27 i 28 lutego 1919 roku, na północ od Polesia miała miejsce pierwsza polska ofensywa przeciwko bolszewickiej Armii Zachodniej. Prowadziły ją dwie odizolowane grupy polskich wojsk. Miały osiągnąć linię terenową umożliwiającą skuteczniejsze prowadzenie obrony. Do pierwszych potyczek regularnych oddziałów Wojska Polskiego i Armii Czerwonej doszło dwa tygodnie wcześniej, 14 lutego pod Berezą Kartuską. Ciekawostką jest fakt, iż żołnierze obu walczących stron posługiwali się językiem polskim.
Zgodnie z tendencją do stosowania skrótów oraz w efekcie propagandy PRL, wojnę z Rosją sowiecką nazywano zwykle „wojną 1920 roku”. Za jej początek uważano ofensywę kijowską z 24 kwietnia 1920 roku. Umyka uwadze fakt, iż polscy ochotnicy z improwizowanych oddziałów samoobrony Wileńskiej, Lidzkiej i Szczuczyńskiej potykali się z bolszewikami już na przełomie 1918 i 1919 roku pod Wilnem. 6 stycznia Dywizja Pskowska Armii Czerwonej zajęła Wilno i została przemianowana na Dywizję Litewską. Armia Czerwona planowała opanowanie nowych obszarów dzisiejszej Litwy i Białorusi w miarę opuszczania tych terenów przez wojsko niemieckie tzw. „Ober-Ost”. W tym celu bolszewicy utworzyli Armię Zachodnią, której jedna z dywizji nosiła nazwę Zachodniej Dywizji Strzelców. W jej skład wchodziły m.in. Pułk Warszawski, 2 Pułk Lubelski, 3 Pułk Siedlecki, 4 Pułk Warszawski, 5 Pułk Wileński, 6 Pułk Grodzieński i 1 Warszawski Pułk Czerwonych Huzarów. Dywizja została sformowana na podstawie Dekretu nr 115 Radzieckiej Wojennej Rady Rewolucyjnej z 15 października 1918 roku, z żołnierzy rosyjskich o narodowości polskiej, którzy służyli w różnych jednostkach Armii Czerwonej.
Żołnierze tej dywizji walcząc przeciwko Polsce realizowali politykę Rosji Sowieckiej. A celem jej polityki w latach 1919-1920 było podbicie państw europejskich i przekształcenie ich w republiki radzieckie. Tłumaczył to półtora roku później Lenin: „(...) doszliśmy do przekonania, że zbrojny atak Ententy przeciwko nam skończył się, że wojna obronna z imperializmem skończyła się, wygraliśmy ją (...) Ocena wyglądała następująco: wojna obronna jest skończona (…) Stanęliśmy przed nowym zadaniem (...) Mogliśmy i powinniśmy wykorzystać sytuację militarną, żeby rozpocząć wojnę zaczepną. Sformułowaliśmy to nie w oficjalnej uchwale, zawartej w protokółach Komitetu Centralnego, (...) ale powiedzieliśmy między sobą, że sprawdzimy za pomocą bagnetów, czy w Polsce nie dojrzała już proletariacka rewolucja socjalistyczna (...) [Stwierdziliśmy], że gdzieś w Warszawie znajduje się nie centrum polskiego rządu burżuazyjnego i republiki kapitału, ale centrum całego współczesnego systemu imperialistycznego oraz, że okoliczności pozwalają nam wstrząsnąć tym systemem i prowadzić politykę nie w Polsce, ale w Niemczech i w Anglii”.
Być może w celu wspomnianego „sprawdzenia za pomocą bagnetów” skierowano „polską” Zachodnią Dywizję Strzelców Armii Czerwonej przeciwko Wojsku Polskiemu. Użyłem cudzysłowu, ponieważ w tamtych latach, w spadku po Rzeczypospolitej Obojga Narodów, określenie „Polak” rozumiano w kategoriach kulturowo-politycznych a nie wyłącznie etnicznych, jak obecnie. Dlatego np. działacz socjalistyczny i niepodległościowy, sierż. Iskander Mirza Duzman Beg Sulkiewicz, ps. Michał, poległy jako legionista I Brygady w 1916 roku pod Sitowiczami, był Polakiem narodowości tatarskiej. Z kolei w Zachodniej Dywizji Strzelców służyli bolszewicy narodowości polskiej. Polski był w niej tylko język używany przez żołnierzy. Z tego powodu nazywanie Zachodniej Dywizji Strzelców „polską dywizją” to nadużycie. I nie można nazwać tamtych walk walkami bratobójczymi.
