Malarstwo historyczne cały czas jest modne, a my nie mamy powodu, aby wstydzić się naszych dziejów. Potwierdza to mural, który namalowałem w Legionowie – mówi malarz Rafał Roskowiński. Opowiada o znaczeniu murali w budowaniu tożsamości narodowej i ich roli jako nowoczesnej formy edukacji patriotycznej.
W polskich miastach na murach budynków powstaje coraz więcej murali i graffiti nawiązujących do naszej historii. Malarstwo patriotyczne stało się modne?
Rafał Roskowiński, malarz, pionier polskiego muralu: Zawsze było, tylko uprawiane w innej formie. Wielkie realistyczne malarstwo historyczne cieszyło się ogromną popularnością szczególnie w XIX wieku, i to nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie. Chętnie malowano wojny, bitwy i wodzów. O polskich dziejach opowiadali pędzlem Aleksander i Maksymilian Gierymscy, Józef Brandt, Józef Chełmoński, Jan Matejko czy Kossakowie – Wojciech, Juliusz i Jerzy. Możliwe, że bez ich obrazów nasza świadomość narodowa byłaby mniejsza.
Skąd u Pana zainteresowanie tematami historycznymi?
Pochodzę z artystycznej rodziny. Dzięki ojcu – malarzowi dorastałem w tradycji XIX-wiecznego malarstwa, poznając wielkich polskich mistrzów. Moja dzisiejsza twórczość jest próbą powrotu do tych wspaniałych tradycji i inspiracji obrazami z tamtego okresu. Chcę pokazywać, że malarstwo historyczne cały czas jest modne, tym bardziej że nie mamy powodu, aby wstydzić się naszych dziejów. Potwierdza to zresztą mural, nad którym pracuję na osiedlu Piaski w Legionowie. Na murze Narodowego Centrum Kryptologii powstaje opowieść o największych, najsłynniejszych, zwycięskich lub heroicznych polskich bitwach.
Powstał najdłuższy historyczny mural w Polsce…
To prawda. Obrazy zapełniły mur długości ponad 750 m, biegnący wzdłuż torów kolejowych. Wydaje się, że to duża powierzchnia, ale musiały się na niej zmieścić 54 batalie wybrane razem z Ministerstwem Obrony Narodowej – od bitwy pod Cedynią w 972 roku po starcia, w których brali udział polscy żołnierze w Afganistanie. Na taką rozbudowaną opowieść 750 m to niewielka przestrzeń. Dlatego przedstawiłem bitwy w symbolicznej formie, prezentując sceny z potyczek, elementy uzbrojenia czy wodzów. Dla zachowania czytelności obrazu zastosowałem komiksową kreskę i tylko cztery kolory: czarny, biały, czerwony i szary.
Dlaczego wybrał Pan taką formę wyrazu artystycznego, jak murale, do przedstawiania historii?
W latach dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy kończyłem studia, malarstwo tradycyjne nie było modne. Wówczas najlepszą formą dotarcia do szerszego grona odbiorców okazało się malowanie w przestrzeni publicznej. Tutaj widownia jest zawsze, codziennie moją twórczość oglądają setki osób. Mural staje się coraz bardziej znaczącą formą sztuki, tym bardziej że żyjemy w świecie obrazów. To one przemawiają do nas z billboardów, reklam, komiksów czy murali, to one kształtują naszą rzeczywistość. Dlatego, malując murale historyczne, mogę budować naszą dumę i tożsamość narodową, przypominać, o co walczyli nasi przodkowie. Trzeba pamiętać o historii, bo bez niej nie można tworzyć przyszłości kraju i narodu.
Mural może być zatem nowoczesną formą edukacji patriotycznej?
