Ekipa najbliższych współpracowników prezydenta elekta Donalda Trumpa wywołuje wiele dyskusji w Stanach Zjednoczonych i na świecie z powodu… sporej liczby wojskowych. Niektórzy eksperci otwarcie mówią, że tak duża liczba generałów w rządzie to junta. Co może oznaczać przejęcie sterów władzy przez byłych wojskowych?
Wściekły Pies w Pentagonie
Najważniejszą „wojskową” nominację otrzymał 66-letni, emerytowany, czterogwiazdkowy generał piechoty morskiej, czyli marines, gen. James Mattis. Prezydent elekt wybrał go na sekretarza obrony, czyli szefa Pentagonu. Bezdzietny, w stanie wolnym Mattis służył 44 lata w Korpusie Piechoty Morskiej: dowodził batalionem szturmowym w czasie pierwszej wojny w rejonie Zatoki (1990), był dowódcą pułku marines w Afganistanie (2001), gdzie otrzymał pierwszą gwiazdkę generalską. W inwazji na Irak w 2003 roku dowodził dywizją piechoty morskiej, która odegrała główną rolę w bitwie o Faludżę. Później był dowódcą sił USA na Bliskim Wschodzie. W latach 2007–2010 służył jako naczelny dowódca ds. transformacji w NATO. Do 2013 roku, w którym przeszedł na emeryturę, kierował Centralnym Dowództwem USA. Sprawował w nim nadzór nad działaniami wojennymi prowadzonymi w Iraku i Afganistanie. Nosi przezwiska „Wściekły Pies” („Mad Dog”) i „Wojowniczy Mnich” („Warrior Monk”). Po przejściu na emeryturę pracował w czołowych amerykańskich firmach zbrojeniowych.
Wśród polityków amerykańskich kandydatura gen. Mattisa budzi spore zastrzeżenia. Niektórzy twierdzą, że jest ona sprzeczna z prawem, gdyż narusza zasadę cywilnej kontroli nad siłami zbrojnymi. A to w USA jest jednym z filarów amerykańskiej demokracji. Przepisy mówią bowiem, że stanowisko szefa Pentagonu może objąć były wojskowy tylko wtedy, gdy od jego odejścia z armii upłynie co najmniej siedem lat. Dlatego gen. Mattis, aby zostać sekretarzem obrony USA, musi uzyskać nie tylko akceptację Senatu. Zezwolenie musi wydać także Kongres. Wydaje się jednak, że gen. Mattis przejmie kontrolę nad armią, gdyż nawet demokraci są mu przychylni i szanują go za kompetencje i oddanie demokracji.
Generałowie wracają z emerytury
Z kolei 66-letni, emerytowany, czterogwiazdkowy generał piechoty morskiej John Kelly ma być szefem Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. W latach 2012–2016 był szefem Dowództwa Południowego na Florydzie i odpowiadał za więzienie w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie. Wcześniej był dowódcą sił wielonarodowych w zachodnim Iraku. Pierwszy awans generalski uzyskał w 2003 roku podczas misji bojowej w Iraku. Według Trumpa za wyborem Kelly’ego przemawia jego wieloletnie doświadczenie w zwalczaniu nielegalnej imigracji do USA z regionu Karaibów.
Kandydatem na stanowisko doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego jest 58-letni, emerytowany, trzygwiazdkowy generał piechoty Michael Flynn. W latach 2012–2014 był dyrektorem Agencji Wywiadu Wojskowego (DIA), wcześniej zajmował stanowisko asystenta dyrektora Wywiadu Narodowego. Generał Flynn ma ogromne doświadczenie, zwłaszcza w dziedzinie wywiadu, ponieważ jednak nie musi być zatwierdzony przez Senat, objęcie przez niego tej funkcji jest pewne.
Dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej ma zostać 53-letni były Wojskowy, absolwent Akademii West Point Mike Pompeo. W młodości służył w wojskach pancernych USA w Berlinie Zachodnim oraz brał udział w pierwszej wojnie w rejonie Zatoki. Z kole, 57-letni czynny admirał Michael Rogers, obecny szef Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), będzie dyrektorem Wywiadu Narodowego. Admirał Rogers jest wybitnym specjalistą w zakresie wywiadu elektronicznego (cybernetycznego). Jako kandydat na szefa Dowództwa Cybernetycznego USA admirał Rogers musi uzyskać akceptację Senatu.
70-letni kapitan rezerwy Jeff Sessions ma zostać prokuratorem generalnym, a jednym z głównych doradców Trumpa w Białym Domu będzie Stephen Kevin Bannon, który w latach 70. i 80. służył w Marynarce Wojennej USA i doszedł do stanowiska specjalnego asystenta szefa operacji morskich Pentagonu.
Szefem sztabu i sekretarzem wykonawczym Narodowej Rady Bezpieczeństwa przy prezydencie USA został mianowany emerytowany w 2013 roku 72-letni generał-porucznik (trzygwiazdkowy, odpowiednik polskiego generała broni) Keith Kellogg. W armii od 1967 roku, weteran wojny w Wietnamie, specjalny doradca armii Kambodży. Był także głównym oficerem operacyjnym w Tymczasowej Władzy Koalicyjnej w Iraku oraz członkiem tamtejszego Rządu Koalicyjnego po inwazji USA. Kellogg był doradcą Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego w czasie wyborów.
Warto wspomnieć, że wielu byłych wojskowych odrzuciło propozycję Donalda Trumpa, by zasilić szeregi prezydenckiej administracji. Poważnym kandydatem na sekretarza stanu był emerytowany generał piechoty i były szef CIA David Petraeus, ale najwyraźniej pod wpływem krytyki Trump zdecydował się wyznaczyć na to stanowisko szefa koncernu naftowego ExxonMobil – Rexa Tillersona. Warto wiedzieć, że propozycji Trumpa, by objąć sekretariat stanu USA, nie przyjęli emerytowani generałowie James Stavridis i Stanley McCrystal, a funkcji sekretarza obrony nie chciał pełnić emerytowany generał Jack Keane.
Wojskowi przejmują stery. Co to oznacza dla cywilów?
Elity USA mają zastrzeżenia do mianowania tak wielu wojskowych na stanowiska rządowe. Obrońcy praw człowieka uważają, że te nominacje doprowadzą do zmiany zasad prowadzenia walki: żołnierze będą mogli bardziej agresywnie zachowywać się na polu walki oraz będzie można brutalniej przesłuchiwać pojmanych jeńców.
Niektórzy obserwatorzy natomiast uważają, że generałowie na stanowiskach cywilnych mogą powstrzymywać rozwiązania siłowe, do których są najbardziej skłonni właśnie cywile. Wyjaśniają też, że prezydent elekt Trump dlatego zdecydował się na tak szeroką rekrutację wojskowych do swego gabinetu, ponieważ w USA ostatnio nastąpił spadek zaufania do instytucji cywilnych. Nie można jednak pominąć sporego grona krytyków takiego postępowania, którzy uważają, że może ono prowadzić do militaryzacji władzy. Najprawdopodobniej właśnie pod naciskiem tych krytyków Trump zrezygnował z mianowania gen. Davida Petraeusa na sekretarzem stanu na rzecz Rexa Tillersona, szefa koncernu naftowego ExxonMobil.
komentarze