Wśród członków tzw. Państwa Islamskiego są ludzie z przeszkoleniem wywiadowczym, pochodzący ze służb i jednostek specjalnych państwa irackiego i syryjskiego, ale nie tylko, bo także Federacja Rosyjska rozgrywa tam swoje interesy – mówią w debacie „Polski Zbrojnej” eksperci zajmujący się terroryzmem i sprawami Bliskiego Wschodu. Rozmawiają o zagrożeniu terroryzmem w Europie i o tym, jak wygrać wojnę z Daesh.
Islamiści chcą zajmować nowe tereny i budować przyczółki kalifatu. Czy będą także wysyłać do Europy swoich emisariuszy, by przeprowadzali spektakularne ataki?
Andrzej Mroczek, ekspert ds. terroryzmu i przestępczości zorganizowanej oraz zarządzania w stanach nadzwyczajnych i kryzysowych, wykładowca Uniwersytetu SWPS: Rok temu faktycznie zależało im na zdobywaniu jak największych terenów. Od kilku miesięcy ich strategia opiera się na trzech działaniach: eksport, import i propaganda. „Importują” ludzi, którzy będą mogli bezpośrednio uczestniczyć w walkach, być zapleczem do prowadzenia propagandy w różnych ośrodkach. Zdobywają więc kolejnych zwolenników, którzy do nich przyjeżdżają, a „eksportują” tych, którzy mają do wykonania konkretne zadania, także terrorystyczne. Wśród członków tak zwanego Państwa Islamskiego są ludzie z przeszkoleniem wywiadowczym, pochodzący ze służb i jednostek specjalnych państwa irackiego i syryjskiego, ale nie tylko, bo także Federacja Rosyjska rozgrywa tam swoje interesy.
Wśród uchodźców są sympatycy Państwa Islamskiego, a także członkowie organizacji terrorystycznych. Zostały nawet ujawnione i zatrzymane osoby wcześniej podejrzewane o działalność terrorystyczną. Trudno oszacować, ilu ich już się dostało do Europy lub jeszcze się dostanie. Są natomiast wymowne przykłady tego zjawiska. Na Sycylii w obozie dla uchodźców znalazł się mężczyzna, który w 2007 roku został skazany we Włoszech za założenie siatki terrorystycznej i planowanie zamachów. Odsiedział wyrok, został deportowany do Tunezji i wrócił wraz z falą uchodźców na teren Włoch.
Katarzyna Górak-Sosnowska zajmuje się Bliskim Wschodem i społecznościami muzułmańskimi w Europie, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Ekonomicznej Szkoły Głównej Handlowej, doktor habilitowany religioznawstwa (Uniwersytet Jagielloński): Przypinanie uchodźcom łatki terrorysty doprowadza do antymuzułmańskiego dyskursu w Europie. Mieszkający tu muzułmanie czują się jeszcze bardziej wyalienowani – mieszkają na Starym Kontynencie od wielu pokoleń i nagle muszą się tłumaczyć, że nie są wielbłądami. A skoro są źle traktowani, otwiera im się potencjalne pole do przejścia na drugą stronę.
Ziad Abou Saleh, ekspert ds. negocjacji i komunikacji międzykulturowej między Polską a światem arabskim, socjolog na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu, pochodzi z Syrii: Jeśli Państwo Islamskie chce przysłać do Europy terrorystów, to stać je na bilety lotnicze w klasie biznes. Sposób prosty i niebudzący podejrzeń. Nie wykluczam, że mogą w tym celu wykorzystać też szlak uchodźców. Ale od czego mamy służby?
Czy „samotny wilk”, którym nas straszą media, wmiesza się między uchodźców i dokona u nas zamachu? Czy do przeprowadzenia takiego ataku nie potrzebuje bazy?
Andrzej Mroczek: Trzeba odróżnić jesienne zamachy w Paryżu od tych z początku 2015 roku, gdy Państwo Islamskie działało razem z Al-Kaidą. Pojawiała się wówczas potwierdzona informacja, że zatrzymano komando Czeczenów posiadających długą broń palną i materiały wybuchowe. Ten wątek nie został jednak podjęty. Należy także odróżnić „samotnego wilka” od solo terrorysty. „Samotnym wilkiem” nazwano naszego rodaka Teda Kaczyńskiego, który terroryzował USA. Nikt go nie inspirował, tak samo jak w Szwecji Andersa Breivika. Jeżeli tacy ludzie nie upublicznią swoich chorych pomysłów, ich wykrycie jest niemal niemożliwe. Solo terroryści działają natomiast w pojedynkę, ale są inspirowani przez organizacje terrorystyczne. Działają indywidualnie albo w ramach struktury, ale zawsze sami. Ich wykrycie także jest bardzo trudne.
Ziad Abou Saleh: W Polsce muzułmanie stanowią ułamek procenta. Z moich badań wynika, że są lojalni wobec kraju, w którym żyją. Są zasymilowani. Terrorysta nie znajdzie tutaj swoich. Uważam, że Polska nie jest dla Państwa Islamskiego krajem interesującym: nie była częstym gościem na Bliskim Wschodzie i nie brała aktywnego udziału w brudnych wojnach. Nie zarobiła, jak inne kraje, na wojnach w Iraku i Afganistanie. Według mnie, nie ma żadnych przesłanek, żeby Polska stała się miejscem atrakcyjnym dla terrorystów.
Andrzej Mroczek: Powiedział Pan, że Polska nie jest atrakcyjnym celem, ale w telewizyjnym spocie wśród flag, na których tle przemawiał przedstawiciel Państwa Islamskiego, znalazła się także ta nasza, biało-czerwona.
Całą debatę można przeczytać w lutowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze