Obecność na morzu ma dla Polski kluczowe znaczenie, ale nasze interesy nie ograniczają się do Bałtyku. W kontekście rozpoczynającej się właśnie misji PKW „Czernicki” ta oczywista przecież prawda wybrzmiewa szczególnie mocno.
W skład kontyngentu weszła załoga okrętu dowodzenia ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, który w czwartek opuścił port wojenny w Świnoujściu. Za kilka dni „Czernicki” zamelduje się w Cagliari na Sycylii, zaś w połowie stycznia dołączy do Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO numer dwa (z ang. SNMCMG2). Na pół roku stanie się jego jednostką flagową. Poczynaniami zespołu pokieruje zaokrętowany na „Czernickim” międzynarodowy sztab. Zdecydowaną większość stanowią w nim polscy oficerowie.
ORP „Czernicki” to kolejny w ostatnim czasie polski okręt, który wyruszył z misją na południe Europy. W ubiegłym roku, dwa miesiące spędziła tam fregata rakietowa ORP „Gen. T. Kościuszko”. Weszła do natowskiego zespołu SNMG2, brała udział w ćwiczeniach na Morzu Śródziemnym, Czarnym i Egejskim, przede wszystkim jednak dołączyła do operacji mającej przyczynić się do zahamowania nielegalnej imigracji. Teraz głównym celem polskich marynarzy jest pilnowanie bezpieczeństwa na kluczowych szlakach żeglugowych. W każdej chwili mogą jednak dostać kolejne zadania.
Morze Śródziemne wraz z przyległościami zawsze miało dla Europy kluczowe znaczenie. To właśnie tam przebiegają szlaki komunikacyjne łączące Stary Kontynent z Afryką i Azją, tamtędy wiedzie najkrótsza droga zarówno na Bliski, jak i Daleki Wschód. Potwierdzają to liczby: drogą morską dociera do Europy 90 procent towarów z innych stron świata, w tym 15 procent gazu i aż 40 procent ropy naftowej. Akweny południowe stanowią w tej układance jeden z newralgicznych elementów. W ciągu roku przez Cieśninę Gibraltarską przepływa 100 tysięcy statków. Aby zachwiać gospodarką, wystarczy zakłócić żeglugę. Ba, poważne komplikacje na Europę może sprowadzić sama groźba, że tak się stanie. A przecież gospodarka to system naczyń połączonych. Na Starym Kontynencie, ciasno oplecionym siecią gospodarczych umów i związków, zależności pomiędzy państwami są szczególnie mocne. Uderzenie w gospodarkę Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii będzie uderzeniem także w Polskę.
Tymczasem zagrożeń przybywa. Konfrontacyjna wobec NATO polityka Rosji i aneksja Krymu, która jeszcze szerzej otworzyła jej drzwi na Morze Czarne, ciągle niespokojna sytuacja w Turcji, krwawa wojna w Syrii, aktywność terrorystów w Libii, Egipcie czy Tunezji. Do tego dochodzi jeszcze niesłabnąca fala nielegalnych imigrantów, którzy usiłują przedostać się do Europy.
I dlatego właśnie rosnąca aktywność NATO w tamtym rejonie nie może dziwić. Nie powinna też zaskakiwać aktywność Polski, która jako członek Sojuszu musi dać coś od siebie, z pełną świadomością, że pracuje również na rzecz własnego bezpieczeństwa. Polscy marynarze wnoszą do zespołu pokaźne doświadczenie. Wystarczy wspomnieć, że ORP „Czernicki” już dwa raz był okrętem flagowym zespołu NATO, który działał na północy Europy. Zarówno załoga „Iksa”, jak i operujący z jego pokładu sztab zebrali doskonałe oceny. Podobnie było w przypadku ostatniej misji ORP „Kościuszko”. Niestety, sprawy mają się znaczeni gorzej, jeśli chodzi o sam sprzęt. Marynarkę Wojenną RP od lat trawi głęboki kryzys, okrętów zdolnych do działań z dala od własnych portów dramatycznie brakuje, podobnie zresztą jak śmigłowców, które z nimi współpracują. Odbudowując potencjał sił morskich warto zatem pamiętać, że troska o bezpieczeństwo państwa nie wiąże się tylko z bezpośrednią obroną jego terytorium.
komentarze