Kilka dni temu wicepremier Rosji, Dmitrij Rogozin oskarżył NATO o zwiększanie liczby wojsk w Arktyce pod pretekstem badań klimatycznych. Rzecz w tym, że NATO jako sojusz, nie ma strategii wobec Arktyki, nie prowadzi też wspólnej polityki wobec tego regionu. Natomiast faktem jest, że poszczególne państwa członkowskie, których terytoria przylegają do rejonów arktycznych, prowadzą polityki narodowe, nierzadko ze sobą sprzeczne. Na przykład USA opowiadają się za zastosowaniem teorii morza pełnego, z pełną wolnością żeglugi w tym obszarze. Sprzeciwiają się temu na przykład Kanada i Rosja, chcące rejon podzielić na sektory należące do państw, których terytorium sąsiaduje z Arktyką.
Arktyka budzi ogromne zainteresowanie z powodu znajdujących się tam ok. 90 mld baryłek ropy naftowej, 1,67 bilionów m3 gazu ziemnego, ogromnych złóż węgla, złota i diamentów. Dlatego wiele państw jest skłonnych zainwestować miliardy dolarów w ich obecność wojskową w Arktyce. Władze Kanady podały, że przeznaczą 7 mld dolarów na budowę bazy wojskowej, jednocześnie rozwijając flotę arktyczną. Konieczność utrzymania w Arktyce obecności wojskowej została zapisana w doktrynie wojennej USA. Generalicja uważa ją za kluczowy element bezpieczeństwa narodowego, dlatego Amerykanie tworzą na tym obszarze tymczasowe dowództwo i rozpoczęli budowę tymczasowej bazy, w której ma stacjonować ok. 70 żołnierzy. Wzmacniają także stacjonujący na Alasce garnizon.
Rosja wzmacnia wojska w rejonie arktycznym
Szczególnie aktywna w tym rejonie świata jest Rosja, ponieważ Arktyka ma stanowić jej bazę surowcową w XXI wieku. W Rosji bowiem część najbardziej eksploatowanych złóż (których wydobycie jest stosunkowo najtańsze) ropy, gazu ziemnego i innych surowców jest na wyczerpaniu. Należy wspomnieć, że na obszarze podbiegunowym bazy miały radzieckie atomowe okręty podwodne. Nad Arktyką przebiegały trajektorie rakiet balistycznych oraz trasy bombowców strategicznych.
Zainteresowanie tym regionem znalazło odbicie w doktrynie wojennej Rosji, w rozdziale: „Zagwarantowanie interesów narodowych Federacji Rosyjskiej w Arktyce”. Świadczy to o tym, że Rosja będzie pilnować swoich interesów w Arktyce przy pomocy sił zbrojnych, odbudowując swoją flotę wojenną i zwiększając produkcję atomowych okrętów podwodnych. Obecnie 2/3 rosyjskiej floty podwodnej ma bazy w strefie podbiegunowej. Na archipelagu Nowa Ziemia Moskwa planuje rozmieścić myśliwce przechwytujące oraz stworzyć brygadę arktyczną w sile dywizji. Na Wyspie Wrangla i Przylądku Schmidta Rosja zbudowała arktyczne miasteczka wojskowe, a na wyspie Kotielnyj w archipelagu Wysp Nowosyberyjskich przeprowadziła pierwsze w świecie masowe lądowanie desantu w Arktyce. W rejonie podbiegunowym działa okręt atomowy „Kalitka” jako laboratorium badawcze. W czasach ZSRR jego celem było zniszczenie systemu wczesnego ostrzegania NATO, monitorującego ruch radzieckich okrętów podwodnych w Murmańsku. Na dalekiej Północy stacjonują oddziały wojsk obrony lotniczo-kosmicznej, a w Workucie trwa budowa stacji radiolokacyjnej.
W Arktyce Rosjanie testują zestawy przeciwlotnicze Pancyr-S1, czyli samodzielne przeciwlotnicze zestawy artyleryjsko-rakietowe lądowego bazowania do ochrony obiektów przed środkami ataku lotniczego. Rosja zamierza zbudować tam 13 lotnisk i 10 punktów radiolokacyjnych. Gen. Wiktor Bondariow, dowódca Sił Powietrznych Rosji, stwierdził niedawno, że „Rosja nie ma na razie dla siebie przeciwników w Arktyce”. Jej pozycję w rejonie umacniają radary „Słonecznik”, wykrywające obiekty nawodne i podwodne z odległości 450 km, widoczne zarówno bezpośrednio, jak i za linią horyzontu. Moskwa raczej nie ma też konkurentów w poruszaniu się po Oceanie Arktycznym – dzięki flocie 41 lodołamaczy. Dla porównania – USA dysponują tylko trzema i to przestarzałymi. Co więcej, Rosjanie podejmą budowę kolejnych 11 lodołamaczy. Rosja obawia się natomiast rozmieszczenia w strefie podbiegunowej elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
„Zimna wojna” o skuty lodem kontynent
Niektórzy amerykańscy eksperci wykluczają na obecnym etapie wybuch „gorącej wojny” o Arktykę, choć nie wykluczają „zimnej wojny”. Za oceanem część ekspertów uważa nawet, że aktywizując swoje działania w Arktyce, Rosja rozpoznaje teren i podejmuje przygotowania do III wojny światowej. Tym bardziej, że na skutym lodem kontynencie robi się coraz ciaśniej: surowców w tym rejonie poszukują nawet Chiny i Indie, a ostatnio szlakami żeglugowymi w okolicach Bieguna Północnego interesują się Singapur i Korea Południowa. Bogactwami Arktyki jest zainteresowana również Unia Europejska.
Jednak wbrew oskarżeniom rosyjskich polityków samo NATO nie podejmuje większych działań w Arktyce. Żaden ze szczytów Sojuszu nie zajmował się tym rejonem. Dopiero w 2009 roku w Reykjaviku, na konferencji poświęconej problemom dalekiej Północy, Sekretarz Generalny NATO, Jaap de Hoop Scheffer, uznał ten obszar za strategicznie ważny dla Sojuszu. Eksperci amerykańskiego konserwatywnego think tanku Heritage Foundation uważają, że zbliżający się warszawski szczyt NATO powinien zwrócić uwagę Paktu na Arktykę.
komentarze