Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach to trzecie co do wielkości targi zbrojeniowe na świecie. Podczas tegorocznej edycji zademonstrowano najnowsze rodzaje produkcji wojskowej, w tym sprzęt dla przeciwlotników i wojsk rakietowych, saperów, artylerzystów i łącznościowców. Do Polski przyjechało 609 firm z 30 państw. Jak kielecki salon prezentuje się na tle innych tego rodzaju imprez? I na których po prostu wypada być?
Rosyjskie targi zbrojeniowe – mniejsze niż polskie
Prawie w tym samym terminie (od 6 do 11 września, przypadkowo czy konkurencyjnie do polskich targów?) w Kubince koło Moskwy odbywa się 2. Międzynarodowe Forum Wojskowo-Techniczne Armia 2016, gdzie jest prezentowanych ponad 11 tys. egzemplarzy uzbrojenia i sprzętu wojskowego. W forum bierze udział przeszło sto firm rosyjskich i z zagranicy, m.in. z Francji, Irlandii, ze Szwajcarii, z Izraela, Indii, Chin i Pakistanu. Są też sojusznicy Rosji w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, czyli przedstawiciele z Armenii, Białorusi i Kazachstanu. Koncern Kałasznikow pokazał najnowszy ręczny karabin maszynowy oraz system bojowy Soratnik, obejmujący opancerzony pojazd gąsienicowy z kompletnym zestawem dowodzenia, łączności radiowej oraz systemem wykrywania i monitorowania celów.
Rosja jest ważnym w świecie eksporterem broni, drugim po USA; w pierwszym półroczu tego roku eksport broni przyniósł jej 4,6 mld USD.
Giganci we Francji i w Londynie
Jednak największymi targami uzbrojenia na świecie są paryskie Eurosatory, organizowane co dwa lata. Tegoroczne, które się odbyły 13–17 czerwca, zgromadziły 1572 wystawców z 56 krajów, przyjęły 57 108 zwiedzających ze 151 krajów, 213 oficjalnych delegacji z 94 krajów, 13 ministrów obrony narodowej i 23 wiceministrów tego resortu. Na targach uwagę przyciągały nowoczesne drony oraz środki przeciwko atakom cyberterrorystycznym. Prezentowano też najnowsze generacje czołgów, pojazdów opancerzonych i ciężarówek wojskowych, a także karabiny i systemy łączności.
Drugie pod względem znaczenia w świecie targi to organizowane w lata nieparzyste w Londynie Defence&Security Equipment International, czyli DSEI. W 2015 roku zgromadziły 1500 wystawców z 61 państw, a zwiedziło je ponad 32 tys. gości. I nie byli to „goście z ulicy”, bo na tę imprezę można przyjechać wyłącznie po uzyskaniu zaproszenia. W gronie szczęśliwców znalazły się m.in.: Algieria, Angola, Kolumbia, Irak, Oman, Katar, Pakistan, Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie, a także 14 reżimów autorytarnych, w tym Libia i Arabia Saudyjska. Izrael nie miał statusu oficjalnego gościa na targach, ale miał swój pawilon. Co warto zaznaczyć, Rosja nie została zaproszona na DSEI ze względu na nałożone na nią sankcje po aneksji Krymu. W Londynie swoją ofertę prezentowały głównie firmy zbrojeniowe z Wielkiej Brytanii i USA.
Ważne, zaliczane do największych targów zbrojeniowych na świecie, są te w stolicy Malezji, Kuala Lumpur, zwane DSA, które odbywają się co dwa lata. W tym roku można je było zwiedzać 18–21 kwietnia. Zgromadziły 1200 wystawców z ponad 60 państw. 34 tys. zwiedzających zapoznało się z nowinkami dotyczącymi uzbrojenia oraz ze szkoleniowymi systemami symulacyjnymi stosowanymi w wojsku.
Zbrojeniówka w drodze do Indii
Uwagę zarządów firm zbrojeniowych oraz szefów instytucji odpowiedzialnych za uzbrojenie przyciągają targi DEFEXPO, organizowane co dwa lata w Indiach, oraz IDEF w Turcji, czyli Międzynarodowe Targi Przemysłu Obronnego w Stambule, których kolejna edycja odbędzie się w maju 2017 roku. Targi w Stambule prezentują bogatą ofertę zbrojeniową Turcji, m.in. pojazdy opancerzone oraz rakiety. Te ostatnie w kooperacji tureckiego koncernu Rocestan z amerykańskim koncernem Lockheed Martin.
Corocznie w świecie odbywa się kilkadziesiąt mniejszych bądź większych targów przemysłu obronnego. Setki firm zbrojeniowych wystawiają na nich swe produkty, które tyle samo krajów pragnie kupić. Jednak na imprezach tego rodzaju zazwyczaj nie podpisuje się kontraktów, dochodzi do tego tylko w wyjątkowych przypadkach. Tam jedynie prezentuje się ofertę, ogląda ją i nawiązuje kontakty, a umowy raczej podpisuje się potem. Czyli trzeba po prostu jeździć i bywać.
komentarze