rosyjskie. Na ulicach miasta zginęło niemal 80 powstańców. – Przypomnieliśmy mieszkańcom wydarzenia, jakie rozegrały się w samym miasteczku i okolicach tutejszego pałacu Jabłonowskich. To właśnie tam przetrzymywano pojmanego generała Heydenreicha, a potem podjęto próbę jego odbicia – wyjaśnia Kamil Zydlewski ze Stowarzyszenia Historycznego 8 Pułku Piechoty Legionów.
W postać gen. Michała Heydenreicha wcielił się Sławomir Jodełka z Grupy Historycznej „Dawny Garnizon Twierdza Modlin”. – Podjąłem się tej roli, bo bardzo zaintrygowały mnie niezwykłe losy generała. Zapuściłem włosy i przez jakiś czas się nie goliłem, by jak najbardziej upodobnić się do tej postaci – przyznaje Jodełka.
Role kozaków odegrali natomiast przedstawiciele Stowarzyszenia „Związek Kozaków w Polsce”. – Jeżeli są powstańcy, musi być też druga strona. Ktoś musi polec i przegrać – uśmiecha się Piotr Barszcz, jeden z kozaków. – Na co dzień kultywujemy tradycję wojsk kozackich, które w 1920 roku stanęły po stronie polskiej przeciwko bolszewikom, a więc zupełnie innych niż te, walczące w powstaniu styczniowym ramię w ramię z armią carską – dodaje, już na poważnie, członek stowarzyszenia.
Historyczną inscenizację zakończył apel poległych i wieczorny pokaz artyleryjski. Rekonstruktorzy zorganizowali też cykl prelekcji, dotyczących przebiegu powstania styczniowego na tych obszarach. – Inscenizacja przedstawiała tylko mały wycinek tego, co działo się tu podczas powstania styczniowego. Prelekcje miały dać natomiast pełny obraz bardzo ciekawych losów powstańczych w samym Kocku i jego okolicach – przyznaje Zydlewski, organizator wydarzenia.
Jednym z prelegentów był Adam Sikorski. Historyk i twórca telewizyjnego programu „Było nie minęło. Kronika zwiadowców historii”, który nigdy nie ukrywał, że losy powstańców styczniowych – obok żołnierzy walczących w kampanii wrześniowej – to jego historyczny konik. – Na tym obszarze mieliśmy do czynienia z potężną partyzantką. Tu przecież działali m.in. Karol Krysiński czy wspomniany wcześniej Michał Heydenreich „Kruk”. Tu też stoczono większość z 1300 opisanych powstańczych bitew, a pewnie drugie tyle wcale nie zostało opisanych – przyznaje Sikorski.
Znanego dziennikarza i historyka najbardziej cieszy aktywność małych środowisk, które próbują upamiętniać lokalną historię. – Kiedyś robili to za nich filmowcy i literaci, odbywały się wielkie historyczne uroczystości. Obecnie wreszcie doceniana jest pewna wiedza i świadomość przekazywana z dziada pradziada. To, co działo się przez cały dzień w Kocku, jest naturalną kontynuacją tych rodzinnych opowieści – podkreśla Sikorski.
autor zdjęć: Piotr Raszewski
komentarze