Po 17 września sytuacja Polski stała się beznadziejna, przeciw 25 polskim jednostkom walczyło 75 niemieckich i 50 sowieckich. Żaden europejski kraj nie wytrzymałby takiego naporu obcych wojsk. To był obraz niewyobrażalnej katastrofy cywilizacyjnej. Do 1941 r. około miliona polskich obywateli deportowano w głąb Rosji – mówi historyk prof. Wojciech Roszkowski.
Niemcy i Związek Radziecki w 1939 roku były to wrogie sobie pod względem ideologicznym systemy. Ale w ich zamiarach wobec Polski udało się jednak połączyć ogień z wodą?
Nazizm i komunizm to sprzeczności nie do pogodzenia. A jednak rzeczywiście te dwa mocarstwa doszły do porozumienia, które zburzyło pokój europejski i doprowadziło do II wojny światowej. Na to, co się stało 17 września i co wynikało bezpośrednio z umowy niemiecko-sowieckiej, warto spojrzeć z nieco szerszej perspektywy. Pierwszym zwiastunem zmian w polityce sowieckiej było przemówienie Stalina na partyjnym zjeździe 10 marca 1939 roku, w którym stwierdził, że „Związek Radziecki nie będzie wyciągał kasztanów z ognia za kogoś innego”. Tę wypowiedź zrozumiano doskonale tylko w Berlinie. Do pierwszego kontaktu pomiędzy politykami Niemiec i Rosji doszło w maju 1939 roku, po rozbiorze Czechosłowacji.
Czy nasi sojusznicy nie czynili prób pozyskania przychylności Rosji?
Rozmowy polityczne przebiegały dwutorowo. Londyn i Paryż chciały porozumieć się z Moskwą. Gdyby do tego doszło, pokój europejski byłby zagwarantowany. Rozmowy brytyjsko-francusko-rosyjskie odbywały się oficjalnie, ale nikt nie wiedział o rozmowach Rosjan z Niemcami. Stalin zażądał od Francji i Wielkiej Brytanii uznania prawa do udzielenia pomocy Polsce i Rumuni, w przypadku agresji zbrojnej na te kraje. Z reguły jednak wiemy, że jeżeli jakieś państwo potrzebuje pomocy, to samo się o nią ubiega. Stalin chytrze dowodził, że gdyby Niemcy napadły na Polskę, to wojska rosyjskie musiałyby wkroczyć na terytorium Rzeczypospolitej, by zagwarantować bezpieczeństwo rosyjskiej mniejszości. Wielka Brytania, Francja i Związek Radziecki parafowały 24 lipca porozumienie polityczne, które miało wejść w życie po podpisaniu umowy wojskowej.
I to właśnie otworzyło drogę do pertraktacji Rosji z Niemcami?
Rozmowy z krajami zachodu miały na celu zmusić Hitlera, by pospieszył z lepszą ofertą. I tak się stało. Hitler zaoferował Stalinowi podział wpływów w Europie Wschodniej i Stalin mając taką ofertę, zażądał od Francuzów i Brytyjczyków bezwarunkowej zgody na prawo do pomocy w przypadku agresji pośredniej.
Co kryło się pod pojęciem „agresji pośredniej”?
Można je zobrazować np. sytuacją, kiedy chuligani niemieccy napadają na polski statek zacumowany w niemieckim porcie, będący suwerennym terytorium państwa polskiego. Taka interpretacja pozwalała już na gest „bratniej pomocy” niesionej na lufach sowieckich czołgów. Alianci nie chcieli się zgodzić na nowe Monachium, ale naciskali na ministra Józefa Becka, by zgodził się na proponowany kompromis. Minister Beck propozycję stanowczo odrzucił, ponieważ znacznie lepiej rozumiał sytuację i ewentualne konsekwencje takiej „pomocy” dla naszego kraju. Kiedy rozmowy zawisły w próżni, a było to 12 sierpnia, Stalin podjął decyzję nawiązania współpracy z Niemcami. Kilka dni później zgodził się na przyjazd ministra Ribbentropa do Moskwy i 23 sierpnia podpisano ten niechlubny dokument, który zmienił los Europy.
Czym właściwie był ten pakt?
Pakt Ribbentrop-Mołotow, formalnie rzecz biorąc, był paktem o nieagresji. Ale to jeden z najbardziej zakamuflowanych i załganych dokumentów dyplomacji. Dodajmy, że paktem o nieagresji był tylko z nazwy. Treść tego tajnego protokołu świadczy o czymś dokładnie odwrotnym – mianowicie o podziale stref wpływu i akcji rozbiorowej przeciwko państwom Europy Środkowo-Wschodniej. 17 września był pierwszym krokiem do realizacji tego planu. W pakcie użyto zdumiewającej formuły, o przypadku „przeobrażeń terytorialnych Europy Wschodniej”, jakby miało nastąpić jakieś tsunami czy trzęsienie ziemi. Tego sformułowania użyto jednak nieprzypadkowo, sygnatariusze paktu, wiedzieli, jaki będzie charakter tego przeobrażenia.
Jak uzgodniono podział Europy Wschodniej?
