1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 10 tys. zł grzywny i 5-letni zakaz zajmowania stanowisk w Biurze Ochrony Rządu – taki wyrok usłyszał dziś gen. Paweł Bielawny. Byłego wiceszefa BOR oskarżono o nieprawidłowości przy ochronie wizyty VIP-ów w Smoleńsku, gdzie w 2010 r. rozbił się samolot z Lechem Kaczyńskim i prezydencką delegacją na pokładzie.
Proces oficera rozpoczął się w listopadzie 2014 roku. Pawła Bielawnego oskarżono o to, że od 18 marca do 10 kwietnia 2010 roku, jako wiceszef BOR, nie dopełnił obowiązków związanych z m.in. planowaniem, organizacją i wykonaniem zadań ochronnych Biura. Biegli, których opinie stały się podstawą oskarżenia, wskazali na nienależytą analizę zagrożeń i przygotowany niezgodnie z zasadami plan ochrony. Zabrakło też rekonesansu lotniska i sprawdzenia tras przejazdu prezydenta Polski. Ponadto do ochrony w Smoleńsku wyznaczeni zostali oficerowie niedoświadczeni w wizytach zagranicznych. Zarzuty dotyczyły również poświadczenia nieprawdy w dokumentacji. Chodziło o wskazanie, że współpracujący z Biurem Ochrony Rządu fotograf jest funkcjonariuszem BOR w składzie delegacji do Smoleńska.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga uznała zarzuty i stwierdziła, że oskarżony spowodował zagrożenie dla prezydenta i premiera. Wnosiła o karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 10 tysięcy złotych grzywny oraz zakaz wykonywania zawodu funkcjonariusza BOR przez 10 lat. Obrona domagała się uniewinnienia oficera. Oskarżony nie przyznał się do zarzutów.
Dziś sąd stołeczny uznał Paweł Bielawnego za winnego ws. katastrofy w Smoleńsku. Według niego oficer m.in. odstąpił od rekonesansu lotniska Siewiernyj, zatwierdził zaniżony stopień ochrony wizyt i nie zapewnił ochrony samolotów w Smoleńsku. Został on skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu, 10 tys. zł grzywny i 5-letni zakaz zajmowania stanowisk w BOR. – Powszechną wiedzą podmiotów współorganizujących obie wizyty – w tym Kancelarii Premiera, jak i Kancelarii Prezydenta – było, że Smoleńsk-Siewiernyj było lotniskiem zamkniętym. Tymczasem, według instrukcji HEAD, lądowanie samolotów z VIP-ami mogło następować tylko na lotniskach czynnych – uzasadniał wyrok sędzia Paweł Dobosz. Dlatego – jak podkreślił – smoleńskie lotnisko w ogóle nie powinno być brane pod uwagę jako miejsce lądowania samolotu transportującego najważniejsze osoby w państwie.
– Nie znam uzasadnienia sądu, mogę tylko powiedzieć, że wyrok w zawieszeniu jest spuścizną po czasach lekceważenia bezpieczeństwa i odpowiedzialności za zagrożenia, jakie spotkały osoby, które poległy w Smoleńsku – komentował dziś orzeczenie sądu Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej, który w lutym powołał w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych specjalną podkomisję do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. – Musimy sobie zdawać sprawę z dysproporcji między skalą tragedii a odpowiedzialnością, jaka ciąży na podsądnych i wyrokiem. Ale sędziowie i sądy są niezawisłe i oczywiście szanujemy ich wyrok – dodał.
Wyrok Sądu Okręgowego jest nieprawomocny.
10 kwietnia 2010 roku na lotnisku pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M z prezydencką delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Zginęło 96 osób – wśród nich zwierzchnik Sił Zbrojnych RP Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, szefowie Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Instytutu Pamięci Narodowej, prezes Narodowego Banku Polskiego oraz najważniejsi dowódcy naszej armii – szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i wszyscy dowódcy rodzajów sił zbrojnych.
Paweł Marian Bielawny, generał brygady, w latach 2007–2012 był zastępcą szefa Biura Ochrony Rządu. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu.
autor zdjęć: Krystian Maj/ FORUM
komentarze