Siły zbrojne wymagają dofinansowania. Tymczasem państwa europejskie NATO zachłysnęły się dobrobytem długiego pokoju i zmniejszyły wydatki na obronę. A prawdopodobieństwo konfliktu militarnego nigdy nie jest równe zeru. O pokój ciągle trzeba walczyć – mówił płk Maciej Marszałek, profesor z Akademii Obrony Narodowej, podczas Forum w Krynicy.
– Po 1989 roku wydawało się, że doczekaliśmy się Europy bez konfliktów i historycznych podziałów. Dziś wiemy, że to wyobrażenie było złudne. Pokazała nam to dobitnie sytuacja na Ukrainie oraz niekontrolowany napływ imigrantów z Syrii. Rozwiązanie tych problemów wymaga teraz podejmowania odważnych decyzji – mówiła Alexandra Foderl-Schmid, redaktor naczelna austriackiego dziennika „Der Standard”. Podczas tegorocznego XXV Forum Ekonomicznego w Krynicy sporo miejsca poświęcono kwestiom bezpieczeństwa. Rozmawiano o zagrożeniach związanych z sytuacją na Bliskim Wschodzie oraz na Ukrainie i prowadzonej tam tzw. wojnie hybrydowej.
Sojusz na pierwszym planie
O odpowiedzialne decyzje, które mogą zapaść na szczycie NATO w Warszawie, apelował Tinatin Hidaszeli, minister obrony Gruzji. – Nie ma bowiem kraju na świecie, który samodzielnie udźwignąłby ciężar obrony swoich granic. Dlatego potrzebujemy Sojuszu – podkreślał. Przypominał, że ekspansywna polityka Rosji trwa od dawna: – Już w 2008 roku przestrzegaliśmy, że agresja przeciwko nam to nie koniec, że Rosja wykorzysta swoją przewagę militarną wobec innych państw byłego bloku sowieckiego. Wtedy wiele państw zachodnich zlekceważyło te ostrzeżenia – mówił Tinatin Hidaszeli.
Zdaniem wielu ekspertów, Europejczycy wydają ogromne środki na bezpieczeństwo, jednak przeznaczane są one na działania doraźne, a nie dalekosiężne. – Nie wyciągamy wniosków z przeszłości, nie przewidujemy. Gdyby Europa już w latach 90., gdy wybuchła wojna na Bałkanach, pomyślała o wspólnej polityce wobec uchodźców, obecnie posiadalibyśmy sprawdzone rozwiązania – zauważył Mihai Răzvan Ungureanu, były premier i dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Rumunii, nawiązując do niekontrolowanego napływu imigrantów z Syrii na Stary Kontynent.
Vincenzo Camporini, wiceszef Instytutu Stosunków Międzynarodowych i były szef Sztabu Generalnego Włoch, postulował z kolei pragmatyzm. – Świat nie jest czarno-biały, co dziś jest czarne, jutro może być szare. Przykładem jest Rosja. Być może za chwilę będziemy potrzebowali jej pomocy, by rozwiązać kryzys w Syrii – zauważył. Przekonywał, że nie istnieje pojęcie interesu ogólnoeuropejskiego. – Ciągle mamy zbiór interesów narodowych. I to musimy zmienić – zaznaczył.
Dbajmy o rezerwę
Równolegle odbywały się debaty bloku tematycznego Forum Bezpieczeństwa. Uczestnicy panelu „Armia – czy w XXI wieku nadal jest gwarantem bezpieczeństwa?” zastanawiali się nad rolą i znaczeniem sił zbrojnych.
– Są one wyspecjalizowanym organem państwa, podlegającym władzy politycznej. To politycy wskazują, jakie działania podejmuje armia podczas pokoju, konfliktu i wojny – zaznaczył Greg Simons ze Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, przypomniał jednocześnie, że armia sama nie decyduje o swej roli.
Eksperci zwrócili też uwagę na to, że dziś wojsko jest wykorzystywane nie tylko do obrony granic, ale jest też angażowane w działania związane z bezpieczeństwem wewnętrznym, choćby w zwalczanie terroryzmu. – Siły zbrojne wymagają modernizacji i dofinansowania. Tymczasem państwa europejskie NATO w pewnym momencie zachłysnęły się dobrobytem długiego pokoju i zaczęły zmniejszać wydatki na obronę. A prawdopodobieństwo konfliktu militarnego nigdy nie jest równe zeru. O pokój ciągle trzeba walczyć – mówił płk Maciej Marszałek, profesor z Akademii Obrony Narodowej. Dodał, że w dużych konfliktach zbrojnych wysiłek sił zbrojnych musi być wspierany przez społeczeństwo. – W Europie nastąpiła redukcja sił zbrojnych, przejście od masowości do jakości. Jednak trzeba zadbać o rezerwę. W większych konfliktach faktycznie armia profesjonalna zaczyna działania, natomiast kończą je rezerwiści – dodał.
Rację przyznał mu Dariusz Seliga, poseł PiS i członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej: – Skończył się czas przyjemnych dyskusji w Parlamencie Europejskim, a zaczął czas podejmowania decyzji.
Bruno Lete z Belgii, działacz programu bezpieczeństwa The German Marshall Fund of The United State, podkreślał, że siły zbrojne w Europie są poddane ciężkiej próbie i nie potrafią same stawić czoła wszystkim zagrożeniom. – Bo okrojono budżety na obronność, bo zmienne jest nastawienie do wojska opinii publicznej itp. Europa jest przyzwyczajona do pomocy USA, ale powinna uzyskać większą niezależność. Tylko że to wiąże się z większymi wydatkami państw na wojsko – zaznaczył.
autor zdjęć: www.forumekonomiczne.pl
komentarze