Po stronie polskiej w starciach uczestniczyły oddziały Grupy Podlaskiej generała Antoniego Listowskiego (5 baonów piechoty, 2 szwadrony jazdy i bateria artylerii) oraz formującej się dopiero regularnej Dywizji Litewsko-Białoruskiej (3 baony piechoty, szwadron jazdy i bateria artylerii) gen. Wacława Iwaszkiewicza, który przejawiał skłonności do prowadzenia działań zaczepnych. Oba zgrupowania działały oddzielnie, z odsłoniętymi skrzydłami. Ze względu na różny skład, w komunikatach Sztabu Generalnego WP oddziały były nazywane grupami z podaniem nazwiska dowódcy grupy. I tak 14 lutego 1919 roku grupa kpt. Piotra Mienickiego przy współudziale oddziału mjr. Jerzego Dąmbrowskiego „Łupaszki” zdobyła Berezę Kartuską, wypierając garnizon Armii Czerwonej z miasta i biorąc 80 jeńców. Inna polska grupa stoczyła potyczkę w miejscowości Mosty nad Niemnem. Ta data uznawana jest za początek wojny polsko-sowieckiej.
Polskie oddziały krok po kroku przejmowały teren od wycofujących się Niemców z „Ober-Ostu”. Po przejęciu przez Polaków Białegostoku (nie wchodzącego wcześniej w skład Priwislanskiego Kraju), Rosja Sowiecka wystosowała formalny protest. Widać, że w opinii bolszewików słynna zasada samostanowienia narodów na terenach etnicznie polskich miała jednak swoje granice. Z tego powodu nie dziwi fakt, iż 20 lat później Białystok znalazł się po wschodniej stronie linii Ribbentrop-Mołotow.
W rejonie Berezy Kartuskiej oddziały Dywizji Litewsko-Białoruskiej weszły w styczność bojową z 3 Pułkiem Siedleckim, 4 Pułkiem Warszawskim i 6 Pułkiem Grodzieńskim Zachodniej Dywizji Strzelców. Prawosławna ludność miejscowa sympatyzowała z bolszewikami, a na tyłach polskiego ugrupowania znajdowały się jeszcze wojska niemieckie. Dochodziło do licznych starć i potyczek, w tym na tyłach przeciwnika. 24 lutego oddział mjr. Dąmbrowskiego „Łupaszki” przejściowo zajął Byteń, zmuszając do ucieczki dowództwo 4 Pułku Warszawskiego i biorąc 50 jeńców.
Ze względu na zaangażowanie większości sił polskich w walkach z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej, dla jednostek generałów Wacława Iwaszkiewicza i Listowskiego przewidywano jedynie prowadzenie działań obronnych w celu utrzymania przejętego od „Ober-Ostu” terenu. Jednak wspomniani generałowie, po analizie sytuacji doszli do wniosku, że łatwiejsza do obrony będzie linia oparta o przeszkody terenowe, w tym przypadku o rzeki Szczara i Jasiołda. Po kilkakrotnych wnioskach do Naczelnego Dowództwa o zaakceptowanie planu ograniczonej ofensywy w celu osiągnięcia wzmiankowanej linii, otrzymali zgodę na przesunięcie linii frontu z zaznaczeniem, że nie otrzymają żadnego wzmocnienia. Józef Piłsudski zażądał od generałów meldowania ze znacznym wyprzedzeniem czasowym o planowanych działaniach i nie podejmowania samodzielnych inicjatyw zaczepnych.
27 lutego rozpoczęła natarcie Grupa Podlaska gen. Listowskiego, dzień później Dywizja Litewsko-Białoruska gen. Iwaszkiewicza. Ofensywa była prowadzona w trudnym terenie przez dwie odizolowane grupy słabych liczebnie wojsk, bez możliwości taktycznego współdziałania, a także koordynowania i wsparcia działań przez Naczelne Dowództwo. Wspólna była tylko myśl operacyjna osiągnięcia dogodnej linii terenowej w celu prowadzenia dalszej skuteczniejszej obrony. Do 5 marca oba zgrupowania osiągnęły założone cele i zajęły linię Szczara – kanał Ogińskiego – Jasiołda.
Osiem dni później gen. Iwaszkiewicz, ze względu na skłonności do prowadzenia działań zaczepnych niekoniecznie za zgodą przełożonych, został odwołany ze stanowiska dowódcy Dywizji Litewsko-Białoruskiej i przydzielony do wojsk walczących z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej. Tam zastąpił odwołanego gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Naczelny Wódz uznał, że tam jego kompetencje mogą być wykorzystane z większym pożytkiem dla sprawy i jak zwykle, nie pomylił się.
komentarze