Samolot pasażerski lecący z Białorusi do Niemiec zostaje uprowadzony przez terrorystów. Maszyna gwałtownie zmienia wyznaczoną trasę i kieruje się na południe Polski. Na ratunek załodze i pasażerom podrywa się para F-16. To jeden ze scenariuszy ćwiczeń Renegade-Sarex. Wojsko działania ratunkowe ćwiczy także na Bałtyku. Manewry potrwają do czwartku.
Szkolenie rozpoczęło się dzisiaj rano. Biorą w nim udział żołnierze oraz urzędnicy i funkcjonariusze innych służb. Cel jest jeden – sprawdzić gotowość do przeciwdziałania atakom terrorystycznym z powietrza oraz do prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczych na morzu i lądzie.
Renegede-Sarex odbywa się na Bałtyku, a także w przestrzeni powietrznej nad Małopolską, Łódzkiem, Pomorzem, Wielkopolską i Dolnym Śląskiem. Niektóre zadania zostaną przeprowadzone nad Ukrainą, a w ćwiczeniu wezmą udział tamtejsi piloci.
Test antykryzysowy
– Sprawdzamy procedury współdziałania różnych służb i instytucji oraz narodowego systemu obrony powietrznej w przeciwdziałaniu zagrożeniom terrorystycznym. Testujemy też zdolności do prowadzenia akcji ratowniczych na terenie całej Polski – mówi ppłk Piotr Walatek, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, które jest organizatorem Renegade-Sarex. Zgodnie z przepisami, to właśnie Dowództwo Operacyjne odpowiada za ochronę polskich granic.
W ćwiczenia zaangażowanych jest kilkuset żołnierzy oraz różnego rodzaju instytucje cywilne. Manewrami kieruje szef sztabu Dowództwa Operacyjnego, gen. bryg. pil. Tadeusz Mikutel. W ciągu trzech dni sprawdzone zostaną głównie umiejętności Dyżurnej Zmiany Bojowej Centrum Operacji Powietrznych, Ośrodka Koordynacji Poszukiwań i Ratownictwa Lotniczego, Centrum Ratownictwa Morskiego i Lotniczego. Zadania wojsko będzie wykonywać m.in. z pokładu ORP „Lech”, korzystając ze śmigłowców Mi-8, W-3RM, Mi-24, dwóch samolotów F-16, transportowca C-295M. Z Polakami ćwiczy też para MiG-ów 29 ukraińskich sił powietrznych.
W Renegade-Sarex poza wojskiem, uczestniczą funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej, Straży Pożarnej oraz pracownicy m.in. Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i GOPR.
Lotniczy intruz na niebie
W niektórych miastach zawyją syreny alarmowe. Tak też było i dzisiaj, gdy scenariusz ćwiczeń zakładał, że na okręcie obcej bandery doszło do katastrofy. – Rannych zostało 20 marynarzy. Sygnał o zdarzeniu dotarł do oficera Centrum Operacji Morskich, który przejął dowodzenie nad całą akcją i rozpoczął jej koordynację – mówi kmdr ppor. Piotr Adamczak, rzecznik prasowy Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego. – Z uzyskanych informacji wynikało, że spośród wszystkich poszkodowanych, czterech marynarzy jest ciężko rannych i wymaga jak najszybszej ewakuacji – opowiada rzecznik. Do akcji ratowniczej poderwał się śmigłowiec W-3RM „Anakonda” z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Lekko rannych zabrał statek ratowniczy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, który wyszedł z portu w Helu.
Zaraz po zakończeniu akcji ratunkowej na Bałtyku, wojsko musiało ponownie interweniować. Cywilny samolot pasażerski lecący z Białorusi do Niemiec niespodziewanie zmienił trasę i skierował się na południe Polski. – Zmianę trasy natychmiast zauważyło Centrum Operacji Powietrznych. Do COP dotarł sygnał z samolotu o sytuacji awaryjnej. Nie wiedzieliśmy jednak, co się stało. Możliwości jest co najmniej kilka. Samolot mógł być uprowadzony przez terrorystów albo po prostu załoga miała problemy z nawigacją – opisuje ppłk Piotr Walatek. Samolot otrzymał status tzw. renegade, a ponieważ nie można z nim było nawiązać kontaktu, do akcji wysłano parę dyżurną F-16. Po przechwyceniu maszyny, myśliwce zmusiły ją do lądowania na cywilnym lotnisku interwencyjnym. Wówczas pasażerami oraz terrorystami zajęły się służby podległe MSW.
Przeciwdziałanie atakom terrorystycznym z powietrza służby przećwiczą jeszcze dwukrotnie. Inny ze scenariuszy zakłada bowiem, że samolot pasażerski nad Ukrainą zmieni trasę lotu i skieruje się w stronę Polski. Lotniczego intruza do granicy eskortować będą ukraińskie MiG-i-29, a już w polskiej przestrzeni, przejmie go para F-16.
Podczas kolejnego zadania samolot rejsowy z Krakowa do Iwano-Frankowska, kilkadziesiąt kilometrów przed granicą powiadomi o zagrożeniu. – Ponieważ nie będziemy mieli już czasu na reakcję, to przechwyceniem go zajmą się służby ukraińskie – zapowiada ppłk Walatek. – Dzięki takim zdarzeniom możemy sprawdzić, jak w praktyce działa porozumienie techniczne o wymianie informacji pomiędzy polskim Centrum Operacji Powietrznych a służbami ukraińskimi – dodaje.
Wojsko i służby ratownicze zmierzą się też z poszukiwaniem rozbitków po katastrofie lotniczej w Karkonoszach.
Ćwiczenia Renegade odbywają się dwa razy w roku: wiosną i jesienią. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które organizuje manewry, pełni od 2014 roku rolę Centrum Zarządzania Kryzysowego MON. Odpowiada za planowanie, dowodzenie wojskami oraz współpracę z instytucjami cywilnymi w zapobieganiu atakom terrorystycznym lub w usuwaniu ich skutków. Dowództwo wykonuje także zadania dotyczące ochrony granic w przestrzeni powietrznej.
autor zdjęć: Piotr Leoniak
komentarze