Zdecydowanie tak. Ktoś, kto na co dzień nie interesuje się historią czy malarstwem, nie pójdzie do muzeum, aby obejrzeć „Bitwę pod Grunwaldem” Matejki czy batalistyczne obrazy Kossaków, ale mural zobaczy po drodze do pracy czy szkoły. Nie powie mu on wszystkiego o danym wydarzeniu, ale jest szansa, że zainspiruje do samodzielnego szukania w dokumentach i książkach informacji na jego temat. Może taki obraz kogoś zaintryguje na tyle, że będzie chciał się dowiedzieć czegoś więcej o namalowanym wydarzeniu – co to była za bitwa, kto i dlaczego w niej walczył, kto zwyciężył. Nawet jeśli będzie to tylko jeden na tysiąc przechodniów, to też sukces. Przede wszystkim mam nadzieję, że moje grafiki zainteresują dzieci i młodzież, zachęcą ich do poznawania historii, zmuszą do refleksji. W ten sposób będzie można uzupełnić braki w edukacji lub wiedzę typowo szkolną. Może oglądający legionowski mural dowiedzą się czegoś więcej o bitwie pod Oliwą, rozegraną między flotą polską i szwedzką, oraz o admirale Arendcie Dickmannie, Holendrze dowodzącym polskimi siłami? Albo o bitwie pod Chocimiem i roli w tym starciu Kozaków pod dowództwem Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego?
Na legionowskim muralu pokazuje Pan kilkaset lat naszej historii. Ma Pan swój ulubiony okres?
Bardzo lubię czasy Rzeczypospolitej Obojga Narodów, kiedy byliśmy krajem wielonarodowym, wielokulturowym, rozwijającym się gospodarczo, militarnie i technicznie. Fascynuje mnie także okres II Rzeczypospolitej. Wtedy nasi przodkowie po 123 latach niewoli odziedziczyli kraj w kompletnej ruinie i w ciągu kilku lat, dzięki ciężkiej pracy i ogromnemu zapałowi, potrafili go odbudować.
W jednym z wywiadów powiedział Pan, że w malowaniu murali ważne jest dążenie do wyczucia nastrojów oraz zapotrzebowania społecznego i próba odpowiedzi na nie. Jak Pan to rozumie?
Malując w przestrzeni publicznej, nie można ignorować miejsca, w którym powstaje mural. Dlatego w Legionowie fragment obrazu będzie nawiązywał do historii miasta. Pokażę gen. Bolesława Roję, który na cześć czynu legionowego nadał koszarom w Jabłonnie nazwę Legionowo, walki w Legionowie w sierpniu 1944 roku oraz tutejsze budynki. Z kolei kiedy tworzyłem mural w niebezpiecznej dzielnicy Tatary w Lublinie, musiałem najpierw pokazać mieszkańcom projekt do zaakceptowania. Na szczęście uznali, że obraz nawiązujący do godła Rzeczypospolitej z 1569 roku, w którym została zawarta unia lubelska między Polską i Litwą i powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów, to dobry pomysł. W ten sposób, dostosowując mural do mieszkańców i miejsca, gdzie powstanie, wiem, że gotowy obraz wtopi się w pejzaż miasta i dzielnicy, a mieszkańcy będą się z nim utożsamiali.
Rafał Roskowiński jest malarzem, autorem grafik, komiksów, obrazów i murali. Uważany za pioniera i legendę polskiego muralu. Jest absolwentem Wydziału Malarstwa i Grafiki Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku oraz twórcą Gdańskiej Szkoły Muralu, w której naucza technik jego projektowania i wykonywania. Na murach Gdańska, Warszawy, Lublina czy Bukaresztu stworzył kilkadziesiąt malowideł wielkoformatowych. Wiele z tych prac poświęcił tematyce patriotycznej i historycznej, m.in. mural upamiętniający Bitwę Warszawską pod Radzyminem, murale o tematyce powstańczej w Muzeum Powstania Warszawskiego oraz na murze stadionu Polonii Warszawa czy portret gen. Augusta Fieldorfa „Nila” na murze więzienia na Mokotowie. Współtworzył też mural poświęcony pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego na warszawskim Ursynowie.
autor zdjęć: Anna Dąbrowska
komentarze