Strefa niemiecka miała sięgać do linii rzek: Sanu, Wisły z lewobrzeżną Warszawą, Narwi oraz Pisy. Terytorium na wschód od tej linii, z częścią Mazowsza, Lublinem i Białymstokiem, miało przypaść Związkowi Radzieckiemu. Również Estonia, Łotwa oraz rumuńska Besarabia miały należeć do sowieckiej strefy wpływów. Litwa natomiast miała być łupem niemieckim. Ten układ de facto przesądził losy Polski – Hitler dostał wolną rękę do ataku na nasz kraj. Sprawy przybrały dynamiczny bieg i 28 września w Moskwie doszło do kolejnego spotkania między Ribbentropem a Mołotowem. Uzgodniono wówczas pakt o granicach i przyjaźni, uzgodniono w nim przesunięcie linii demarkacyjnej wzdłuż Sanu, Bugu, Narwi i Pisy. Granica ta obowiązywała do końca przyjaźni niemiecko-sowieckiej, do 22 czerwca 1941 roku.
Dlaczego właśnie 17 września?
Po 1 września Sowieci zachowywali się bardzo enigmatycznie. Ambasador sowiecki w Warszawie Nikołaj Szaronow w pierwszym tygodniu wojny zaoferował nawet rządowi polskiemu pomoc w materiałach wojennych. Przewrotność strony sowieckiej była nieograniczona, kiedy 17 września o drugiej w nocy zerwano z łóżka ambasadora Polski Wacława Grzybowskiego i wręczono mu notę, która przeszła do historii jako wyjątkowy akt bezczelności. Nota stwierdzała, że państwo polskie przestało istnieć, uległo bankructwu, rząd przestał działać, armia Polska nie istnieje, Warszawa została zajęta i w związku z tym strona sowiecka uzurpuje sobie prawo wzięcia w opiekę ludności Polski wschodniej. O 4.00 rano Armia Czerwona ruszyła do ataku. Obowiązywała polsko-francuska umowa, w której Francja deklarowała udzielenie Polsce pomocy całością sił w piętnastym dniu po wypowiedzeniu wojny. Francja wypowiedziała wojnę Niemcom 3 września i Stalin odczekał umowne 15 dni. Kiedy jednak nic się nie stało – zaatakował.
A dlaczego nic się nie stało?
Otóż 12 września premierzy Francji i Wielkiej Brytanii spotkali się we francuskiej miejscowości Abbeville. Ustalili tam, że Polsce nie pomogą. Uznali, że los Polski zostanie przesądzony w ostatecznym wyniku wojny. Historia dowodzi, że tak się w istocie stało, 5 lat później o losie Polski decydował Stalin.
Jakie siły zaatakowały Polskę?
Siły sowieckie liczyły około 617 tys. żołnierzy, zorganizowanych w dwa fronty. Frontem białoruskim dowodził Michaił Kowaliow, a frontem Ukraińskim Siemion Timoszenko.
Jaka była sytuacja polskiego wojska i czy była szansa na skuteczną obronę?
W przededniu agresji sowieckiej sytuacja armii polskiej była bardzo trudna, ale około 25 wielkich jednostek walczyło z Niemcami i miało szanse wycofać się na tak zwane przedmoście rumuńskie i tam jeszcze przez jakiś czas stawiać opór. Po 17 września sytuacja Polski stała się beznadziejna, dlatego, że przeciw 25 polskim jednostkom walczyło 75 niemieckich i 50 sowieckich. Prawdopodobnie żaden europejski kraj nie wytrzymałby takiego naporu obcych wojsk. Ale opór był. Walczyli żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza, dwa dni broniło się Grodno. Armia Czerwona bezwzględnie zdusiła opór w tym mieście, doszło tu do masakry ludności cywilnej. Sowieci wykorzystywali napięcia etniczne, podburzali bojówki Ukraińców, Białorusinów i Żydów do atakowania polskich dworów, mieszkańców i wycofujących się żołnierzy. 17 września to obraz niewyobrażalnej katastrofy cywilizacyjnej. W latach 1939-1941, około miliona polskich obywateli zostało deportowanych w głąb Rosji. Sowieci zajęli 50% terytorium Polski z 14,3 milionami ludności Polski, z czego 6 milionów to byli etniczni Polacy.
Co oznacza dziś 17 września 1939 roku?
Federacja Rosyjska nie uznaje tego wydarzenia za agresję. 17 września Związek Radziecki pogwałcił międzynarodowe umowy, których był sygnatariuszem: po pierwsze, traktat ryski z 1921 roku o granicach; po drugie, pakt Brianda-Kellogga z 1928 roku o nieużywaniu siły między sąsiadami; po trzecie, polsko-sowiecki układ o nieagresji z 1932 roku, przedłużony w 1934 na okres dziesięciu lat. Po czwarte, deklarację londyńską i deklarację o agresji („Konwencja o określeniu napaści” z 1933 roku - red.), w której było wyraźnie powiedziane, że za agresje uważa się każdy akt użycia siły przeciw drugiemu państwu i nie można agresji tłumaczyć ani położeniem tego państwa, ani obroną mniejszości etnicznych i z innych powodów. Armia czerwona wtargnęła na tereny polskie w 1939 roku, a w 1945 roku historia ta spotkała Niemcy.
autor zdjęć: Jerzy Dudek / Forum
komentarze