By móc służyć w wojskach specjalnych, należy być cierpliwym, silnym fizycznie i psychicznie oraz mieć dużo… szczęścia, by zaliczyć wszystkie etapy prowadzące do wymarzonego celu. Po drodze jest wiele przeszkód, które sprawiają, że większość próbujących odpada jeszcze w trakcie „wielkiego marszu”. Selekcja jest procesem długotrwałym i nie chodzi tu o czas jej trwania, a o czas przygotowania do niej.
Nie tak dawno rozmawiałem z dowódcą jednostki wchodzącej w skład wojsk specjalnych, który narzekał na poziom przygotowania oraz sprawności fizycznej kandydatów. Z roku na rok – jak zauważył – jest coraz gorzej. Zaczyna to być problemem, bo coraz mniej osób zdaje selekcję.
Co zrobić, by zatrzymać tę negatywną tendencję? Jednym z rozwiązań jest przyjęcie przepisów pozwalających na prowadzenie kursów przygotowawczych dla kandydatów do WS. Można by je prowadzić przy szkołach wojskowych lub centrach szkolenia. Prowadzącymi kurs mogliby być żołnierze z poszczególnych jednostek specjalnych lub instruktorzy wywodzący się z WS, którzy odeszli do rezerwy. Kursantów obserwowałby psycholog oceniający ich predyspozycje psychiczne.
Intensywne zajęcia sprawnościowe pokazałyby mocne i słabsze strony kursantów. Ale nie tylko instruktorzy czy psychologowie sprawdzaliby podczas kursu, czy mają przed sobą materiał na komandosa. Także sami kandydaci przekonaliby się, czy faktycznie są gotowi do selekcji.
Przy przygotowywaniu kandydatów do selekcji warto wykorzystać doświadczenie stowarzyszeń byłych żołnierzy wojsk specjalnych, które w ramach swojej działalności organizują podobne kursy. Doświadczeni żołnierze wiedzą, jak szkolić, by kandydat nawet ze słabszymi stronami stał się w przyszłości wartościowym operatorem wojsk specjalnych.
Uważam, że dobrze napisany program takich kursów przygotowawczych i dobrze przeprowadzony przy udziale żołnierzy z poszczególnych jednostek specjalnych sprawiłby, że wartościowi kandydaci przejdą przez sito selekcji i staną się żołnierzami wojsk specjalnych.
komentarze