Zapowiadane przez szefa MON zwiększenie liczebność armii nie tylko wzmocni nasze bezpieczeństwo, lecz także jest świetną okazją do zmodyfikowania obecnego systemu awansów żołnierzy oraz zwiększenia liczby etatów w poszczególnych korpusach. Przede wszystkim warto pomyśleć o ułatwieniach przy przechodzeniu z korpusu szeregowych, najniższego istniejącego w wojsku, do korpusu podoficerskiego.
Powszechnie wiadomo, że w korpusie podoficerskim brakuje etatów na pierwszy stopień. To bolączka dowódców, kadrowców i samych szeregowych, którzy są wzorowymi żołnierzami i chcieliby awansować. Zwiększenie liczebności armii powinno oznaczać jednoczesne zwiększenie etatów zaszeregowanych do stopnia kaprala. Tym samym starsi szeregowi mieliby większe szanse na pierwszy stopień podoficerski.
Ktoś może zapytać, jaki jest sens zwiększania etatów podoficerskich dla szeregowych, skoro po zmianie przepisów będą mogli służyć dłużej niż przewidywał ich dotychczasowy kontrakt. Odpowiedź jest prosta – każdy człowiek ma ambicję. To ona motywuje go do pracy nad sobą i popycha do wspinania się po kolejnych stopniach kariery zawodowej. To ważne szczególnie w tak zhierarchizowanej strukturze, jaką jest wojsko.
Powinny zostać opracowane rozwiązania ułatwiające w większym niż obecnie stopniu płynne przechodzenie kadr korpusu najniższego do korpusu wyższego. Kadra podoficerska (i nie tylko) zyskałaby żołnierzy doświadczonych, wyszkolonych i obytych w walce (np. uczestników misji). To oni najlepiej sprawdzą się w roli szkolących młodych żołnierzy mających zasilić nowe jednostki czy oddziały.
Zwiększenie armii może też stać się okazją do zmian struktury korpusów i poszczególnych stopni wojskowych. Powinna istnieć szybka ścieżka rozwoju. Nie może być tak, że żołnierz, który ma etat młodszego chorążego nie będzie miał możliwości awansu przez wiele lat tylko dlatego, że brakuje dla niego etatu chorążego. Może warto przywrócić etaty „łamane”. I tak np. młody podporucznik trafiałby na etat podporucznik łamany na porucznika, a młodszy chorąży na etat młodszego chorążego łamany na chorążego. To umożliwi szybsze awansowanie przy jednoczesnym spełnieniu wymogu odsłużenia przewidzianego czasu na danym stanowisku. Takie rozwiązanie było już w wojsku stosowane. Wówczas podporucznikiem było się zazwyczaj trzy lata (z możliwością szybszego awansu po dwóch latach), a porucznikiem – cztery. Przepływ na poszczególne etaty odbywał się zgodnie z ustalonymi wymaganiami dotyczącymi wykształcenia, językiem czy kursami.
Niedawno wprowadzono możliwość awansu starszych szeregowych na pierwszy stopień oficerski w ramach studium oficerskiego. Czy to dobry pomysł? Mam mieszane odczucia. Uważam, że w pierwszej kolejności taką szansę powinni mieć podoficerowie – już od stopnia kaprala. Zdaję sobie sprawę, że wśród starszych szeregowych są żołnierze wyjątkowo zdolni. Jednak lepiej by było, aby takich wojskowych najpierw awansowano do korpusu podoficerskiego. Dopiero później, po zdobyciu odpowiedniego doświadczenia, może się przed nim otworzyć każda ścieżka kariery zawodowej.
komentarze