Rok morderczego treningu, ćwiczeń na poligonach i sprawdzianów psychologicznych – tak wyglądało szkolenie na operatorów zespołów bojowych Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Certyfikaty ukończenia kursu wręczył im dzisiaj, w 71. rocznicę ostatniego dnia Powstania Warszawskiego, Jan Maruszewski, weteran odznaczony Virtuti Militari.
Kurs ukończyło w tym roku kilku podoficerów i oficerów. Są to osoby, które przeszły selekcję do jednostki, a szkolenie bazowe było ostatecznym sprawdzianem nowych specjalsów przed ich wstąpieniem do zespołu bojowego. Selekcja nie jest łatwa. Wielu odpada na przykład z powodu kontuzji czy braku wytrzymałości psychicznej. Ci, którzy kurs ukończą, trafiają potem do zespołów bojowych na wybrane specjalizacje, np. snajperskie.
– Szkoliłem ich rok. Wielu z nich mówi, że był to rok wyjęty z życiorysu i poniekąd mają rację – mówi komandos o pseudonimie „Matka”, szef szkolenia bazowego i instruktor. – Poświęcili ten czas prawie w całości na szkolenie, znacznie mniej mieli go na życie prywatne. Zależało mi, żeby nie zawalili żadnej z tych sfer swojego życia, to też element sprawdzianu – dodaje.
Instruktor podkreśla, że kurs dla przyszłych operatorów jest wyjątkowy. – Są po nim przygotowani do wykonywania wszystkich operacji specjalnych. Także takich zadań, których nie są w stanie realizować inni żołnierze – tłumaczy. Podczas kursu wyróżniono jednego z przyszłych operatorów. – Szukamy „haka” na każdego ze szkolonych, a na niego nie znaleźliśmy! Silny, zdeterminowany, inteligentny człowiek – ocenia szef szkolenia.
Sam prymus za najtrudniejsze uważa pogodzenie szkolenia z życiem rodzinnym. – Ale dałem radę. Postawiłem sobie cel i wiem, jak go osiągnąć – mówi.
Uroczyste wręczenie certyfikatów odbyło się 2 października. Data nie była przypadkowa – to 71. rocznica zakończenia Powstania Warszawskiego. Do jednostki w Lublińcu przyjechali powstańcy, między innymi Jan Maruszewski z Batalionu „Zośka”, kawaler Virtuti Militari, a także Zbigniew Rylski i Maria Wiśniewska – oboje z Batalionu „Parasol”. Dowódca JWK Lubliniec płk Wiesław Kukuła podkreślał, że obecność weteranów podczas uroczystości jest symbolicznym „spięciem węzła historii”. – Spotkały się osoby, które walczyły o wolną ojczyznę, oraz ci, którzy są do takiej walki gotowi – mówił.
Maria Wiśniewska, powstańcza łączniczka, w rozmowach ze specjalsami podkreślała, jak ważny jest dobór odpowiednich osób do służby. Żartowała, że bez odpowiedniej selekcji zamiast grupy bojowej mamy „towarzystwo wzajemnej adoracji”. – Tacy ludzie się nie sprawdzają, gdy trzeba zrobić coś dla ojczyzny. Dlatego jest mi miło gościć w Lublińcu, bo wiem, że jestem wśród tych wybranych – podkreśliła.
autor zdjęć: Bartosz Bera/ rbsphotos.com
komentarze