Zmiany w szkolnictwie podoficerskim są nieodzowne. Nowa koncepcja kształcenia powinna obejmować nie tylko kwestie organizacji szkoły czy programu nauczania, ale także prowadzenia żołnierza po ścieżce rozwoju. Opinie o systemie kształcenia w szkołach podoficerskich dla czytelników „Polski Zbrojnej” zebrali Paulina Glińska i Piotr Bernabiuk.
O tym, kim będą absolwenci szkoły podoficerskiej, w znacznej mierze decyduje wcześniejszy dobór i przygotowanie kandydatów. A w tej kwestii od dłuższego czasu ścierały się ze sobą dwie sprzeczne tendencje. W trosce o przyszłość korpusu podoficerskiego masowo wypychano na kaprali szeregowych kończących 12-letnią służbę. Z jednej strony działa bowiem presja, by ratować wartościowych żołnierzy przed odesłaniem do cywila, nawet takich niemających najmniejszych predyspozycji przywódczych. Z drugiej, daje się zauważyć dalekowzroczność dowódców, planujących przyszłość jeśli nie całego korpusu podoficerskiego sił zbrojnych, to przynajmniej własnej jednostki.
Masówkę skutecznie zatrzymało wprowadzenie w 2013 roku egzaminów do szkół podoficerskich. Zdaniem st. chor. sztab. Pawła Urbańskiego, komendanta Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych, o ich formule można by jeszcze dyskutować, jednak poprzeczka dla chętnych do awansu została znacznie podniesiona. Zwraca on przy tym uwagę, że dziś nie wystarczy już tylko spełnienie formalnych wymagań i zgłoszenie akcesu do udziału w egzaminach wstępnych do szkół podoficerskich: – Obecnie wstępnej selekcji ochotników najczęściej dokonują starsi podoficerowie dowództw, biorąc też na siebie przygotowanie szeregowych do awansu. St. chor. sztab. Krzysztof Gadowski, starszy podoficer Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, dodaje przy tym, że w ten proces przygotowawczy powinni się angażować również bezpośredni przełożeni kandydatów: – Utarło się, że należy to do obowiązków pomocników ds. podoficerów i to z reguły oni są w jednostkach obarczeni organizacją i przeprowadzeniem kursów przygotowawczych. Nie zdejmuje to jednak odpowiedzialności za wyszkolenie żołnierzy z dowódców drużyn czy plutonów. (…)
O ile jednak w kwestii selekcji kandydatów wiele się ostatnio zmieniło na lepsze, o tyle sam program szkolenia od lat pozostaje w zasadzie taki sam. Sześciomiesięczna edukacja przyszłych kaprali dzieli się na kwartał ogólnowojskowego szkolenia w „podoficerce” i kolejne trzy miesiące, w zależności od specjalności, spędzone w jednym z centrów szkolenia. W drugiej fazie żołnierze przechodzą też dwutygodniowe praktyki w wybranej jednostce, po czym zdają egzaminy w szkole podoficerskiej. Jeśli się powiodą, wracają do swoich jednostek po uroczystym wręczeniu świadectw.
Dyskusja nad potrzebą wprowadzenia zmian w programie nauczania trwa w zasadzie od kilku lat. Przedstawiciele SPWL podkreślają, że o ile do treści przerabianych zagadnień nie ma większych zastrzeżeń, o tyle budzą je proporcje czasowe poszczególnych zajęć. Wszyscy zgadzają się co do tego, że w pracach nad przyszłym modelem kształcenia podoficerów będzie potrzebny kompromis.
Więcej na temat szkolenia podoficerów w marcowym numerze miesięcznika „Polska Zbrojna”.
autor zdjęć: chor. Marcin Szubert
komentarze