Prawie 8,5 miliona złotych przekazał MON na granty dla sześciu polskich naukowców, którzy postanowili wrócić z zagranicy i w kraju kontynuować karierę zawodową. Badacze biorą udział w programie „Kościuszko”. O tym, jak ministerstwo wspiera pracujące dla wojska ośrodki naukowe, mówił na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony wiceszef MON prof. Wojciech Fałkowski.
– Nasze programy mają wprowadzić nowego ducha do wojskowych uczelni i instytutów naukowych, otwierając je jednocześnie na kontakty międzynarodowe – przekonywał w Sejmie prof. Wojciech Fałkowski. Wiceszef MON przedstawił posłom informację na temat czterech priorytetowych programów naukowych, których celem jest podniesienie poziomu badań wojskowych ośrodków. Chodzi o programy: „Kościuszko”, „Katedry ad hoc”, „Nobliści” oraz „Młodzi naukowcy”. Ich realizacja rozpoczęła się pod koniec ubiegłego roku.
W ramach programu „Katedry ad hoc” do Polski zostali zaproszeni wybitni naukowcy z zagranicy. – To krótkie, kilkudniowe lub kilkutygodniowe wizyty, które składają się na łańcuch spotkań dydaktyczno-badawczych – mówił wiceminister Fałkowski. W tym roku w wojskowych placówkach pojawi się aż 32 uczonych. Ich pobyt jest finansowany przez resort obrony.
Program „Kościuszko” ma natomiast zachęcić do powrotu polskich badaczy, którzy wyjechali z kraju, by podjąć pracę w zagranicznych placówkach naukowych. Ci, którzy przejdą kwalifikację podpisują z MON kontrakt. Badacz zobowiązuje się, że będzie pracował w polskich, wojskowych ośrodkach naukowych przez 36 miesięcy, w zamian dostaje środki finansowe, które są wyrównaniem jego zagranicznych wynagrodzeń. Otrzymuje też grant na badania oraz stworzenie zespołu badawczego. Do tej pory wpłynęło 11 wniosków, ale przyznano jedynie 6 grantów na kwotę 8,5 miliona złotych. – Jeżeli zaistnieje taka potrzeba, podniesiemy tę kwotę, ponieważ traktujemy realizację programu jako inwestycję – zapewniał prof. Fałkowski. Zdaniem resortu obrony, tego typu programy podniosą prestiż wojskowych uczelni i instytutów badawczych. Co z kolei wpłynie pozytywnie na rozwój technologiczny wojska.
„Nobliści” to z kolei program, w ramach którego z wizytą do Polski mają przyjeżdżać uczeni laureaci tej prestiżowej nagrody oraz naukowcy, którzy – jak stwierdził wiceminister – „ocierają się o Nobla”. Zadanie nie jest łatwe. – Od 2000 roku mieliśmy tylko dwie krótkie wizyty naukowców, którzy dostali nagrodę Nobla – zauważył prof. Fałkowski. W tym roku odbędą się trzy wizyty noblistów (lekarz, fizyk i biolog), którzy będą gośćmi wojskowych placówek naukowych. Spędzą oni w Polsce około tygodnia. – Poprowadzą wykłady i zajęcia z pracownikami placówek naukowych – zapowiedział wiceszef MON. Wśród zaproszonych znaleźli się Robert Gallo, amerykański lekarz, wirusolog, odkrywca pierwszego ludzkiego retrowirusa – HTLV-1, członek zespołu, który rozpoznał wirusa HIV; Shuji Nakamura, japoński fizyk, który dołączył do grona laureatów Nobla w 2014 roku dzięki wynalezieniu wydajnej diody emitującej niebieskie światło oraz Amerykanin – Andrew Schally, biochemik, który 40 lat temu zdobył Nobla za odkrycie zjawiska wydzielania hormonów w podwzgórzu mózgu.
„Młodzi naukowcy” to program skierowany do naukowców, którzy nie skończyli jeszcze 35 lat. Na realizację tego projektu MON wydał 27 milionów złotych, za które przyznano 9 grantów. – Kwota obejmuje nagrodę dla laureatów oraz pieniądze na tworzenie zespołów – wyjaśnił prof. Fałkowski.
Wiceszef MON zapowiedział rozpoczęcie jeszcze jednego programu, przeznaczonego wyłącznie do wojskowych lekarzy. Szczegółów jednak nie podał.
Podczas spotkania z posłami wiceminister, który w resorcie odpowiada m.in. za szkolnictwo wojskowe zauważył, że jest zbyt mało podchorążych kończących wojskowe szkoły wyższe. Dlatego – jak zapewniał – liczba studentów zostanie zwiększona. W ciągu trzech lat ma ich być o połowę więcej niż obecnie. W tym roku na wojskowych kierunkach studiować ma około 3300 osób. A w 2018 roku 4 000. Zmniejszyć ma się natomiast liczba studentów cywilnych. – Będą oni mile widziani, ale musimy pamiętać o proporcjach. Student cywilny, który wybierze wojskową szkołę wyższą będzie musiał akceptować rygor, ceremoniał i ducha wojskowego. Musi zgadzać się na przykład na obowiązkowe wykłady z historii Polski czy pewną formę przysposobienia obronnego – zaznaczał wiceminister.
Jako przykład zmiany polityki dotyczącej kształcenia studentów na wojskowych uczelniach podał Akademię Sztuki Wojennej, dawniej Akademię Obrony Narodowej. – To ma być szkoła elitarna, dla wyższych oficerów sztabowych, tych którzy będą ubiegać się o najwyższe stanowiska w armii. Studenci cywilni powinni uzupełniać uczelnię, ale powinni stanowić niewielki odsetek – przekonywał wiceminister.
autor zdjęć: Krzysztof Żuczkowski
komentarze