W minionym tygodniu około 300 uczonych islamskich z 60 państw podczas konferencji w Marakeszu potępiło terroryzm, uznając go za patologię islamu. To pierwsza tak ważna deklaracja ze strony świata muzułmańskiego, która – choć nie wyeliminuje fundamentalistycznego terroru z dnia na dzień – w dłuższej perspektywie daje większą nadzieję na jego zakończenie niż bomby zrzucane na ISIS.
W trzydniowej konferencji w Marakeszu wzięli udział islamscy przywódcy religijni i polityczni, a także naukowcy. Wśród nich byli reprezentanci wszystkich odłamów islamu pochodzący z większości (aż 60) krajów muzułmańskich. Konferencję zorganizował marokański król Mohammad VI oraz organizacja ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Forum dla Pokoju w Społecznościach Muzułmańskich (ang. Forum for Promoting Peace in Muslim Societies). Jednym z zaproszonych gości był też biskup katolicki Michel Dubost, odpowiedzialny we francuskim episkopacie za dialog z innymi religiami.
Na zakończenie konferencji liderzy islamscy wystosowali apel wzywający do przestrzegania wolności religijnej w świecie islamu. Celem tej deklaracji jest ochrona mniejszości religijnych żyjących w państwach muzułmańskich. Liderzy podkreślali, że ofiarami ISIS na terenie Syrii i Iraku są chrześcijanie i jazydzi. Wskazali też na konflikty między szyitami a sunnitami. – Wolność religijna została zapisana w Koranie. Musimy rozpowszechnić tę informację i odrzucić idee propagowane przez DAESH (ISIS) czy Al-Kaidę – mówił podczas konferencji Mohammed Elsanousi, dyrektor jednej z organizacji pokojowych.
Także bp Dubost, relacjonując to wydarzenie, wskazywał, że uczestnicy konferencji potępili terroryzm jako patologię w obrębie ich religii. – Była to konferencja o znaczeniu historycznym – ocenił w rozmowie z Radiem Watykańskim. – Oczywiście, jest ona reakcją na terroryzm i wynika z wydarzeń Arabskiej Wiosny. Ale po raz pierwszy na tak wysokim szczeblu uznano, że istnieje związek między tymi, którzy powołują się na islam w szerzeniu terroru, a samym islamem. Nazywają to patologią islamu i chcą to przezwyciężyć. Takie postawienie problemu uważam za bardzo ważne – podkreślił francuski duchowny.
Mimo to konferencja w Marakeszu przeszła niemal bez echa w mediach zachodnich. Uwagę na nią zwróciły głównie media katolickie, jak wspomniane już Radio Watykańskie, watykański dziennik „L'Osservatore Romano”, czy w Polsce Katolicka Agencja Informacyjna.
To wymowne, bo pokazuje, gdzie świat zachodni wypatruje środków do walki z islamskim terroryzmem – są to bardziej bomby zrzucane na terytoria Syrii zajmowane przez ISIS niż wiara, że świat islamu sam sobie poradzi z tym problemem.
Takiej możliwości nie wskazywał też żaden z uczestników ostatniej debaty „Polski Zbrojnej” (relacja w lutowym numerze miesięcznika), podczas której szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, czy można wygrać wojnę z tzw. państwem islamskim. Naukowcy i eksperci, z którymi rozmawialiśmy, byli zgodni, że eskalacja fundamentalizmu w świecie jest obecnie tak poważna, że pokonując jedno, nawet duże, ugrupowanie, takie jak ISIS, nie wyeliminujemy terroryzmu, bo na jego miejsce pojawią się nowe.
Niejako na potwierdzenie tych słów dzień po zakończeniu konferencji liderów islamskich w Marakeszu dżihadyści z organizacji Boko Haram dokonali krwawego zamachu w obozach dla uchodźców w północno-wschodniej Nigerii, zabijając co najmniej 86 niewinnych osób.
Złudzeń, że deklaracja liderów islamskich jednym cięciem zlikwiduje terroryzm, nie ma więc żaden z komentatorów. Ale nikt też nie ma złudzeń, że terroryzm taki jest możliwy do pokonania raz na zawsze uderzeniem jakichkolwiek sił zbrojnych.
Deklaracja liderów islamu złożona w Marakeszu, co podkreślił bp Dubost, choć nie ma wpływu na bieżące wydarzenia, jest dopiero początkiem pewnej drogi. To droga polegająca bardziej na wyrzeczeniu się terroryzmu, niż na jego fizycznym wyeliminowaniu. Biorąc pod uwagę naturę tego zjawiska, wydaje się, że innej skutecznej drogi nie ma.
komentarze