Polska, zabiegając o wzmocnienie wschodniej flanki NATO m.in. poprzez zwiększenie obecności sił Sojuszu w naszym regionie, może liczyć na wsparcie ze strony USA. Amerykanie chcą bardziej zaangażować się w budowę bezpieczeństwa w Europie, stąd decyzja prezydenta Baracka Obamy, by czterokrotnie zwiększyć budżet operacyjny i wydatki na inwestycje militarne na Starym Kontynencie.
Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by uzyskać zgodę na stałą rotacyjną obecność sił NATO w Polsce. Rząd pani premier Beaty Szydło i minister obrony narodowej zabiegają o zgodę na utworzenie baz wojsk NATO na wschodniej flance. To dla nas priorytet, bo zwiększa bezpieczeństwo Polski. Dlatego chcemy by, na lipcowym szczycie, którego gospodarzem będzie Polska, postanowiono m.in. o zwiększeniu inwestycji w infrastrukturę NATO w naszym regionie czy częstszych ćwiczeniach wojsk sojuszniczych.
Na trwającym właśnie spotkaniu ministrów obrony w Brukseli prawdopodobnie nie zapadną ostateczne decyzje w tej sprawie, ale spodziewam się, że od jego uczestników usłyszymy ważne deklaracje. Na rozstrzygnięcia musimy jednak poczekać do szczytu NATO w Warszawie.
USA chcą dać jasny sygnał Rosji, że zależy im na bezpieczeństwie wszystkich członków NATO. Dlatego Stany Zjednoczone rozważają utworzenie w państwach bałtyckich i w Polsce 4 batalionów o liczebności od 800 do tysiąca żołnierzy każdy.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie państwa członkowskie popierają polskie postulaty, by na terenie Europy Środkowo-Wschodniej powstały bazy wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego. Sprzeciwia się temu chociażby Berlin. Mam jednak nadzieję, że wobec wsparcia, jakie otrzymujemy ze strony USA, Niemcy wykażą się pragmatyzmem i nie będą blokować decyzji o zwiększaniu liczby natowskich żołnierzy. Tym bardziej, że przecież większość z nich to będą wojskowi z US Army – największej armii w Sojuszu.
Bazy NATO znajdują się m.in. w Niemczech czy we Włoszech i nie widzę powodów, dla których nie miałyby być także w Polsce.
autor zdjęć: Krzysztof Żuczkowski
komentarze